English version below/Angielska wersja niżej !!!
Podobno sam król przyszedł do Titana Foxa i nakazał mu nagranie płyty o nim. W wywiadzie z niemieckim zespołem Hammer King, zagłębiamy się w świat heavy metalu, power metalu i nie tylko. Rozmowa ta jest nie tylko okazją do poznania historii zespołu, ale także do zrozumienia różnic między gatunkami muzycznymi takimi jak heavy metal i power metal oraz zapoznania się z koncepcją royal metalu. Czy gotowi jesteście na podróż przez krainę potężnych brzmień i epickich opowieści? Przygotujcie się na niezapomnianą przygodę z Hammer King! Rozmowę z mistrzem ceremonii czyli Titanem przeprowadziła Ula Skowrońska Malinowska.
Urszula Skowrońska-Malinowska: Na wstępie chciałbym pogratulować nowego albumu „König und Kaiser”. Gdybym powiedziała, że jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów power metalu i heavy metalu, zgodziłbyś się z tym?
Titan Fox: Nie miałbym nic przeciwko temu (śmiech). Myślę, że zawsze staramy się pisać utwory, które są łatwe w odbiorze, że kiedy idziesz na koncert, powinno być łatwo zrozumieć naszą muzykę i śpiewać nasze piosenki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z nowego albumu. „König und Kaiser” jest o wiele bardziej przystępny niż „King Demonium” sprzed dwóch lat, który był nieco bardziej mroczny i złożony. Tamten nie był zły, ale z nowego myślę, ze każda piosenka sprawdzi się na żywo. Finalnie z tego albumu jesteśmy bardzo zadowoleni. Powinien to być album, który spodoba się ludziom, łatwo będzie się w niego wciągnąć i tak jak powiedziałaś, jest to power metal i klasyczny heavy metal.
U: Wiele osób powiedziałoby, że jesteście power, a nie heavy metalowi. Masz z tym jakiś problem?
T: Absolutnie nie, ale jeśli zaczniemy od heavy metalu, przechodzimy dalej i jest doom metal, speed metal, power metal, a potem tracę rachubę. Jaka jest różnica między heavy metalem, speed metalem i power metalem? Nie rozumiem. Gdzie jest różnica między epic a doom? Ciężko to powiedzieć. Podam taki przykład: jestem wielkim fanem Saxon. Album „Riversteel” był prawie boogie metalem z wczesnych dni. Potem wyszedł album „Battering Ram”, który jest co najmniej power metalem, a następnie „Destiny” i „Innocence is no Excuse”, które były amerykańskim rockiem radiowym. Zawsze był to jednak Saxon i metal. Więc na litość boską, to po prostu heavy metal, cokolwiek to jest.
U: Odkryłam, że wpadłeś na pomysł royal metalu. Skąd taki pomysł?
T: Właściwie było to pokazanie palca tym wszystkim klasyfikacjom. Potem już zostało jako royal metal, bo śpiewamy o królu. To urocza nazwa, brzmi dobrze i jeśli ludziom pasuje, to mnie też to bardzo odpowiada. Może moglibyśmy mieć album zatytułowany „Royal Metal”. Wracając do pytania, jeśli obudzisz mnie o trzeciej nad ranem i zapytasz, jaką muzykę gra Hammer King odpowiem, że to heavy metal.
U: Czy możesz opowiedzieć mi o tym, jak to wszystko się zaczęło?
T: Większość z nas gra razem od bardzo dawna. Mamy stosunkowo nowego basistę, ale z innymi chłopakami byliśmy wcześniej w różnych zespołach. Ja byłem z Gino w jednym zespole, a z Dolphem w innym. Dolph i Gino grali wspólnie w jeszcze innym, więc jesteśmy razem od bardzo dawna. W zeszłym roku minęło 25 lat od kiedy Gino i ja gramy razem w różnych zespołach, bez żadnej przerwy. Poznaliśmy się w szkole, byliśmy wtedy naprawdę młodzi, ale nigdy się sobą nie znudziliśmy. Jest moim bardzo dobrym przyjacielem i ufamy sobie na śmierć. Wiem, że mógłbym dać mu wszystkie swoje pieniądze, a on nie zmarnowałby ani centa. To fantastyczny facet i dlatego tak długo się znamy i gramy razem. W poprzednim zespole Ross the Boss – w którym byłem wokalistą – zawsze myślałem, że stworzymy trzy albumy. Nagraliśmy dwa, a potem wszystko się skończyło. Zawsze czułem, że to powinny być trzy albumy. Wtedy zrozumiałem, że prawdopodobnie muszę nagrać album w klasyczny, otwarty, metalowy sposób, z dużą ilością miejsca na wokale i chórki, z prostymi piosenkami. A skończyło się tak, że zrobiliśmy z zespołem coś bardzo innego, złożonego, trochę jak „muzykę z kalkulatora”. Napisaliśmy cały album, pracowaliśmy nad nim ponad rok i był całkiem niezły. Wtedy cała sprawa z Ross the Boss oficjalnie się dla nas skończyła. Poszedłem do chłopaków i powiedziałem: „myślę, że powinniśmy spróbować zrobić jeden utwór naprawdę metalowy „. Zgodzili się i zagraliśmy fragment, który potem stał się „Glory, Glory to The Hammer King”. Kiedy zaczęliśmy grać, na twarzach wszystkich pojawił się gigantyczny uśmiech, bo wypadło to bardzo dobrze. Było to jak ponowne granie w ulubione gry z dzieciństwa, uczucie świeżości i zabawy . Nasz oryginalny basista KK był jedną z bardzo ważnych osób, która decydowała o nowym kierunku. Przyszedł do mnie i powiedział „mam następny pomysł”, ja odpowiedziałem „tak, ja też” i te dwa pomysły są „Kingdom of the Hammer King”. Zrobiłem intro i zwrotkę. On zrobił refren i wszystko inne. Mogliśmy złożyć to razem i piosenka była skończona. Potem nagraliśmy kolejną piosenkę i kolejną. W ciągu kilku tygodni mieliśmy cały album z nowymi utworami, które były fantastyczne. Wszystkie inne piosenki nad którymi pracowaliśmy przez ponad rok po prostu wyrzuciliśmy. Wtedy przyszedł ten moment, kiedy zadaliśmy pytanie: „Ok, może skoro śpiewamy o tym królu, to powinien to być The Hammer King?„. Powiedziałem: „Tak, fantastycznie, ale jestem pewien, że 20 milionów zespołów będzie nazywać się Hammer King”. Poszedłem do bazy danych, żaden zespół nie nazywał się Hammer King. I wiedziałem, że to powinniśmy być my! Rzuciliśmy wszystko i mieliśmy nowy zespół, nowy album. Szybko dostaliśmy kontrakt płytowy i po prostu szliśmy dalej. Pierwszy album, drugi, trzeci. Poszliśmy do Napalm a oni uznali, że nas chcą. Teraz zbliżamy się do trasy koncertowej. Jesteśmy teraz z dodatkową agencją bookingową. Więc to wszystko stawało się coraz większe i większe. Ale też od tamtej pory wiele rzeczy się zmieniło. Mamy innego basistę i wszyscy jesteśmy starsi (śmiech).
U: Wspomniałeś, że jesteście teraz w Napalm Records. Wcześniej byliście z Cruz del Sur Music. Dlaczego więc dokonaliście tej zmiany i jak inna jest współpraca z Napalm?
T: Enrico Letese z Cruz del Sur Music jest wspaniałą osobą, jest bardzo szczery i autentyczny. Po wydaniu trzeciego albumu „Poseidon Will Carry Us Home” obopólnie zgodziliśmy się, że w zasadzie ludzie, którzy podążają za Cruz del Sur Music, nie są ludźmi, którzy czekają na Hammer King. Jednocześnie fani Hammer King, do których chcieliśmy dotrzeć, nie zdawali sobie sprawy, że istniejemy. Zawsze miałem w głowie szaloną wizję, że pewnego dnia będziemy z Napalm Records. Wtedy spotkaliśmy jakiegoś gościa, który był w kontakcie z Napalm, przesłuchał demo i powiedział: „ mogę ich zapytać, czy są zainteresowani„. W tym czasie na stole leżał już jeden kontrakt, więc po prostu powiedział: „Zapytam ich, czy ich kontrakt będzie lepszy i jeśli tak to idźcie do Napalm”. Kontrakt był lepszy, więc zdecydowaliśmy się na Napalm i muszę powiedzieć, że nigdy nie przestanę dziękować Enrico i Cruz del Sur za ich wspaniałą pracę i to wspaniałe miejsce. Ale ponieważ jesteśmy nieco bardziej komercyjnym zespołem, musieliśmy dotrzeć do wszystkich miejsc, w których są komercyjni fani metalu. Myślę, że współpracując z Napalm jesteśmy we właściwym miejscu. Z Extra Tourist Booking również jesteśmy właściwymi partnerami. Jestem bardzo krytyczną osobą i zazwyczaj nie dostaniesz ode mnie odpowiedzi, że jest fantastycznie. Zawsze mówię, że jest w porządku, ale w tym przypadku muszę powiedzieć, że jest fantastycznie. Napalm to przyjaźni ludzie, którzy są bardzo zdeterminowani i skoncentrowani na swojej pracy. To bardzo dobre miejsce.
U: Jak według ciebie ewoluowało brzmienie waszej kapeli, szczególnie czy widzisz różnicę między Cruz del Sol a Napalm?
T: Tak, ponieważ w naszej historii jest wyraźny podział i stało się to bez żadnego powodu. Byliśmy w Cruz del Sur przez trzy albumy. Nagrywaliśmy u Charlesa Greywooda z gościem z Powerwolf – on to miksował. Mieliśmy jakiegoś gościa, który zrobił mastering, a potem to wykończył. Mieliśmy artystę, z którym pracowaliśmy i mieliśmy naszego oryginalnego basistę. Potem w ciągu kilku miesięcy czy pół roku stało się oczywiste, że dokonamy lub będziemy musieli dokonać dość drastycznych zmian. Czuliśmy, że jesteśmy na granicy tego, co możemy zrobić. Gdy byłem dzieckiem miałem klaustrofobię, więc jeśli zamkniesz mnie w czymś ciasnym mam z tym problem. To co mi pozostało z klaustrofobii, to poczucie, że kiedy robię coś – czy to związek, relację zawodową, coś z muzyką – gdzie czuję, że koniec jest w zasięgu wzroku, naprawdę muszę się wydostać, bo nie mogę tego znieść. Nie mogę zaakceptować limitu. Spotkaliśmy wtedy gościa, który zbudował most do Napalm. Zdecydowanie wiedzieliśmy, co chcemy robić i dokąd zmierzać. Kiedy podpisaliśmy kontrakt z Napalm, wyprodukowaliśmy album, daliśmy go im, a oni powiedzieli: „Ach, jest dobry, ale mógłby być mocniejszy. Myślę, że powinniście spróbować z którymś z tych kolesi„. Zaproponowali nam kilka osób. Jednym z nich był Jakob Hansen. Dino i ja jesteśmy wielkimi fanami Pretty Maids. Lubimy albumy, które Jakob nagrał z Pretty Maids, ponieważ zachowały melodie i ducha lat 80-tych. Miałem wrażenie, że musimy to zrobić właśnie z Jakobem Hansenem. Zapytałem go, czy może wysłać nam test? Wystarczyło mi jakieś 24 sekundy jego miksu i wiedziałem, że musimy zrobić właśnie z nim. W zasadzie zapłaciliśmy za dwie produkcje. Mieliśmy już skończony album ale zrobiliśmy to jeszcze raz. I to było bardzo dobre posunięcie. Zmieniliśmy też twórcę okładki, ponieważ było oczywiste, że szukamy zmiany. Ktoś zasugerował nam Petera Shalai, a ja wiedziałem, że ten facet robi dla Sabaton. Pomyślałem więc, że to wielkie nazwisko, może dla nas zbyt wielkie, ponieważ zrobił teraz najnowszy album Saxon. wiec jest jeszcze bardziej znany niż kiedykolwiek wcześniej. Ale był bardzo przyjazny. Jest super miłym facetem, bardzo kreatywnym. Dajesz mu bardzo mały pomysł, a on daje ci wspaniałą okładkę. Dokładnie takiego faceta szukaliśmy. Próbowaliśmy pracować z różnymi ludźmi i król nigdy nie wyglądał tak imponująco, jak chcieliśmy. Kiedy Peter wysłał nam pierwszą grafikę, pomyśleliśmy, że to ma energię, to ma jaja. To musi być ten facet. Wiele innych rzeczy zmieniło się w międzyczasie, ale wszystkie zmieniły się na lepsze. Brzmienie zmieniło się wraz z Jakobem Hansenem i kiedy zrobiliśmy „Hail by the Hammer” – utwór otwierający nowy album i pierwszy singiel – wiedzieliśmy, że będziemy mieli muzykę, która nie jest dla nas typowa. Było to dla nas interesujące zobaczyć jak daleko możemy się posunąć. Przesunęliśmy granice i nadal brzmimy jak Hammer King. To samo stało się z zespołem Queen, którego jestem gigantycznym fanem. Tak długo, jak śpiewał Freddie Mercury, nie miało znaczenia, czy grają hard rock, soul czy funk. To zawsze był Queen!
U: Czy powiedziałbyś, że wasze albumy są albumami koncepcyjnymi, czy bardziej tematycznymi?
T: Tematyczny, to jest to słowo! Szczerze mówiąc, nigdy nie mogę sobie go przypomnieć. Nie są to albumy koncepcyjne, to albumy tematyczne. Pierwszy album mamy o królestwie, drugi o wojnach, trzeci o żeglarstwie, czwarty jest tylko o królu, piąty o królestwie, które zostało zaatakowane, a szósty jest o królu, który jest także cesarzem, ma więcej i więcej władzy. Wyjście do innego świata, podbijanie kolejnych krajów. Bardzo dobrze też to pasowało, ponieważ wiedzieliśmy, że będziemy w trasie, a bycie w trasie to ciągle ta sama myśl – opuszczasz swój kraj i udajesz się w różne miejsca, próbując zdobyć nowych fanów.
U: Wasz nowy album ma tytuł w języku niemieckim. Ciekawe posunięcie.
T: Przypadek, jak zawsze. Mieliśmy piosenkę „Infinite King”, to był roboczy tytuł. Pracowaliśmy nad nią i nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej linii wokalnej do refrenu. Była albo zbyt wolna, zbyt radosna albo zbyt szybka. Pewnego dnia pojechałem na próbę i miałem tę melodię w głowie. Użyłem do niej kilku niemieckich słów i śpiewałem to, dopóki nie dotarłem do studia. Nagrałem to od razu. Nasz perkusista Dolph przyszedł następny, może z 10 minut później. Pokazałem mu to i powiedziałem: „Dolph przepraszam, to jest po niemiecku. Próbowałem zmienić tekst na angielski, ale cokolwiek próbowałem zrobić, brzmiało to mniej interesująco„. Puścił piosenkę i powiedział, że brzmi dobrze po niemiecku, wiec dlaczego nie zostawimy jej w tym języku. Myślałem, że Napalm nigdy nie zgodzi się na ten niemiecki tytuł, ale nasz menadżer produktu – Meek z Visions of Atlantis, który jest Włochem powiedział, że to naprawdę dobry pomysł. Powiedziałem potem o tym Peterowi Schallei, on też uznał, że podoba mu się ten pomysł. Zaproponował, że możemy mieć okładkę albumu, na której król jak zawsze jest masywny i brutalny, ale jednocześnie ma królewską, złoto-niebieską szatę. Dokładnie o to nam chodziło.
U: Więc co jest tutaj naprawdę ważne? Król czy młot, a może jedno i drugie? Młot bez króla jest całkowicie bezużyteczny, ale czy król jest nagi bez swojego młota?
T: Niektórzy mówią, że młotek można zobaczyć tylko wtedy, gdy król jest nagi (smiech), ale mamy piosenkę na drugim albumie „The Hammer is the King” i śpiewamy „król jest młotem, młotem jest królem, nie ma króla bez młota, na zawsze będziesz śpiewał, młot jest królem„. Myślę, że król jest ważniejszy niż młot, bo to on jest jego żywą częścią.
U: W wywiadach mówiliście, że zaczęliście grać, bo Hammer King wam kazał. Skąd więc wziął się pomysł by śpiewać o tym właśnie królu?
Jak już mówiłem, jesteśmy razem w zespołach od dłuższego czasu i chcieliśmy nagrać album o klasycznych rzeczach. I znowu przez zupełny przypadek zaczęliśmy śpiewać o królu. Graliśmy w sali prób próbując różnych rzeczy. Zaczęliśmy też śpiewać o królu, a potem pomyśleliśmy, jaki to mógłby być król? I wyszło nam, że powinien to być Król Młot. To było po prostu przeznaczone dla nas. Byliśmy zrelaksowani, cieszyliśmy się wspólnymi próbami i pisaniem piosenek. Mieliśmy miejsce na duże melodie i długie solówki gitarowe. W pewnym sensie tak jak grałby je Ross Friedman (lider Ross the Boss). Pamiętam, że kiedy skończyliśmy „Glory to the Hammer King”, wyciąłem partię solową i wysłałem ją do Rossa na Facebooku, żeby zapytać go, co o tym myśli? Zagrał tę partię i odpisał mi: „Cóż, to naprawdę brzmi jak cholernie dobra piosenka”. Wciąż zdarza mu się polubić posty Hammer Kinga i bardzo miło jest widzieć, że mój dawny szef, który był dla mnie w pewnym sensie jak muzyczny ojciec naprawdę lubi to, co robimy. Przy okazji wspomnę, że o również zagrał na „King Demonium”. Zawsze o tym zapominam, a on przecież zagrał jedną solówkę na King Demonium. W pewnym sensie myślę, że tak to się wszystko potoczyło, ponieważ było to dla nas właściwe, po prostu płynące z serca lub z trzewi.
U: Jakie macie plany na promocję nowego albumu?
T: Naszym życzeniem i pragnieniem jest oczywiście odwiedzenie jak największej liczby krajów. Odwiedziliśmy już Niemcy, Holandie, Szwajcarię i Austrię. Widzisz, że nie było Polski, Czech, Słowacji, krajów skandynawskich, Anglii – tak wielu krajów, które chcielibyśmy odwiedzić. Nadal jednak jesteśmy szczęśliwi, że mieliśmy szansę zagrać 14 koncertów w wyprzedanych miejscach, ale zawsze jest pragnienie, aby zrobić więcej i mam nadzieję, że jesienią wybierzemy się w kolejną jej część. Powinny być na niej wszystkie kraje, które wymieniłem. Mam nadzieję, że przyjedziemy do Polski i zagramy w miejscach, w których nigdy wcześniej nie graliśmy.
U: Mieszkam w Anglii, więc proszę, przyjedź do Anglii (śmiech)
T: (wygląda na zdezorientowanego)
U: Przepraszam za zamieszanie – jestem Polką i robię ten wywiad dla polskich fanów, ale mieszkam w Anglii.
T: Możemy więc mieć dwa przystanki na trasie Polskę i Anglię. Grałem w Anglii tylko raz – na Bloodstock
U: Naprawdę? Uwielbiam Bloodstock.
T: Ja też!
U: W takim razie musisz wrócić na Bloodstock!
T: Tak, z pewnością bardzo bym tego chciał. Jak najbardziej.
U: Została nam minuta, więc chciałam ci jeszcze raz pogratulować. „König und Kaiser” to naprawdę dobra płyta i jestem pewna, że wiesz, iż robicie świetną robotę dla heavy metalu, a nie power metalu (śmiech).
T: Cieszę się, że tym razem otrzymaliśmy tak świetne opinie, tzn. dość często otrzymujemy świetne opinie, ale tym razem jest ich więcej. Chciałem podziękować za pytania i poświęcony czas. Wielkie dzięki i życzę fajnego nowego rozdziału jako dziennikarz oraz witam w świecie aktywnych metalowców. To była przyjemność i mam nadzieję, że zobaczymy się na trasie.
U: Do zobaczenia na trasie.
Rozmawiała Ula Skowrońska-Malinowska
ENGLISH VERSION:
Apparently the king himself came to Titan Fox and ordered him to record an album about him. In an interview with the German band Hammer King, we delve into the world of heavy metal, power metal and more. This conversation is not only an opportunity to learn about the band’s history, but also to understand the differences between musical genres such as heavy metal and power metal, and to become acquainted with the concept of royal metal. Are you ready for a journey through the land of powerful sounds and epic stories? Get ready for an unforgettable adventure with Hammer King! The interview with the master of ceremonies, Titan, was done by Ula Skowrońska Malinowska.
U: First of all, I would like to congratulate you on your new album 'König und Kaiser’. If I said that this is a must-have item for all power metal and heavy metal fans, would you agree?
Titan Fox: I wouldn’t mind doing that (laughs). I think we always try to write songs that are easy to listen to, that when you go to a concert it should be easy to understand our music and sing our songs. We are very happy with the new album. „König und Kaiser” is much more accessible than „King Demonium” from two years ago, which was a bit more dark and complex. That one wasn’t bad, but from the new one I think every song will work well live. In the end, we are very happy with this album. It should be an album that people will like, it’s easy to get into and like you said, it’s power metal and classic heavy metal.
U: A lot of people would say you are power, not heavy metal. Do you have a problem with that?
T: Absolutely not, but if you start with heavy metal, you move on and there’s doom metal, speed metal, power metal and then I lose count. What is the difference between heavy metal, speed metal and power metal? I don’t understand. Where is the difference between epic and doom? It’s hard to say. Let me give you an example: I’m a big fan of Saxon. The 'Riversteel’ album was almost boogie metal from the early days. Then the 'Battering Ram’ album came out, which is at least power metal, and then 'Destiny’ and 'Innocence is no Excuse’, which were American radio rock. However, it was always Saxon and metal. So for heaven’s sake, it’s just heavy metal, whatever it is.
U: I discovered that you came up with the idea of royal metal. How did you come up with this idea?
T: It was actually showing the finger to all these classifications. After that it stayed as royal metal because we sing about the king. It’s a lovely name, it sounds good and if it suits people, then it suits me a lot too. Maybe we could have an album called 'Royal Metal’. Going back to the question, if you wake me up at three in the morning and ask me what kind of music Hammer King plays I’ll answer that it’s heavy metal.
U: Can you tell me about how it all started?
T: Most of us have been playing together for a very long time. We have a relatively new bass player, but with the other guys we were in different bands before. I was with Gino in one band and with Dolph in another. Dolph and Gino played together in yet another, so we’ve been together for a very long time. Last year was 25 years since Gino and I played together in different bands, without any break. We met at school, we were really young then, but we never got tired of each other. He is a very good friend of mine and we trust each other to death. I know I could give him all my money and he wouldn’t waste a cent. He’s a fantastic guy and that’s why we’ve known each other and played together for so long. In my previous band Ross the Boss – where I was the singer – I always thought we would make three albums. We recorded two and then it all fizzled out. I always felt it should have been three albums. That’s when I realised that I probably needed to make an album in a classic, open, metal way, with a lot of space for vocals and choruses, with simple songs. And we ended up doing something very different, complex with the band, a bit like 'calculator music’. We wrote a whole album, worked on it for over a year and it was pretty good. Then the whole Ross the Boss thing was officially over for us. I went to the guys and said: „I think we should try to make one song really metal „. They agreed and we played a snippet which then became 'Glory, Glory to The Hammer King’. When we started playing, there was a gigantic smile on everyone’s faces because it came off very well. It was like playing your favourite childhood games again, feeling fresh and fun . Our original bass player KK was one of the very important people who decided on the new direction. He came to me and said 'I have another idea’, I replied 'yes, me too’ and those two ideas are 'Kingdom of the Hammer King’. I did the intro and the stanza. He did the chorus and everything else. We were able to put it together and the song was finished. Then we recorded another song and another. Within a few weeks we had a whole album of new songs, which were fantastic. All the other songs we had been working on for over a year we just threw away. Then came that moment when we asked the question: ’OK, maybe if we’re singing about this king, it should be The Hammer King?’ I said: „Yes, fantastic, but I’m sure 20 million bands will be called The Hammer King”. I went to the database, no band was called The Hammer King. And I knew it should be us! We dropped everything and had a new band, a new album. We quickly got a record deal and we just kept going. First album, second album, third album. We went to Napalm and they decided they wanted us. Now we’re approaching touring. We’re now with an additional booking agency. So it all got bigger and bigger and bigger. But also a lot of things have changed since then. We have a different bass player and we’re all older (laughs).
U: You mentioned that you are now on Napalm Records. You were previously with Cruz del Sur Music. So why did you make this change and how is working with Napalm different?
T: Enrico Letese from Cruz del Sur Music is a great person, he is very sincere and authentic. After the release of the third album 'Poseidon Will Carry Us Home’, we mutually agreed that basically the people who follow Cruz del Sur Music are not the people who are waiting for Hammer King. At the same time, the Hammer King fans we wanted to reach didn’t realise we existed. I always had a crazy vision in my head that one day we would be with Napalm Records. Then we met some guy who was in touch with Napalm, listened to a demo and said: ” I can ask them if they are interested„. At that time there was already one contract on the table, so he just said: „I’ll ask them if their contract would be better and if so go to Napalm”. The contract was better, so we decided to go to Napalm and I have to say that I will never stop thanking Enrico and Cruz del Sur for their great work and this great venue. But because we are a bit more of a commercial band, we had to reach out to all the places where there are commercial metal fans. I think by working with Napalm we are in the right place. With Extra Tourist Booking we are also the right partners. I’m a very critical person and you don’t usually get an answer from me that it’s fantastic. I always say it’s OK, but in this case I have to say it’s fantastic. Napalm are friendly people who are very determined and focused on their work. It’s a very good place to be.
U: How do you think your band’s sound has evolved, especially do you see a difference between Cruz del Sol and Napalm?
T: Yes, because there is a clear division in our history and it happened for no reason at all. We were in Cruz del Sur for three albums. We recorded at Charles Greywood’s place with a guy from Powerwolf – he mixed it. We had some guy who did the mastering and then finished it. We had an artist that we worked with and we had our original bass player. Then within a couple of months or six months it became obvious that we were going to make or needed to make some pretty drastic changes. We felt we were at the limit of what we could do. When I was a kid I was claustrophobic, so if you lock me in something cramped I have a problem with that. What’s left of my claustrophobia is the feeling that when I’m doing something – whether it’s a relationship, a professional relationship, something with music – where I feel the end is in sight, I really need to get out because I can’t take it. I can’t accept the limit. Then we met the guy who built the bridge to Napalm. We definitely knew what we wanted to do and where we wanted to go. When we signed with Napalm, we produced the album, gave it to them and they said: „Ah, it’s good, but it could be stronger. I think you should try it with one of these guys’. They suggested a couple of people to us. One of them was Jakob Hansen. Dino and I are big fans of Pretty Maids. We like the albums that Jakob recorded with Pretty Maids because they kept the melodies and the spirit of the 80s. I had a feeling that we needed to do just that with Jakob Hansen. I asked him if he could send us a test? All I needed was about 24 seconds of his mix and I knew we had to do just that with him. We basically paid for two productions. We already had the album finished but we did it again. And it was a very good move. We also changed the cover artist because it was obvious we were looking for a change. Someone suggested Peter Shalai to us, and I knew this guy was doing for Sabaton. So I thought, he’s a big name, maybe too big for us, because he did the latest Saxon album now. so he’s even more famous than ever before. But he was very friendly. He’s a super nice guy, very creative. You give him a very small idea and he gives you a great cover. That’s exactly the kind of guy we were looking for. We tried working with different people and King never looked as impressive as we wanted. When Peter sent us the first graphic, we thought, this has energy, this has guts. This must be the guy. A lot of other things have changed in the meantime, but they’ve all changed for the better. The sound has changed with Jakob Hansen and when we did 'Hail by the Hammer’ – the opening track of the new album and the first single – we knew we were going to have music that wasn’t typical for us. It was interesting for us to see how far we could go. We pushed the boundaries and still sounded like Hammer King. The same thing happened with the band Queen, of which I’m a gigantic fan. As long as Freddie Mercury was singing, it didn’t matter if they played hard rock, soul or funk. It was always Queen!
U: Would you say your albums are concept albums or more thematic?
T: Thematic, that’s the word! To be honest, I can never think of it. They are not concept albums, they are thematic albums. The first album we have is about a kingdom, the second one is about wars, the third one is about sailing, the fourth one is just about a king, the fifth one is about a kingdom that has been attacked, and the sixth one is about a king who is also an emperor, with more and more power. Going to another world, conquering more countries. It also fitted very well because we knew we were going to be on tour, and being on tour is still the same idea – you leave your country and go to different places, trying to get new fans.
U: Your new album has a title in German. An interesting move.
T: Coincidence, as always. We had a song called 'Infinite King’, that was the working title. We were working on it and we couldn’t find the right vocal line for the chorus. It was either too slow, too happy or too fast. One day I went to rehearsal and I had the melody in my head. I used some German words for it and sang it until I got to the studio. I recorded it straight away. Our drummer Dolph came next, maybe 10 minutes later. I showed it to him and said: „Dolph sorry, it’s in German. I tried to change the lyrics to English, but whatever I tried to do, it sounded less interesting’. He played the song and said it sounded good in German, so why not leave it in that language. I thought Napalm would never agree to this German title, but our product manager Meek from Visions of Atlantis, who is Italian, said it was a really good idea. I then told Peter Schallei about it, he also thought he liked the idea. He suggested that we could have an album cover where the king, as always, is massive and brutal, but at the same time he has a royal gold and blue robe. That’s exactly what we wanted.
U: So what is really important here? The king or the hammer, or maybe both? The hammer without the king is completely useless, but is the king naked without his hammer?
T: Some people say you can only see the hammer when the king is naked (laughs), but we have a song on our second album 'The Hammer is the King’ and we sing 'the king is the hammer, the hammer is the king, there is no king without the hammer, forever you will sing, the hammer is the king’. I think the king is more important than the hammer because the hammer is the living part of it.
U: You’ve said in interviews that you started playing because the Hammer King told you to. So where did the idea to sing about this particular king come from?
As I said, we’ve been in bands together for a long time and we wanted to record an album about classic things. And again by complete coincidence we started singing about the king. We played in the rehearsal room trying different things. We also started singing about a king, and then we thought, what kind of king could it be? And it came out to us that it should be King Hammer. It was just meant to be. We were relaxed and enjoyed rehearsing and writing songs together. We had room for big melodies and long guitar solos. In a way, the way Ross Friedman (frontman of Ross the Boss) would play them. I remember when we finished 'Glory to the Hammer King’, I cut the solo part and sent it to Ross on Facebook to ask him what he thought of it? He played the part and wrote me back saying, „Well, it really sounds like a damn good song.” He still happens to like Hammer King’s posts and it’s very nice to see that my former boss, who was like a musical father to me in a way, really likes what we do. I’ll mention in passing that o also played on 'King Demonium’. I always forget about that, and he did play one solo on King Demonium after all. In a way I think that’s how it all came about because it was the right thing for us, just coming from the heart or from the guts.
U: What are your plans for promoting the new album?
T: Our wish and desire is of course to visit as many countries as possible. We have already visited Germany, the Netherlands, Switzerland and Austria. You see we missed Poland, the Czech Republic, Slovakia, the Scandinavian countries, England – so many countries we would like to visit. However, we are still happy that we had the chance to play 14 shows in sold-out venues, but there is always the desire to do more and hopefully we will go on another part of it in the autumn. It should include all the countries I’ve mentioned. I hope to come to Poland and play in places we have never played before.
U: I live in England, so please come to England (laughs)
T: (looking confused)
U: Sorry for the confusion – I’m Polish and I’m doing this interview for Polish fans, but I live in England.
T: So we can have two stops on the tour Poland and England. I’ve only played in England once – at Bloodstock
U: Really? I love Bloodstock.
T: Me too!
U: Then you must come back to Bloodstock!
T: Yes, I would certainly like that very much. As much as possible.
U: We have one minute left, so I wanted to congratulate you again. „König und Kaiser” is a really good album and I’m sure you know you’re doing a great job for heavy metal, not power metal (laughs).
T: I’m glad we got such great feedback this time, i.e. quite often we get great feedback, but this time there’s more. I wanted to thank you for your questions and your time. A big thank you and I wish you a cool new chapter as a journalist and welcome to the world of active metalheads. It’s been a pleasure and I hope to see you on tour.
U: See you on the road.
Ula Skowrońska-Malinowska
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: