IKS

Katatonia – „Nightmares as Extensions of the Waking State” [Recenzja] dystr. Mystic Production

katatonia-recenzja

Prawdziwe trzęsienie ziemi – tak można opisać to, co w ostatnich dwóch latach wydarzyło się w obozie szwedzkiej Katatonii. Od czasu premiery znakomitego „A Sky Void of Stars”, który zasłużenie trafił do ścisłej czołówki albumów 2023 roku zespół przeszedł personalną rewolucję. Wiele było takich grup, które w podobnej sytuacji traciły równowagę i rozpadały się. Po tych wszystkich kolejach losu Katatonia nie tylko nie wykoleiła się, ale zdołała wejść na nowe muzyczne tory, choć bez rewolucji. Taki jest najnowszy krążek zatytułowany „Nightmares as Extensions of the Waking State”.

Gdy dwa lata temu „A Sky Void of Stars” został entuzjastycznie przyjęty przez krytyków i fanów, wielu wierzyło, że Katatonia zyskała długo oczekiwaną stabilizację. Sukces albumu zdawał się cementować pozycję zespołu jako jednej z ważniejszych formacji na scenie metalowej. Tymczasem początek 2025 roku przyniósł niespodziewane zawirowania. W marcu Jonas Renkse ogłosił odejście współzałożyciela zespołu, Andersa Nyströma – zaledwie kilka dni po zapowiedzi jesiennej europejskiej trasy koncertowej. Kilka miesięcy wcześniej, pod koniec 2024 roku, szeregi zespołu opuścił także Roger Öjersson. Te wydarzenia nie tylko zaskoczyły fanów, ale i poddały w wątpliwość wspomnianą stabilizację Katatonii.

 

Zbliżająca się trasa musiała spowodować przyspieszenie działań, więc niecały miesiąc po oświadczeniu wokalisty wszystko stało się jasne. Wówczas formacja ogłosiła szczegóły najnowszego albumu zatytułowanego „Nightmares as Extensions of the Waking State” oraz zaprezentowała nowych muzyków. Do zespołu dołączyli Nico Elgstrand oraz Sebastian Svalland – muzycy dobrze znani nie tylko na skandynawskiej scenie muzycznej. Elgstrand, który ma na koncie współpracę m.in. z grupą Entombed, wspierał już Katatonię na trasie w zastępstwie Nyströma, co czyniło go naturalnym wyborem. Svalland z kolei w ostatnich latach współpracuje m.in. z Peterem Tägtgrenem jako muzyk koncertowy Pain. Równolegle z tymi informacjami zaprezentowany został pierwszy singiel „Lilac”, który otwiera „nowy” rozdział w jej historii.

 

fot. materiały promocyjne, Facebook

 

To, co od lat stanowi znak rozpoznawczy Katatonii, czyli połączenie mroku i melancholii wciąż pozostaje esencją i sercem ich brzmienia i to na „Nightmares as Extensions of the Waking State” jest wyraźnie słyszalne. Tym razem jednak Szwedzi kładą większy nacisk na gitarowy ciężar, przez co całość może wydawać się bardziej intensywna niż dokonania z poprzednich wydawnictw. Ten kierunek dodaje albumowi świeżości, ale nie rozwiązuje bolączek, które stanowią wady tego krążka. Część utworów zdaje się być zbyt jednolita przez co trudno wyłowić z całości te wyróżniające się momenty. Z tego też powodu Ci, którzy po personalnej rewolucji spodziewali się podobnie radykalnej zmiany w warstwie muzycznej mogą poczuć się zawiedzeni.

Wśród najbardziej wyrazistych kompozycji na płycie zdecydowanie wyróżnia się otwierający całość „Thrice” – dynamiczny, ciężki, ale jednocześnie pełen kontrastów. Ciężkie riffy przeplatają się tu z bardziej subtelnymi partiami, tworząc balans między siłą a melancholią. Singlowy „Lilac” przykuwa uwagę od pierwszych dźwięków – to połączenie zmysłowej melodyjności z refrenem, który tnie jak brzytwa, pozostawiając po sobie ślad niepokoju. To utwór zapadający w pamięć, ale i niebanalny. Warto też zwrócić uwagę na „Temporal” – jeden z bardziej energetycznych fragmentów płyty, wyróżniający się świetną gitarową solówką. Słychać, że zespół nadal umiejętnie buduje emocjonalne napięcie, a przy tym wzbogaca aranżacje o nowe detale. Czy to działa na korzyść zespołu? To pytanie na które każdy słuchacz może odpowiedzieć inaczej – i o to w tym chodzi.

 

 

„Nightmares…” to również krążek na którym Szwedzi pozwalają sobie na eksperymenty. „Wind of No Change” przyciąga uwagę już samym tytułem, który jasno nawiązuje do legendarnej ballady Scorpions, choć na tym podobieństwa się kończą. To, co wyróżnia ten utwór to przede wszystkim chóralne tło oraz tekst balansujący na granicy symbolizmu i okultyzmu. Jeszcze większym zaskoczeniem jest „Efter Solen” pierwsza kompozycja w języku szwedzkim, która ukazała się na albumie Katatonii. Oszczędna stonowana forma i elektronicznie brzmienie kontrastują z cięższym charakterem poprzednich propozycji. To śmiały krok, pokazujący, że zespół nie boi się wychodzić poza własne schematy.

 

„Nightmares as Extensions of the Waking State” to album dojrzały, uporządkowany i precyzyjnie skomponowany. To raczej ewolucja niż rewolucja – rozwój w ramach znanych struktur, bez radykalnych przetasowań. Choć momentami brakuje mu odwagi, by wyjść poza sprawdzone schematy, z pewnością zadowoli wiernych fanów. Po odejściu Andersa Nyströma i przejęciu pełnej kontroli przez Jonasa Renkse można zaryzykować tezę, że Katatonia staje się jego autorskim projektem. Czy to zmiana na lepsze? Cytując klasyka – czas pokaże. I rzecz jasna kolejne płyty.

 

Ocena: 4,5/6

Szymon Pęczalski

 

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. Płytę „Nightmares as Extensions of the Waking State” oraz inne albumy od Katatonii możecie zamówić w różnych formatach w sklepie Mystic Production (tutaj)

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz