Mrok. Nieuchronny, bezlitosny, pełen chaosu. Tym jest „Tabernakulum”, nowa podróż zespołu Dola, który po trzech latach milczenia ponownie rzuca wyzwanie naszym emocjom i wrażliwości. Ich najnowszy album to dzieło wykraczające poza granice gatunkowe – brutalne, a zarazem subtelne, zmuszające do refleksji nad światem, który rozpada się na naszych oczach. Każda sekunda płyty to głęboki wgląd w otchłań, która nie daje nadziei na wybawienie.
Dola od zawsze unikała prostych definicji. Ich muzyka to dźwiękowy eksperyment, w którym kontrasty stają się esencją. „Tabernakulum” przenosi nas od dzikich, nieokiełznanych blastów do chwil ciszy, gęstych jak smog nad miastem w ruinach. To podróż w świat niebezpieczny i fascynujący jednocześnie, gdzie chaos i porządek tańczą w śmiertelnej harmonii.
Pierwszy utwór, który w pełni ukazuje charakter albumu, to „Tabernakulum”. Brutalne riffy, szybki atak perkusji i wrzeszczący wokal uderzają jak cios w twarz. To nie tylko dźwięki – to zapis koszmarnych lat, które zespół wtłoczył w swoją muzykę. W kulminacyjnym momencie intensywność ustępuje miejsca jazzowym pasażom, wprowadzając chwilowe ukojenie, by zaraz potem ponownie zaatakować słuchacza. To kompozycja, która porywa w otchłań i nie pozwala się uwolnić.
Jeśli coś definiuje „Tabernakulum”, to jest to umiejętność przechodzenia od chaosu do harmonii i z powrotem. Przykładem tego jest „Chimera (fet Biesy)”, gdzie gitary tworzą zagmatwaną przestrzeń, by nagle przejść w liryczne piękno. Tekst „mam trzy głowy, dwa ciała, jedno serce – wszystko spaja” idealnie oddaje wielowymiarowość muzyki Doli. Przejścia między formami są płynne jak taniec światła i cienia.
Z kolei „I nawet nie usłyszysz kiedy to się stanie” wprowadza nas w transowy świat, w którym trąbka tworzy atmosferę jak z nocnego rytuału. Rozmyte dźwięki nagle przerywają potężne, sludge’owe uderzenia gitar, jakby cała kompozycja była zaklęciem przywołującym ciemne moce. To muzyka graniczna, magiczna i niepokojąca.
Album wyróżniają zaskakujące zmiany dynamiki i przekraczanie gatunkowych ograniczeń. „A światłem jest gniew” początkowo przypomina Radiohead, ale szybko wykracza poza schematy. Rozpoczyna się przestrzennymi rytmami, by z czasem przekształcić się w ciężkie, intensywne pasaże. To utwór, który pochłania, pozostawiając z poczuciem, że Dola tworzy coś zupełnie wyjątkowego.
„Tabernakulum” to podróż przez mroczne, zmienne przestrzenie. Muzyczna wędrówka, która nie wypuszcza słuchacza aż do ostatnich dźwięków. To dzieło pełne kontrastów – przejmująco brutalne, zaskakująco subtelne, balansujące między chaosem a harmonią. To wyzwanie – agresywne, piękne, niezapomniane, idealne na tę porę roku.
Ocena: 5/6
Marek Pruszczyński (Dezarbuzator ) 🍉
P.S. 31 stycznia Dola rozpocznie trasę koncertową promującą to wydawnictwo, w ramach której zawiozą “Tabernakulum” do ośmiu miast. W wybranych miejscach towarzyszyć im będą wybudzona po dłuższej przerwie KRZTA oraz black punkowe Mary, promujące swój debiutancki album. Oprawa graficzna trasy przygotowana została przez Sarsa (Furia).
Wszystkie koncerty:
31.01 – TORUŃ / NRD
06.02 – GDAŃSK / Drizzly Grizzly
07.02 – POZNAŃ / Pod Minogą
08.02 – WARSZAWA / Hydrozagadka
13.02 – ŁÓDŹ / UV
14.02 – WROCŁAW / Liverpool
15.02 – KRAKÓW / Alchemia
16.02 – KATOWICE / Piąty Dom
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: