IKS

Kari Sál [Rozmowa]

6 lat temu uraczyła nas płytą „Betesda”. Teraz wraca z nowym wydawnictwem, które ukaże się na początku przyszłego roku. Płyta „Butterfly” przedstawia muzyczny koncept z życia motyla, a jego autorką jest Kari Sál – wokalistka i aranżerka, z którą porozmawiałem o nowej płycie i nie tylko.

Album „Butterfly” ukazuje cykl życia motyla jako metaforę życiowej wędrówki człowieka. Które zatem części tego cyklu reprezentują utwory „Trust” i „If I Go Away”?

 

Utwór „If I Go Away” reprezentuje pierwszy etap cyklu życia motyla, czyli tego, w którym dorosły osobnik składa mnóstwo jaj, by ostatecznie przetrwała tylko ich cześć. To porównanie do ciągłych poszukiwań samego siebie, często odchodzenia od samego siebie, żegnania się z pewnymi etapami w życiu – zarówno w sferze osobistej, jak i artystycznej. „Trust” z kolei reprezentuje drugi etap rozwoju – ten najbardziej niebezpieczny i niepewny, ponieważ gąsienice są bardzo ruchliwe i narażone na ataki zewnętrzne, muszą się naprawdę napocić, żeby przetrwać. Tak samo my, ludzie mamy wiele takich sytuacji, nacisków dzisiejszego świata. Do tego dochodzi niepewne jutro i musimy się w tym wszystkim odnaleźć i walczyć o pozostanie sobą, co nie jest łatwe.

 

A skąd przyszła Ci koncepcja, by ten proces życia motyla uwiecznić niejako w koncept albumie?

 

Już od dłuższego czasu fascynowało mnie to stworzenie. Któregoś razu, siedząc na tarasie, obserwowałam, jak motyl w swoim tanecznym locie prezentuje się już w ostatecznej formie i nie mogłam przestać myśleć o tym, jak piękne to jest i jak bardzo człowiek dąży do takiego stanu. Lekkości, piękna, spokoju, przestrzeni. Skłoniło mnie to jeszcze tylko do głębszych refleksji na temat swojego życia i zaczęłam toczyć w swojej głowie rozmowę z samą sobą – porównywać konkretne zdarzenia z mojego życia do poszczególnych etapów rozwoju motyla i to przyszło jakoś tak naturalnie. Chciałabym żeby to porównanie skłoniło ludzi raczej do myślenia o swoim życiu jako o szansie stawania się wielokrotnie taką ostateczną formą motyla w przeciwieństwie do samego owada, który ma tyko jedną szansę. My, ludzie tych transformacji możemy przechodzić i przechodzimy bardzo wiele nawet każdego dnia.

 

Podejrzewam, że nie tylko ten temat, ale i Twoje podejście do tworzenia zmieniło się od czasu wydania „Betesdy”?

 

Od czasu „Betesdy” wiele się zmieniło. Minęło bardzo dużo czasu i gdzieś przeleciał mi on przez palce. „Butterfly” jest inną płytą, nawet jeśli chodzi o koncept brzmienia. Jest połączeniem wielu moich inspiracji. Jest jak dzisiejszy świat – mieszanką często skrajnych światów. Kocham jazz i wolność, która płynie z improwizacji, ale uwielbiam też prostotę i siłę przekazu, jaką niosą za sobą utwory słowno-muzyczne, a jednocześnie szukam też przestrzeni do ukazania swoich głębokich korzeni, czy połączenia z naturą. Wychowałam się w Bieszczadach, stąd dużo we mnie melancholii. Ale jestem równocześnie góralką niskopienną, której nie brakuje pazura. Zaprosiłam do współpracy wyjątkowe osobowości, na czele z Jacobem Karlzonem – szwedzkim pianistą, współpracującym na co dzień z Victorią Tolstoy, czy Dominikiem Millerem. On nadaje bardzo jazzowego filaru temu zespołowi. Oczywiście kolejną osobowością jest Adam Baldych, osobiście mój mąż, ale artystycznie – osoba, od której się dużo uczę. Jego gra i brzmienie skrzypiec renesansowych w połączeniu z moim wokalem, jazzową sekcją i przestrzennymi gitarami, pochodzącymi ze świata indie pop, to brzmienie, do którego dążyłam i dokładnie tak je sobie wyobrażałam.

 

 

Jacoba i Adama słychać we wszystkich kompozycjach na płycie?

 

Nie we wszystkich. Jest jeden bardzo osobisty dla mnie utwór o tytule „Angels”. To będzie kolejny singiel, który ukaże się 2 listopada. To tylko mój głos i gitara. Tekst napisał mój tata. Śpiewaliśmy w domu często tę piosenkę, ale w zupełnie innej interpretacji. Z muzycznej wersji mojego taty nie zostało nic – postanowiłam zrobić eksperyment i jego tekst ubrać w moją muzykę. Czuję duże przywiązanie do tego utworu.

 

Płyta ukaże się dopiero w styczniu. Wyjdzie też na winylu?

 

Mam nadzieję, że wyjdzie, ale na pewno nie w dniu premiery, czyli 18 stycznia. Zobaczymy jak publiczność przyjmie ten album. Wierzę, że w taki sposób, który umożliwi mi wydanie winyla.

 

Na pewno szykujesz także koncerty. Zagrasz je ze składem, który nagrał płytę?

 

Najbliższy koncert zagramy na warszawskiej Saskiej Kępie w Promie Kultury 26 października, na który serdecznie zapraszam. Zagramy w składzie płytowym oprócz Jacoba Karlzona, z którym z kolei zaplanowany jest koncert 2 grudnia na scenie Delivie.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz