Kiedy Foo Fighters ogłosili, że w ramach Open’er Festival 2024 zagrają w mojej rodzinnej Gdyni, sytuacja ta skłoniła mnie do spontanicznej decyzji o kupnie jednodniowego biletu na ich festiwalowy występ. Inwestycja w bilet – na koncert jednego z zespołów, który od lat marzyłem zobaczyć na żywo – uprawniała mnie też do zobaczenia kilku innych występów, które nie nakładały się na siebie, ale skupię się na show ekipy kierowanej przez Dave’a Grohla.
Uczestniczyłem w kilku pierwszy edycjach festiwalu w Gdyni, kiedy jeszcze Massive Attack, Cypress Hill, Pink czy Lauryn Hill gościli w Gdyni na Skwerze Kościuszki. Open’er był niesamowitą okazją do zachłyśnięcia się ogromną ilością wspaniałej muzyki (w przystępnej cenie). Czy te proporcje się utrzymały? Nie przesadzałbym z krytyką, realia mocno się zmieniły (koszty organizacji koncertów). Dzisiejszy line-up to również kwestia zmian pokoleniowych oraz gustu. Urodziłem się w 1987 roku, więc naturalnie zawsze czekam na artystów z lat dziewięćdziesiątych.
Czas jakim dysponowałem tego dnia pozwalał mi skupić się raczej wyłącznie na koncercie Foo Fighters. Przedtem zdążyłem zapoznać się z wizualnym fenomenem Ashnikko oraz porównać old school (NoName) z nową szkołą (Miły ATZ). Doświadczenie kazało mi też skierować się w stronę sceny głównej z pewnym wyprzedzeniem, żeby nie stać zbyt daleko od sceny w trakcie występu Foo Fighters.
Publiczność zauważyła zespół jeszcze przed usłyszeniem charakterystycznego riffu “All My Life”, czemu dała wyraz entuzjastyczną reakcją. Grohl recytował charakterystyczny motyw hitu z 2002 roku razem publiką i tak zaczęła się intensywna wymiana energii pomiędzy Foo Fighters a fanami. Publiczność niejednokrotnie dawała powody do satysfakcji Dave’a Grohla, śpiewając razem z nim utwory (również w momentach pauzy wynikających z improwizacji). W pewnym momencie artysta stwierdził nawet z aprobatą “I like you”.
“All My Life” płynnie przeszło w “No Son Of Mine” z fragmentem “Enter Sandman” Metalliki, a szybkie tempo i eksplozję energii utrzymał “Pretender”. Tempo zwolniło w utworze “Walk” z albumu “Wasting Light”. W bardziej lirycznych utworach Grohl dużą część aranżacji prowadził samodzielnie. Na backstage’u znalazł się Tom Morello, co zresztą odnotował Dave Grohl dedykując mu kolejny kawałek “Times Like These” – również w bardziej stonowanej niż oryginał wersji, skupiającej się na słowach i melodii. Pomiędzy klasycznymi “Generator” i “Breakout” zespół zagrał mocniejsze i mniej znane “La Dee Da” z albumu “Concrete And Gold”.
Dave Grohl jest synonimem gwiazdy rocka: prowadzi zespół, panuje nad publicznością, nadaje tempo koncertu, przypomina kontekst utworów – jak z “Aurora” z albumu “There Is Nothing Left To Lose”, który podobno był ulubionym kawałkiem perkusisty Taylora Hawkinsa, zmarłego w 2022 roku.
W tym wszystkim lider Foo Fighters jest zarazem przezabawny i wzruszający. Gdy przyszło do przedstawiania zespołu, popisy solowe dali Chris Shiflett, Rami Jaffee. Natomiast przedstawienie basisty Nate’a Mendela, perkusisty Josha Freesa i Pata Smeara wiązało się z zespołowym zagraniem takich coverów jak “Sabotage” z repertuaru Beastie Boys, “Whip It” Devo czy “March Of The Pigs” Nine Inch Nails. Na uwagę zasługuje również duet Grohla na gitarze akustycznej razem z Ramim Jaffee, którzy zagrali “Skin And Bones”. Dave Grohl wprowadził tym samym do kanonu rock ‘n rolla akordeon, na którym akompaniował liderowi grupy klawiszowiec zespołu.
Zdecydowanie mocną końcówkę stanowiło “Best Of You”, który był jednym z głośniej zaśpiewanych przez publiczność utworów tego wieczoru.
Po nim zespół sięgnął po “The Teacher” z ostatniego albumu. Za plecami zespołu wyświetlane były psychodeliczne wizualizacje nawiązujące do teledysku. Dave Grohl do jego wykonania miał przygotowaną czerwoną gitarę Gibsona z dwoma gryfami, rozwiązującą problem związany z koniecznością zmiany instrumentu do zagrania tego ponad dziesięciominutowego kawałka. Tekst “Hey, kid, what’s the plan for tomorrow” przyprawiał o dreszcze mając świadomością, że były to słowa, które wypowiadała do Grohla jego umierająca w szpitalu matka.
Zakończenie? Oczywiście, odśpiewany wspólnie z wielotysięczną rzesza fanów “Everlong”. Ulubiony utwór Davida Lettermana jest też jednym z faworytów wśród fanów. Dawka pozytywnej energii płynącej od Dave’a Grohla i całego Foo Fighters to skuteczny medykament na wszelkie troski. Ten koncert to był zdecydowanie mocny początek Open’er Festival 2024.
Paweł Zajączkowski
P.S Ogromne podziękowania dla autorki bloga The Superunknown za użyczenie zdjęć z koncertu.
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: