IKS

Halestorm – „Everest” [Recenzja] dystr. Atlantic Records

Halestorm-recenzja

Trudno uwierzyć, jak szybko mija czas… Muzyczna podróż formacji Halestorm trwa już niemal trzy dekady. Choć debiutancki, imienny album grupy, ukazał się dopiero w 2009 roku, początki zespołu dowodzonego przez charyzmatyczną Lzzy Hale sięgają 1998. Mimo tak długiego stażu, Halestorm raczej nie rozpieszcza fanów, jeśli chodzi o albumy. Właśnie na rynku ukazał się szósty studyjny krążek zatytułowany „Everest”. Nie mam wątpliwości, że to jedna z najbardziej śmiałych i emocjonalnych płyt w dorobku Halestorm. Muzycy łączą tu klasyczny hard rock z nieoczywistymi i dość zaskakującymi wpływami.

Halestorm to zespół, którego prawdziwą esencję najlepiej można poczuć w trakcie koncertów. W ostatnich latach działalność w tym zakresie była jednak ograniczona. W 2022 na półkach sklepowych ukazał się album „Back from the Dead”, bezkompromisowy i energetyczny, będący komentarzem do trudnego okresu w historii grupy. Choć został dobrze przyjęty przez fanów i krytyków, nie zdołał całkowicie wyróżnić się spośród wcześniejszych dokonań. Rok później muzycy Halestorm ruszyli w intensywną trasę koncertową, a w jej trakcie zaczęły kiełkować pomysły na premierowy materiał. W 2024 roku rozpoczęły się nagrania „Everest” we współpracy z producentem Dave’em Cobbem.

 

Efekt tej kolaboracji można określić jako muzyczny restart. Cobb zaprosił zespół do swojego studia w Savannah, gdzie niemal „odizolował” ich od świata zewnętrznego i namówił, by odrzucili wcześniejsze koncepcje. W połączeniu z osobistymi zwycięstwami Lzzy Hale nad problemami ze zdrowiem psychicznym i uzależnieniami, materiał nabrał świeżości i wprost emocjonalnego katharsis. Teksty albumu cechuje głębia oraz szczerość. Tytuł „Everest”, nawiązujący do najwyższego szczytu świata, dobrze oddaje aspiracje zespołu i muzyczne ambicje materiału.

 

fot. materiały promocyjne

 

Nie da się ukryć, że Halestorm jest w znakomitej formie. Surowa energia miesza się tu z subtelną melodyką, a autentyczność w tekstach nadaje każdemu utworowi wyraźny ciężar emocjonalny. Zespół wykazuje pewność swojej tożsamości, jednocześnie otwierają się na eksperymenty i poszerzanie horyzontów. Brzmienie materiału jest naturalne i świeże, a jednocześnie dojrzale ukształtowane, dzięki doświadczeniu i osobistym przeżyciom członków grupy. „Everest” nie tylko potwierdza status Halestorm jako jednej z czołowych rockowych formacji ostatnich lat, ale też ustawia poprzeczkę bardzo wysoko dla przyszłych dokonań.

Na szczególną uwagę zasługują utwory dynamiczne i energetyczne, takie jak „Rain Your Blood On Me”, który został wykonany m.in. na pożegnalnym koncercie Ozzy’ego Osbourne’a „Back to the Beginning” w Birmingham. Kompozycja wyróżnia się niemal epickim riffem i wokalnymi popisami Hale. Mamy tu do czynienia z drapieżnością połączoną z wrażliwością. Produkcja Cobba zachowuje surowość, a jednocześnie oddaje koncertową dynamikę zespołu. Podobny charakter mają „Fallen Star”, który znakomicie otwiera całość, oraz „WATCH OUT!”, w którym wyraźnie pobrzmiewają inspiracje twórczością Rage Against the Machine.

 

 

Na drugim biegunie znajdują się utwory subtelniejsze, stonowane i wyrafinowane. Tytułowy „Everest” prezentuje napięcie między melancholią a nadzieją, Kompozycja rozpoczyna się nastrojowo, a finał to czysta eksplozja, która symbolizuje zdobycie szczytu. „Shiver” wyróżnia się nastrojem i solówką przywodzącą na myśl Iron Maiden, a „Like a Woman Can” wprowadza soulowe klimaty, ukazując wszechstronność wokalną Lzzy Hale i aranżacyjną całego zespołu. Numer jest starannie skonstruowany pod względem emocji i nastroju, co sprzyja wielokrotnemu odkrywaniu poszczególnych fragmentów przy kolejnych odsłuchach.

 

„Everest” ukazuje Halestorm jako w pełni dojrzałych, świadomych twórców. Album zachwyca różnorodnością – od surowych, dynamicznych riffów po subtelne, liryczne momenty – i potwierdza gotowość zespołu do poszerzania muzycznego terytorium. Dopracowane aranżacje pozwalają każdemu utworowi wyróżnić się indywidualnym charakterem. „Everest” to nie tylko muzyczna wspinaczka na szczyt, lecz także redefinicja ich możliwości i standardów, pozostawiająca trwały ślad na terenie nowoczesnej sceny rockowej.

 

Szymon Pęczalski

 

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek.

 

Przypominamy też, że zespół niebawem wystąpi w Polsce. Halestorm wystąpi 30 października w warszawskim COS Torwar. Organizatorem koncertu jest Live Nation Polska

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz