Powinienem w tej chwili pisać inną recenzję pewnego bardzo znanego gitarzysty metalowego, ale coś mi podpowiada, że dużo silniejszy ładunek emocjonalny dostarczy mi odsłuch drugiego albumu pewnej Dziewczyny z Tatuażem z południa Polski. Jej pierwszy krążek „Tu była” utrzymał moją uwagę przez wiele smutnych godzin, dla których trudno było o lepiej dopasowaną ścieżkę dźwiękową. Pomimo deklarowanej w refrenach obawy przed falstartem, ten początek wyścigu uważam za wyjątkowo udany. Z dużym zainteresowaniem przysłucham się występom Darii ze Śląska w tegorocznych zawodach.
Nowa płyta nosi tytuł „Na południu bez zmian”. Intro do albumu to półsekundowa cisza na początku utworu „Patrz patrz”, co sugeruje mi, że artystka wyczekiwała nowego krążka z taką samą niecierpliwością co jej słuchacze. Otwierający numer wybrzmiewa dźwiękami, które sugerują klimat znany z pierwszej płyty. Rytmika lejąca się jak miód po łyżce, nabiera jednak nieoczekiwanej gibkości w drugiej zwrotce. Przez kilka pierwszych odsłuchań, miałem wrażenie, że adresatem tekstu jest mężczyzna. Dopiero za którymś razem dosłyszałem żeńską formę ostatniego wyrazu w tekście, co dało mi diametralnie inny pogląd na całokształt utworu. Słowa Darii interpretuję jako wyraz rozczarowania samym sobą, przez niespełnienie pozornych oczekiwań osób, które w przeszłości otaczały nas swoją opieką. Zdarza się, że chęć bycia godnym dobra, jakie na nas mimowolnie spłynęło, wodzi naszą głowę w ciemne, samokrytyczne zaułki.
Drugim utworem jest „Co tam jak się masz”. Tutaj mam mieszane uczucia. Bardzo trafia do mnie wykorzystanie instrumentów dętych. Szczególnie w tym krótkim, często powtarzającym się samplu. Niestety od pierwszego zaśpiewanego wersu słyszę w głosie Darii melodię bedącą powolniejszą siostrą, melodii z piosenki „Miasto budzi się” supergrupy Yugopolis.
Niesmak po, z pewnością niezamierzonym, quasi-plagiacie mija dzięki piosence „Taras”. Świetne instrumentalne partie, którym aż chce się przysłuchiwać w poszukiwaniu mniej oczywistych szczegółów. Wznoszę ku górze czubek mojej czapki z daszkiem, w geście uznania za to jak gitary komplementują głos Darii w drugiej połowie, drugiej zwrotki.
Na albumie „Na południu bez zmian” znalazło się miejsce dla gości. W utworach „Skacz ze mną na bombę” i „Unisono” rapują odpowiednio Małpa i Młody. W tym drugim również Daria sprawdza się za mikrofonem w roli MC. Nieobiektywnie oceniając (no bo czy da się obiektywnie?), najlepszym raperem na albumie jest Daria Ryczek-Zając. W partii nawijanej nie brakuje ściskających serce punchy, a jej aksamitny głos w refrenach sprawia, że Panowie brzmią jak dwójka rozbrykanych przedszkolaków uspokajanych przez ocean cierpliwości ich opiekunki. Wiem, że Daria sympatyzuje z raperskim półświatkiem, ale w przypadku tych dwóch numerów czuję zbyt duży dysonans pomiędzy tymi dwoma światami.
Utwór „Duch”, jest powrotem z eksperymentalnej wojaży, w klimat do jakiego przyzwyczaiła nas Daria na albumie „Tu byłam”. Jest nostalgicznie za równo w warstwie tekstowej jak i muzycznej.
Wysunięty na front wers „tęsknie jeszcze mocniej” zaśpiewany acapella, jest w stanie wywołać poczucie współtęsknoty za kimś kogo przecież nawet nie znamy. Ten powolny numer zostaje przebity wyraźnie żwawszym utworem „To nie zabawa”. Dostrzegam tutaj podobną funkcję jaką nadałbym utworowi „Gambino” z pierwszej płyty. Utanecznia album.
Finałową trójkę utworów na albumie rozpoczyna kawałek „Mainstream”. Mam wrażenie, że wokalistka rozprawia się tutaj z problemami nowej rzeczywistości, w której spędza dużo więcej czasu poza domem, koncertując i rozwijając swoją karierę. Trudno o zachowanie balansu, kiedy wieloletnia praca nad swoją muzyką wreszcie zaczyna przynosić plony. Na albumie pojawia się też cover utworu „Szukaj mnie” wykonywanego oryginalnie przez Edytę Geppert. Ostatnim numerem na krążku jest „Pamięć do złych słów” z gościnnym akompaniamentem Korteza na pianinie. Kortez to nie tylko kolega Darii z wytwórni Jazzboy Records, ale również facet, który mocno przyczynił się do rozpropagowania twórczości tej artystki.
Jeżeli debiutancki album okazał się być sukcesem, to wydanie jego następcy zawsze będzie nie lada wyzwaniem. Presja jaka spada na artystów ma źródło nie tylko na zewnątrz, ale również wewnątrz nich samych. Tytuł „Na południu bez zmian” może być mylący, bo osobiście dostrzegłem tu sporo nowości. Daria ze Śląska próbowała tutaj wielu nowych rzeczy takich jak zaproszenie gościnnych wokalistów spoza swojego gatunku czy wykonanie coveru polskiej klasyki z 80-tych lat. Warstwa instrumentalna również momentami stąpała po nowej ziemi, brzmieniowo bliskiej hip hopowym produkcjom. Mam wrażenie, że Daria na tym albumie jest mniej smutna (co cieszy) i w bardziej frywolny sposób eksploruje swoje muzyczne inspiracje. Zdecydowałem się na początku na sportowe porównanie, ze względu na zamiłowanie Darii do siatkówki, ale koniec końców muzyka to nie zawody. Na podium znajdzie się miejsce dla wszystkich, którzy mieli odwagę wejść na boisko.
Ocena 4,5/6
Kuba Przybyła (@thingskubadoes)
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: