FONOGON (z polskiego “dźwiękowa pogoń” od fono “związany z dźwiękiem lub głosem” i gon “bieg, pogoń za zwierzyną”) – termin z zakresu tzw. zjawisk paranormalnych, zespół zjawisk polegających na rzekomym generowaniu różnego rodzaju dźwięków oraz innych efektów w celu zwabienia uwagi środowisk akademickich. Od 2015 również polski zespół muzyczny. Zaś w 2019 roku Fonogon układa gwiazdy po swojemu: wydaje debiutancką ep-kę „Trans Digenitality”, zostaje laureatem katowickiego przeglądu muzycznego Dzielnica Brzmi Dobrze z nagrodą dwuletniego patronatu Katowice Miasto Muzyki UNESCO i dołącza do projektu My Name Is New wytwórni Kayax. Teraz po kilku latach wraca z pełnowymiarowym wydawnictwem o intrygującym tytule „408”. O tym, co kryje w sobie muzycznie i merytorycznie, opowiedział mi Radek Sierakowski, będący twarzą zespołu.
MM: Co było powodem pięcioletniej przerwy wydawniczej między „Trans Digenitality”, a „408”?
RS: Przede wszystkim pandemia, bo sektor kultury został absolutnie wyhamowany. Musieliśmy spokornieć z aktywnością. Tuż przed nastąpiły też roszady w zespole i pożegnaliśmy się wtedy z bębniarzem. Działaliśmy przez jakiś czas w trójkę w domowych warunkach. Gdy sprawy pandemiczne się rozluźniły, stało się tak, że po latach do Fonogona wrócił Piotrek Jeziorko. Bazowaliśmy przez chwilę na starym materiale, ale nasze jamy układały się na tyle fajnie, że postanowiliśmy stworzyć całkiem nowy materiał z Piotrkiem. Gdy był on już prawie gotowy i byliśmy nastawieni na nagranie płyty własnym sumptem, nagle – w zasadzie z totalnego przypadku – nasze drogi przecięły się z Tomkiem z Music Corner Records. Dzięki temu obrotowi spraw dziś już możemy się chwalić płytą „408”.
MM: „408” to wejście w nową przestrzeń muzyczną i merytoryczną. Mieliście wobec tej płyty jakieś założenia?
RS: Założeniem było na pewno, aby w porównaniu do poprzedniej twórczości wyzbyć się tak dużej ilości sampli, pracy z komputerem na scenie. Po prostu mniej kompa i jak najwięcej z żywych instrumentów. Chcieliśmy też trochę pobawić się rytmiką, wchodzić w rejony, które są dla nas muzycznie intrygujące, choć na początku mogły manualnie sprawiać jakąś trudność. Zależało nam, aby móc przelać to, co nas otacza, zachowując jednocześnie trochę kopniętą stylistkę Fonogona.
MM: Dużo tu symboliki i kosmosu. Począwszy od tytułu – czy to symbol błędu systemowego?
RS: Tak, bardzo zależało nam na tym, aby oprócz czegoś muzycznie ciekawego, być w stanie ubrać wszystko w koncepcję – zarówno wizualną, jak i teoretyczną. Wielkie szczęście, że Natalia Południkiewicz stanęła nam na drodze, bo uważamy, że idealnie udało jej się przekazać wizualami to, o co chodziło Fonogonowi. Zarówno poprzez okładkę, grafiki, scenariusz i reżyserię teledysku – po prostu całą identyfikację wizualną. Pokłony od nas. Wracając do tytułu – oprócz błędu systemowego jest jeszcze drugie dno tego symbolu. Jest to numer administracyjny pomieszczenia, w którym od wielu lat odbywamy nasze próby. Jesteśmy z nim niesłychanie związani emocjonalnie – wiele składów, wydarzeń i osób się tam przewinęło, więc to nasz hołd dla tego miejsca. Gdyby nie ono, nie ludzie, to nie było by tej płyty. Zapraszamy również do kolejnych interpretacji tytułu (śmiech).
MM: Sporo też na tej płycie dubu. Myślę, że, Robert Brylewski, który pojawia się przy okazji samego pojęcia, jakim jest fonogon, byłby urzeczony.
RS: Uważamy, że nasze dubowe rakiety nie zostały jeszcze odpalone, ale bardzo nam miło, że ktoś zauważył ich namiastkę. Ciągnie nas tam.
MM: Nadbudowa jaką niesie materiał prasowy na Wasz temat, sugeruje, że Fonogon jest projektem badawczym. Zupełnie jakby wasz zespół był odłamem dziedziny akustyki.
RS: Uważamy Fonogon za zjawisko paranormalne i w jakimś sensie akustyczne (śmiech). Nasza twórczość nie jest napisana, ani skomponowana sensu stricte. Utwory wychodzą z wielu godzin jamowania i układania tego w klocki. Jamując poszukujemy Fonogona. Sami dokładnie nie wiemy, czym on jest – jak można zauważyć po naszej dotychczasowej twórczości, z każdym projektem jest to coś zupełnie innego, więc rzeczywiście ta płyta jest kontynuacją naszych badań. Oczywiście nie zostały one zakończone, więc ciąg dalszy wniosków pojawi się pewnie na kolejnej płycie. Jakaś wyższa siła wskazuje nam, co jest Fonogonem, a co nie – a to chyba dość paranormalne.
MM: Większość utworów śpiewa Natalia, prawda?
RS: Między Bogiem, a prawdą – tylko jeden utwór śpiewa Natalia, a resztę Martyna (Gołębiowska – przyp. MM). Mój głos pojawia się tylko w ostatnim kawałku.
MM: Pytam, bo ten głos w większości utworów wydał mi się bardzo… dziecięcy
RS: Być może, ciężko mi się do tego zdystansować. Znam te głosy od bardzo wielu lat. Uparłbym się nawet, że zdarzało mi się słyszeć dużo bardziej dziecięce głosy. Dla jasności, wszystkie osoby są pełnoletnie (śmiech).
MM: Jakiej lokalizacji dotyczą współrzędne przy „Milky Way”?
RS: Jest to dość kosmiczna sprawa – toć tam absolutnie stoi UFO! Zachęcamy do odwiedzenia wspomnianego miejsca i zapoznania się z jego historią. Możemy zdradzić, że dla nas to miejsce styku post-industrialu, lokalnych krzaków i kosmitów.
MM: Jeden utwór na płycie jest po polsku. Czemu akurat ten?
RS: Martyna ma wieloletnie obycie w pisaniu tekstów po angielsku. Jest to dla niej naturalne i intuicyjne. Ten jeden po polsku wykonuje akurat Natalia, która znowuż w swym kajecie – jak się dobrze orientuję – ma teksty tylko po polsku. Stworzyła też linię melodyczną wokalu do tego utworu i wszystko zagrało. Ten numer z Natalią, to jakiegoś rodzaju eksperyment/kolaboracja. Wcześniej nie pracowaliśmy ze sobą na warstwie muzycznej – to też jej pierwszy raz z muzyką. W przyszłości może będziemy bardziej kombinować z tym naszym polskim, ale nic na siłę – zobaczymy.
MM: Formuła, jaką przyjęliście na „408” jest dość otwarta. Na przykład do każdego z tych utworów dałoby się zrobić elektroniczny remiks.
RS: Szczerze mówiąc, mamy co do tego pewne plany. Zatem trzymaj kciuki za sukces w ich realizacji.
MM: Widziałem, że gracie koncerty. Będą kolejne w najbliższym czasie?
RS: Liczymy, że do końca roku uda nam się jeszcze zagrać w innych miastach. Rozglądamy się. Na pewno chcielibyśmy gęsto zapełnić przyszłą wiosnę i lato. Aktualnie wypływamy z otchłani wcześniej wspomnianej przerwy, więc też potrzebna jest chwila czasu, by płyta mogła rozprostować nogi między ludźmi, w mediach.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: