Artur Rojek podzielił się kolejnymi nazwiskami artystów zaproszonych na tegoroczny OFF Festival i… rozbił bank! Już teraz według fanów szykuje się najlepszy lineup od lat. Jak dla nas ta edycja jest absolutnie nie do pominięcia.
Oto artyści, których zobaczymy w sierpniu w Dolinie Trzech Stawów:
Pionierski. Legendarny. Kultowy. Czy bez zespołu Kraftwerk istniałoby dziś techno? Pewnie tak, choć pewnie brzmiałoby inaczej. Podobnie jak nagrania twoich muzycznych idoli, którzy czerpali i czerpią z rewolucyjnych pomysłów niemieckiego zespołu garściami. Na samplu z Kraftwerk Afrika Bambaataa stworzył słynny „Planet Rock”. Ich muzykę słychać na płytach Daft Punk, The Chemical Brothers, Aphex Twina, Dr. Dre, Kanye Westa, J Dilli, Franka Oceana i wielu więcej. Wielu też uważa Kraftwerk nie tyle za ojców chrzestnych muzyki elektronicznej, co za najbardziej wpływowy zespół na świecie. A oni sami wspominają: „Kiedy zaczynaliśmy była cisza”. Wypełnili ją robotami, syntezatorami i innymi maszynami, które zastąpiły gitary i perkusje, otwierając słuchaczy na nowe muzyczne rejony. I dalej to robią, w 2025 roku świętując na żywo 50-lecie dziejowego albumu „Autobahn”. Który uwielbiał David Bowie i o którym „Uncut” napisał, że jest „mapą drogową muzycznej przyszłości”.
Kiedy grał ze swoim zespołem Iceage na OFF-ie w 2012 i 2015 roku, ich koncerty trafiały potem na listy najlepszych momentów festiwalu. Ostrzymy więc sobie już teraz apetyt na pierwszy solowy występ Eliasa Ronnenfelta w Polsce. Duński wokalista, muzyk i poeta przylatuje do Katowic z materiałem ze swojej debiutanckiej płyty „Heavy Glory”. Na albumie zlepionym ze snów, migawek i miejsc, Elias eksperymentuje z country, americaną i, jak sam przyznaje, próbuje uchwycić to, co nieuchwytne. „To ten rodzaj muzyki, która zostaje w pamięci i karmi twoją duszę”, piszą krytycy o jego szczerych, tworzonych pod wpływem podróży i Leonarda Cohena, piosenkach.
Na okładce fragment obrazu francuskiego malarza Jacquesa-Louisa Davida „Śmierć Marata”. Na płycie muzyka inspirowana m.in. My Bloody Valentine, Joy Division, Nine Inch Nails i Swans. A teksty pisane pod wpływem Nietzschego. Wszystko zaś podpisane przewrotnie nazwą zespołu: Have A Nice Life. Gdy w 2008 roku amerykański duet debiutował tak albumem „Deathconsciousness” liczył, że sprzeda trochę płyt przez MySpace. A potem, jak wspominają, „zobaczyliśmy, że ktoś umieścił nas na liście najlepszych płyt roku obok Meshuggah i Portishead”. Bez wielkiej promocji Have a Nice Life zdobyli wielu oddanych słuchaczy, nie tylko w środowisku rockowym. Po muzykę duetu sięgnął m.in. raper Lil Peep, wykorzystując w swoim numerze „Shiver” fragment z jego debiutanckiej płyty. Do dziś Have a Nice Life mają na swoim koncie cztery krążki, z których ostatni – „Voids” z 2023 roku, zawierający demówki i odrzuty z pierwszych sesji zespołu – to ukłon w stronę wiernych fanów. Kolejnych zdobędą z pewnością na OFF-ie.