Godspeed You! Black Emperor to kanadyjski zespół post-rockowy, którego płyty pokazały jak powinny wyglądać dobre albumy tego gatunku. Ta montralska grupa bezwarunkowo ukształtowała post-rock, a ich kompozycje już są i zawsze będą inspiracją dla rzesz muzyków z całego świata. Niedawno premierę miał ich nowy album o nazwie “No Title As of 13 February 2024 28,340 Dead”.
Muzycy GY!BE są znani w swojej twórczości z aktywizmu – visuale na ich koncertach często zawierają nagrania z protestów lub bojkotów. Nazwa tego albumu także jest pewną deklaracją, mianowicie sprzeciwem wobec wojny w Strefie Gazy. Kanadyjczycy zdecydowali się nie nadawać tytułu tej płycie, ponieważ od początku konfliktu do 13 lutego 2024 przez wojnę zginęło 28 340 ludzi… Moim zdaniem tytuły piosenek także nawiązują do dramatycznej sytuacji na bliskim wschodzie:
- SUN IS A HOLE SUN IS VAPORS
- BABYS IN A THUNDERCLOUD
- RAINDROPS CAST IN LEAD
- BROKEN SPIRES AT DEAD CAPITAL
- PALE SPECTATOR TAKES PHOTOGRAPHS
- GREEN RUBBLE – GREEN SHOOTS
Nazwa każdej z tych piosenek obrazuje tragedię wojny. Dzieci nigdy nie powinny znajdować się blisko albo w środku chmury burzowej, tak samo jak krople deszczu nie są z ołowiu. Dla mnie jest to oczywiste nawiązanie do wybuchów pocisków i gradu kul.
Kolejne nazwy to “zniszczone iglice komunikacyjne w martwej stolicy“ i “blady fotograf, który robi zdjęcia”. W moim odczuciu nawiązują do miejsca, które nie jest w stanie poinformować reszty świata o swojej dramatycznej sytuacji, jedynym ratunkiem są dziennikarze, który kosztem własnego zdrowia psychicznego robią zdjęcia codziennym tragediom życia w strefie Gazy. Słońce, które powinno dawać życie, teraz, w czasie wojny bardziej działa na szkodę ludzi zmuszonych do życia w namiotach, ponieważ ich domy zostały zniszczone i z czasem staną się gruzowiskiem. Nie wiem czy moja interpretacja jest prawdziwa, ale takie dywagowanie jest częścią muzyki Godspeed. Ich piosenki nie są śpiewane, nie mają autorskich tekstów, więc treść trzeba zbudować sobie samemu. Biorąc jednak pod uwagę nietytuł tego krążka bardzo skłaniam się wobec tak apokaliptycznej interpretacji tego wydawnictwa.
Jak sprawa wygląda muzycznie? Nie ukrywam, jestem wielkim fanem tej montrealskiej grupy. Bardzo nie mogłem doczekać się tego albumu, ponieważ raz, że słyszałem kilka z tych piosenek na koncercie w kwietniu, a dwa – jest to moja pierwsza, świadoma premiera ich płyty.
Na szczęście, nie zawiodłem się. A nawet powiem więcej, jestem pod wielkim wrażeniem. Słuchając koncertowej wersji “BABYS IN A THUNDERCLOUD”, jeszcze pod fanowskim tytułem “Flowers” napotkałem na komentarz; “The new songs all sound huge again, larger than life” (tł. Nowe piosenki znowu brzmią jakby górowały nad życiem). W stu procentach oddaje to moje odczucia co do tej płyty, ale i ich całego dorobku artystycznego. Od zawsze miałem wrażenie, jakby każda kompozycja była filmem opowiadającym historie, ale tylko za pomocą melodii i klimatu. Płyta z 2021 “G_d’s Pee AT STATE’S END!” trochę na tym straciła, piosenki były krótsze i mniej zaskakujące. Tutaj mamy powrót do korzeni w postaci Lift Your Skinny Fists Like Antennas To Heaven. Nie jest to co prawda to samo brzmienie, ale słychać na tym albumie wielkość, o której wspominał – cytowany przeze mnie – jeden z fanów w swoim komentarzu na YouTube. Zdecydowanie najbardziej podoba mi się “BABYS IN A THUNDERCLOUD”, jednak mogę być lekko stronniczy, ponieważ doświadczenie tej piosenki na żywo było magicznym doświadczeniem.
Jest to bardzo dobra pozycja, która nie otrzyma maksymalnej oceny tylko dlatego że nie jest Lift Your Skinny Fists… Należy jednak pamiętać o przesłaniu jaki chcieli nam dać Kanadyjczycy z GY!BE. Zawsze zwracali uwagę na trudne tematy, tak samo jest w tym przypadku, nie da się opowiedzieć o tym krążku bez nawiązywania do konfliktu w Strefie Gazy i ciężko jest oprzeć się wrażeniu, że taki był ich cel. Mówią nam jednoznacznie, że każda wojna jest zła. I mają oczywiście 100% rację.
Ocena: 5,5/6
Mikołaj Narkun
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: