Jacek Korzeniowski, były muzyk Collage i Oddziału Zamkniętego, po latach gromadzenia pomysłów, postanowił zarejestrować je samodzielnie na debiutanckiej płycie, zatytułowanej dość enigmatycznie „Inventauralzation”. Materiał się bluesowych korzeni autora, ale podany jest w dość rozbudowany sposób. O tym, jak wyglądała praca nad płytą, Jacek opowiedział mi w poniższej rozmowie.
MM: Gromadziłeś materiał na płytę przez 5 lat. Podejrzewam jednak, że pomysłów miałeś o wiele więcej, niż to, co na niej słyszymy
JK: Tak. I dalej leżą w szufladzie. Ale już myślę o następnym wydawnictwie. Praca w pojedynkę zabiera więcej czasu przy przygotowywaniu numerów, niż praca z zespołem na próbach.
MM: Jak zatem dokonałeś selekcji pomysłów?
JK: Kierując się własnym gustem, a kiedy było mi szkoda odrzucić ten czy inny utwór – obiecywałem sobie, że na pewno ujrzy światło dzienne przy jakiejś następnej okazji. Czasami lepiej, gdy coś dłużej poleży – nabiera się do tego dystansu. Wydaje mi się, że podobnie jest z każdą formą sztuki.

MM: Czemu nadałeś całości tytuł „Inventauralzation”?
JK: To gra słów. Inwentaryzacja, bo dokonując wyboru materiału, przeprowadziłem inwentaryzację. A aural – czyli związane ze zmysłem słuchu. Chodzi o ‘inwentaryzację do posłuchania’, chociaż to słowo w języku angielskim rzadko używane.
MM: No właśnie – częściej występuje Inventory
JK: Tak, ale inventarization też jest akceptowane. Poza tym – licencia poetica… Inventory nie do końca oznacza to, o co mi chodziło. Ktoś mi powiedział, że AI nie potrafiła dać odpowiedzi, co to znaczy. To chyba dobrze.
MM: A muzycznie jakie miałeś do tego podejście
JK: Przede wszystkim żadnych cyfrowych sztuczek, kwantyzacji, autotuningu, korekcji, itp. Wszystkie instrumenty zagrałem sam ‘z ręki’ – żadnego programowania (z wyjątkiem bębnów) i zwalniania tempa, żeby się zmieścić. Ważne było też, żeby większość materiału zagrać ‘na setkę’, czyli starałem się nie wgrywać po zrobieniu błędu, tylko zagrać cały numer od początku do końca. To analogowe podejście, można powiedzieć. Jestem raczej perfekcjonistą, ale dopuszczam błędy tzw. ‘frędzle’, które moim zdaniem dodają charakteru całości. No i oczywiście używałem prawdziwych instrumentów, a nie plug-inów.
MM: Żywych bębnów nie nagrałeś?
JK: Nie. Używałem programu Addictive Drums, gdzie grają żywe bębny, ale można je edytować do swoich potrzeb. Dotyczy to zarówno groove’ów, jak i przebitek. Spędziłem na bębnami mnóstwo czasu, żeby brzmiały naturalnie. Ale na następnej płycie będzie żywy perkusista. Przeszkadzajki natomiast są grane na żywo.
MM: A jak było z wokalami? Eksperymentowałeś z barwami?
JK: Nie. Tak po prostu brzmi mój wokal. Mix niewiele zmienił. Tylko w jednym miejscu jest efekt megafonu – w utworze „Lost (Beautiful Lie)” na zwrotkach jest taki dziwny efekt, który trochę brzmi jak megafon. Nie wiem konkretnie jaki to efekt. Płytę miksował mój syn. Wszyscy mi mówią, że gdy mówię, mój głos brzmi zupełnie inaczej. Tak już jest… Nie wiem, dlaczego.
MM: Nie chciałeś miksować płyty sam?
JK: Wolałem, żeby zrobił to profesjonalista. Ja tylko wtrącałem to i ówdzie swoje trzy grosze. Mój syn – Kuba – ma duże doświadczenie. Nie można było tego nie wykorzystać’
MM: Ten materiał w wielu momentach brzmi bluesowo, chociaż kompozycje zaaranżowane są w stylu rocka progresywnego. Takie było założenie?
JK: Lubię ‘bizantyjskie’ aranżacje, więc intuicja tak mnie poprowadziła. Moim pierwszym ‘poważnym’ zespołem była grupa bluesowa. Od wczesnego dzieciństwa słuchałem rock and rolla z lat 50. i 60. Jako dziewięciolatek siedziałem z magnetofonem na pulpicie pianina i starałem się zagrać tak samo. A potem trafiłem do zespołu Collage…
MM: Kiedy zatem planujesz kolejną płytę?
JK: Trudne pytanie.. Mam absorbującą pracę i nie za wiele czasu podczas roku akademickiego, ale mam nadzieję, że pewnie za jakieś dwa lata. I na pewno nie będę już grał wszystkiego sam.
MM: Ciąg dalszy 'inwentaryzacji’?
JK: I tak i nie. Jak już mówiłem, trochę materiału z „inwentaryzacji” zostało, ale jednocześnie pojawiają się nowe pomysły, które skrzętnie rejestruję do dalszej pracy nad nimi. Nowe rzeczy na pewno będą stanowiły większość.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: