IKS

Jethro Tull – „Curious Ruminant” [Recenzja]

Dwa lata temu napisałem w recenzji o nowy, wówczas, albumie Jethro Tull, że jeśli tak udana passa twórcza Iana Andersona ma zostać podtrzymana, to z niecierpliwością czekam na kolejną studyjną propozycję. Oczekiwanie dobiegło końca. Na rynku pojawiła się 24. płyta tego legendarnego zespołu zatytułowana „Curious Ruminant”.

Przypomnijmy: do premiery albumu „The Zealot Gene” (2022) zespół Jethro Tull w XII wieku, jeśli chodzi o premierowe wydawnictwa, nie rozpieszczał fanów. Na wspomniany wyżej krążek fani musieli czekać ponad 20 lat. Jednak od tamtego czasu, Anderson znów odzyskał wenę, co może tylko cieszyć, i wrócił do regularności pod kątem tworzenia. Jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? Można się domyślać, że lider Jethro Tull, ze względu na swój wiek i stan zdrowia, chce wykorzystać czas w 100 procentach. I nie zamierza go marnować.

 

W porównaniu z „RökFlöte” (2023), skład grupy gruntowanie się nie zmienił. Trzeba jednak wspomnieć, że kluczowa roszada nastąpiła na stanowisku gitarzysty. Joe Parrish postanowił skupić się na swoim macierzystym zespole Albion i opuścił szeregi Jethro Tull w marcu 2024 roku. Jego następcą został Jack Clark, który – mam takie wrażenie – wniósł do zespołu jeszcze większy pierwiastek wirtuozerii. Ponadto na „Curious Ruminant” usłyszymy grę klawiszowca Andrew Giddingsa, który powrócił do Jethro Tull po 17 latach przerwy. W ramach ciekawostki można także dodać, że w pracach nad najnowszym albumem maczał palce syn Iana Andersona, James Duncan.

 

fot. materiały promocyjne

 

Przejdźmy jednak w końcu do zawartości „Curious Ruminant”. Mam wrażenie, że to najlepsza płyta Jethro Tull od dawien dawna. Ianowi Andersonowi i spółce w końcu udało się tak ułożyć wszystkie klocki, które składają się na charakterystyczne brzmienie, że całość naprawdę przekonuje. Oczywiście rola fletu jest kluczowa. Także głos Andersona robi swoje. Nie zapominajmy o partiach wspomnianych już muzyków, Giddingsa i Clarka. Śmiało napisze, że na „Curious Ruminant” mamy do czynienia z odwołaniem się do własnego dziedzictwa, ale… z wykorzystaniem nowych ścieżek muzycznych.

Ian Anderson wspominał, że część materiału, który znalazła się na tegorocznym albumie, powstała lata wcześniej, ale nie była nigdzie publikowana. Pozostałe utwory stworzył natomiast niedługo po wydaniu „RökFlöte”. Twórcza passa Andersona trwa więc dalej. Na szczęście, w przeciwieństwie do poprzedniego albumu, na „Curious Ruminant” nie odnajdziemy zbytnio popowych naleciałości. Materiał jest różnorodny, a najjaśniejszymi punktami są, bez dwóch zdań, dynamiczny „The Tipu House” z wyrazistą partią fletu, która natychmiast wpada w ucho, oraz otwierający „Puppet and the Puppet Master”, który rozwija się powoli i w pewnym momencie staje się miniprogową suitą z fantastycznymi solówkami.

 

 

Nie sposób nie wyróżnić także folkrockowego Stygian Hand” z wybijającą się mandoliną. Z kolei nawiązujący do muzyki dawnej „Dunsinane Hill” to propozycja, w której nie zabrakło akordeonu. Im częściej słucham tego materiału, tym pod coraz większym wrażeniem jestem tego, jak udało się aranżacyjnie i produkcyjnie znaleźć przestrzeń dla różnych instrumentów. Ubarwiają one wszystkie kompozycje zawarte na „Curious Ruminant”. Muzykom, co najważniejsze, udało się zachować charakterystyczny styl wypracowany na przestrzeni już pięciu (!) dekad. Na koniec jeszcze wspomnę o finałowym, ponad 16-minutowym, kolosie „Drink from the Same Well”, który wraz z miniaturą „Interim Sleep”, spina klamrą najnowszy album JT.

 

Legendarna grupa, która największe sukcesy święciła w latach siedemdziesiątych, nikomu nic nie musi udowadniać. Może za to wszystko. Swoje miejsce w panteonie muzycznych bogów Jethro Tull ma zapewnione od dekad. Tym bardziej cieszy, że po takiej długiej wydawniczej ciszy pod znanym szyldem, Ian Anderson nie próżnuje i w ciągu trzech lat zaprezentował publiczności trzy pełnoprawne albumy. Mam nadzieję, że zdrowie i czas pozwolą nacieszyć słuchaczy kolejnymi nowościami od Jethro Tull. A jeśli tak by się nie stało? Wtedy na pewno „Curious Ruminant” stanowić będzie znakomite uzupełnienie historii zespołu. Grupa w tym roku wystąpi w Polsce. Dla fanów i nie tylko powinna być to pozycja obowiązkowa. Podobnie jak ten krążek.

 

Ocena: 5/6

Szymon Pęczalski

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz