“Kolory zła: Czerwień” to kryminał Adriana Panka na podstawie powieści Małgorzaty Oliwii Sobczak, dostępny na platformie Netflix. Jest to historia zamordowanej dziewczyny, której matka, wraz z pomocą prokuratora, usiłuje się dowiedzieć, co spotkało jej córkę. W rolach matki i prokuratora występują Maja Ostaszewska i Jakub Gierszał.
Co ciekawe, powieść Sobczak jest inspirowana prawdziwą historią, która wydarzyła się w latach dziewięćdziesiątych w Krakowie. Młoda studentka została zamordowana, a z Wisły wyłowiono kostium z ludzkiej skóry. Jako mieszkanka Krakowa mogę powiedzieć, że ten temat wielokrotnie pojawiał się w lokalnych rozmowach i wywoływał wiele emocji, w szczególności w 2017, kiedy sprawca w końcu został ujęty. Autorka mówi, że właśnie wtedy przyszedł jej do głowy pomysł na książkę (żródło: Wirtualna Polska).
Czy film potrafi zszokować i zostać w pamięci jak historia, która zainspirowała scenariusz?
Cała historia zaczyna się tzw. mocnym wejściem, które jest w stanie zaintrygować. Widzimy klub “Stocznia”, migające światła, mnóstwo ludzi i głośna, hipnotyzująca piosenka techno, która jest również podkładem do kwadratowego dialogu między młodą dziewczyną i barmanem, który kończy się sceną seksu. Jednak przy powtarzanym tekście “fuck the pain away” cała scena prezentuje się dość ordynarnie. Następnie widzimy ciało dziewczyny nad morzem, więc nie trzeba długo czekać na główny wątek. Leopold Bilski (w tej roli Jakub Gierszał), prokurator, szybko łączy wyłowienie zwłok z podobną zbrodnią popełnioną kilkanaście lat wcześniej i zaczyna współpracę z matką dziewczyny (Maja Ostaszewska).
Film nie ma wielu plusów. Jego najmocniejszym elementem jest gra Jakuba Gierszała. W jego wykonaniu nawet słabo napisane dialogi brzmią wiarygodnie, ale można się było tego spodziewać, ponieważ już od kilku lat prezentuje kawał dobrego aktorstwa. Kolejnym plusem jest muzyka. Jest nieco za głośna i nie jest to majstersztyk muzyki filmowej, natomiast dźwięk dobrze współgra ze scenami i wprowadza odpowiedni nastrój. Ostatnim pozytywnym elementem jest aspekt wizualny. Film ma całkiem efektowne zdjęcia, które tworzą atmosferę mroku i niepokoju.
Film “Kolory zła: Czerwień” zdecydowanie nie jest filmem bardzo dobrym.
Ma sporo wad, takich jak słabe, sztucznie brzmiące dialogi czy przerysowane dramatyzmem sceny, w szczególności retrospekcje w wykonaniu Zofii Jastrzębskiej i Przemysława Bluszcza. Sceny z zamysłu miały być szokujące, ale niestety są żenujące. Niewybaczalnym dla mnie jest też stopniowe spłycanie całej historii, którą w pierwszej połowie filmu oglądało się jednak z zaciekawieniem. Im dalej, fabuła staje się coraz bardziej przewidywalna i trudno utrzymać uwagę widza.
Podsumowując, „Kolory zła: Czerwień” to film, który miał potencjał, aby stać się wciągającym kryminałem, ale niestety ów potencjał nie został wykorzystany. Mimo solidnej gry aktorskiej Jakuba Gierszała sztywne dialogi, przewidywalna fabuła i brak głębszego zaangażowania emocjonalnego sprawiają, że produkcja wypada blado. Dla mnie jako miłośnika gatunku był to film warty obejrzenia, ale z pewnością nie będzie to pozycja, która na długo pozostanie w mojej pamięci.
Ocena: 2,5/6
Małgorzata Maleszak-Kantor
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: