IKS

Eminem – „The Death of Slim Shady (Coup De Grâce)” [Recenzja] dystr. Universal Music Polska

Guess who’s back? Eminem powraca ze swoim dwunastym studyjnym materiałem „The Death of Slim Shady (Coup De Grâce)”, w którym żegna się ze swoim alter ego Slim Shady, stworzonym pod koniec lat 90. Jest to koncept album i sam artysta poleca słuchanie utworów w kolejności. Za produkcje odpowiadają m.in. Dr. Dre, Luis Resto, Foulmouth i Eminem.

Album promowały single „Houdini” i „Tobey”. Ten pierwszy ujrzał światło dzienne w maju i zwrócił na siebie wielką uwagę. Głównie dlatego, że przypomniał słuchaczom za co zaczęli uwielbiać Eminema prawie 30 lat temu. Piosenka nawiązuje do utworu „Without Me”, a w teledysku pojawia się blondwłosa młodsza wersja rapera w białym T-shircie. Słyszymy też sample utworu Steve Miller Band „Abracadabra”.

 

zdj. materiały promocyjne

 

„The Death of Slim Shady (Coup de Grâce)” to obszerny album. Zawiera dziewiętnaście utworów (piętnaście piosenek i cztery skity).

Płytę otwiera „Renaissance” rozpoczynający się odgłosem plucia na grób. Intro, w którym od razu słyszymy dawny flow Eminema trwa ok. 1:30. Następne jest mówiące o poprawności politycznej „Habits” z naprawdę dobrym refrenem i White Goldem na feacie. Mówiąc o dobrych refrenach, muszę też nawiązać do kawałka „Fuel”, gdzie słyszymy JID i klasyczne, szybkie tempo i gęste rymy Eminema, oraz do „Antichrist”. W warstwie lirycznej „Antichrist” nieco rozbawiło mnie to jak bardzo Marshall uważa, że Gen-Z chce go dorwać. Na jego miejscu nie miałabym aż takich obaw biorąc pod uwagę, że całkiem niedawno TikTok był pełen jego klasyka „Mockinbird”.

 

zdj. materiały promocyjne

 

Piosenką, którą warto wyróżnić jest też „Temporary”. Pojawia się na niej dobrze znany nam duet – Eminem i Skylar Grey. Piosenka zaczyna się od krótkiego wstępu Eminema i rozczulającego nagrania z dzieciństwa Hailie, której dziecięcy głos pojawia się jeszcze kilkukrotnie w tym utworze. Potem przechodzimy w delikatny głos Skylar i spokojny instrumental. Widziałam już kilkanaście osób płaczących do tej piosenki na TikToku. Nie ma się co dziwić, bo tekst budzi silne emocje. Zresztą mnie samą teksty Eminema kierowane do córki zawsze poruszają.

„Yeah, so Hailie Jade, I wrote you this song
To help you cope with life now that I’m gone”.

 

Od razu na myśl przychodzi klasyk „When I’m Gone”. „Temporary” ma bardzo podobny wydźwięk, ale tutaj rap jest spokojniejszy i pokazuje perspektywę ojca, który już inaczej postrzega rozłąkę. Słychać większą dojrzałość.

 

Moim faworytem tej płyty jest jednak „Houdini”, o którym wspomniałam na początku recenzji. To taki utwór, który zaraz po zakończeniu chce się znowu włączyć, i znowu, i znowu. Tutaj też najbardziej czuję dawnego Eminema, którego od lat mi brakowało. Płyta jest śmiercią Slim Shady’ego, więc być może krótki powrót do dawnego stylu oznacza właśnie ostatnie pożegnanie.

 

 

Choć „The Death of Slim Shady” bez wątpienia wnosi wiele do dyskografii Eminema, nie jest to płyta pozbawiona wad. Mimo świetnych elementów album w całości jest niestety trochę męczący, szczególności przy kolejnym przesłuchaniu od początku do końca. Jest to mocną wadą, ponieważ przydałoby się przesłuchać go kilka razy, żeby w pełni „przetrawić” warstwę liryczną całości.

 

Być może z biegiem lat pewne zamysły Eminema zwyczajnie się przejadły, ale „The Death of Slim Shady (Coup De Grâce)” jest zdecydowanie najlepszą płytą od czasów „The Marshall Mathers LP 2”. Album zawiera wiele nawiązań do znanej i lubianej, dawnej twórczości rapera, a on sam udowadnia, że mimo wielu lat na scenie, wciąż ma wiele do powiedzenia zachowując przy tym swoją młodzieńczą energię i kontrowersyjność.

 

Ocena 4/6

Małgorzata Maleszak-Kantor

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz