Crippled Black Phoenix przez dwie dekady działalności wydał 12 studyjnych płyt i zagrał setki koncertów, w tym kilkanaście w Polsce. Przez lata grupa ulegała licznym przetasowaniom, ale od początku działalności na posterunku niezmiennie pozostaje jej założyciel Justin Greaves. Na dzień przed Wigilią miałem okazję porozmawiać z liderem formacji na wiele niezwykle ważnych tematów. W wywiedzie przeczytacie między innymi o kulisach tworzenia siostrzanych albumów „The Wolf Changes Its Fur But Not Its Nature” oraz „Horrific Honorifics Number Two” wydanych przy okazji 20-lecia działalności zespołu. Z poniższej rozmowy dowiecie się dlaczego za wszelką cenę powinniśmy walczyć o prawa zwierząt, czemu grupa zdecydowała się opuścił platformę „X” (lub jak kto woli Twitter) oraz dlaczego w roku 2024 zagrali zaledwie garść koncertów. Nie mogło zabraknąć anegdot, między innymi o tym jak Justin wyciągał z poznańskiego „dołka” kolegę z pewnej amerykańskiej formacji z którą był w trasie w latach 90-tych. Przeczytajcie wywiad, a być może pod przysłowiową choinką znajdziecie podarunek, który zostawił Justin dla swoich polskich fanów. Kto wie, być może będzie to informacja, czy Crippled Black Phoenix ponownie zawita do Polski… Chcielibyśmy też przekazać ogromne podziękowania dla Macieja Lewandowskiego, bo to w dużym stopniu dzięki Niemu doszło do tej rozmowy.
Grzegorz Bohosiewicz: Przede wszystkim gratulacje z okazji 20 lecia Crippled Black Phoenix. To szmat czasu i wiele niesamowitej muzyki, którą kochają fani w Polsce. Czy jest jakiś okres w Twojej 20-letniej karierze, z którego jesteś szczególnie dumny? A może chciałbyś coś zmienić?
Justin Greaves: Niczego bym nie zmieniał! Serio. Zawsze powtarzam, że powinniśmy się trzymać wszystkiego, co kiedykolwiek zrobiliśmy. Niezależnie od tego, czy chodzi o decyzje muzyczne, decyzje dotyczące zespołu czy czegokolwiek innego … wiesz… Zawsze robimy to, co uważamy za słuszne w danym momencie. Są pewne rzeczy i wybory z ostatnich 20 lat, które prawdopodobnie dziś z mojej strony wyglądałyby zupełnie inaczej, ale nie chciałbym ich zmieniać. Niczego nie żałuję. Jeżeli mam być z czegoś dumny to na pewno powinno być to, że dalej tu jesteśmy! Myślę, że to jest najważniejsze, ponieważ przez te 20 lat było kilka naprawdę trudnych chwil.
Nawet w dzisiejszych czasach nie jest łatwo. Przeżyliśmy kilka wzlotów i upadków, właśnie dlatego jestem dumny, że Crippled Black Phoenix dalej istnieje.
Grzegorz Bohosiewicz: Dwudziestą rocznicę powstania świętujecie wydając nowy albumu „The Wolf Changes Its Fur But Not Its Nature”. Na krążku znajdują się przeróbki kilku klasycznych utworów Crippled Black Phoenix. Czy jest jakiś czynnik, który łączy te utwory? Czy trudno było wybrać dokładnie tych 8 kompozycji?
Justin Greaves: Po prostu miało to sens, żeby nagrać te piosenki na nowo. Myślę, że może zabrzmi to pretensjonalnie, ale przemówiły one do mnie. Nie musiałem się nad tym zbytnio zastanawiać. Jest w tym zbiorze kilka piosenek , jak „We Forgotten Who We Are”, w których tak naprawdę nie zmieniliśmy zbyt wiele, ponieważ nie było sensu tego robić. Wydaje mi się, że są różne powody, dla których warto było nagrać każdą z tych piosenek na nowo. Na przykład „Song for the Loved”, która teraz nazywa się „Song for the Unloved” czy „You Take the Devil… ”, to dość stare kompozycje. Przez te wszystkie lata graliśmy je na żywo wiele razy, a one rozwijały się i zmieniały z czasem. A my lubimy grać to, czym się stały. Cieszyło nas granie właśnie tych wersji. Czuliśmy, jakbyśmy dali im drugie życie.
Natomiast „Good Night Europe” to była pierwsza piosenka, którą napisałem w 2004 roku i zawsze czułem, że jej przesłanie i jej klimat były trochę zagubione. Nie ujmuje nic oryginalnej wersji, ale przez te wszystkie lata, nie czułem że jej wykonanie było właściwe. Teraz pojawiła się szansa, żeby coś z tym zrobić i cieszę się, że to zrobiliśmy. Wokal Belindy i napisany przez nią tekst sprawiają, że piosenka stała się aktualna.
Teraz faktycznie oznacza to, co zawsze miała oznaczać. Natomiast, moje podejście do „We Forgotten…” było całkowicie samolubne, ponieważ mam sentyment do tej piosenki, ale podjąłem złą decyzję, kiedy nagrywaliśmy ją w studio. Nie podobała mi się perkusja w tym kawałku i musiałem z tym żyć przez ostatnie 15 czy 16 lat. Musiałem po prostu żyć z faktem, że nie lubię tej piosenki właśnie z tego powodu. Przez to jest w tym coś samolubnego, ale myślę, że po prostu chciałem mieć jeszcze jedno podejście do tego utworu.
Grzegorz Bohosiewicz: Zajrzałem na Wasz bandcamp i znajduje się tam informacja, że chcecie podziękować wszystkim, którzy brali udział w tworzeniu tego albumu i nie dziękujecie tym, którzy tego nie zrobili… Czy jest ktoś ze starych członków CPB, kto odmówił udziału w sesji?
Justin Greaves: To nie tak… Mam bardzo suche i czarne poczucie humor i czasami trudno wyłapać przesłanie moich żartów. W tym przypadku chodziło bardziej o show-business i całą muzyczną scenę. Politykę wokół zespołu i te wszystkie złośliwe komentarze szeptane za plecami … tego rodzaju rzeczy… nie przepadam za tym. Ten tekst miał bardziej związek z siłami działającymi na zewnątrz zespołu, które sprawiają, że czasem jest naprawdę trudno. Dotyczyło to wszystkiego i wszystkich, którzy nie pomagają, a przeszkadzają. To właśnie do nich były skierowane moje słowa. Tak naprawdę to nie zabiegałem o to, żeby wszyscy starzy członkowie zespołu zagrali na tym albumie. Kostas*1 na nim zagrał, ale to dlatego, że zawsze pozostawał naprawdę dobrym przyjacielem.
Grzegorz Bohosiewicz: Znam twoje podejście do serwisów streamingowych jak Spotify, Deezer i całej reszty. Kiedy przeczytałem to zdanie, moim pierwszym skojarzeniem były właśnie te serwisy.
Justin Greaves: (Śmiech) Tak, ich też zdecydowanie umieściłbym na tej liście.
Grzegorz Bohosiewicz: Nowy album ma swojego brata bliźniaka „Horrific Honorifics Number Two” jest to kontynuacja EP-ki z 2017 roku. Na albumie dostajemy 8 coverów. Wybraliście bardzo różnorodne kawałki. Obok coverów punkowych czy alternatywnych zespołów takich jak Fugazi, New Model Army czy GOD pojawiają się też cover popowej piosenki „Self Control” z repertuaru Laury Branigan czy przeróbka klasyka Deep Purple „When a Blind Man Cries”. Płytę zamyka kawałek indie rockowej grupy Build to Spill . Swoją drogą to moja ulubiona piosenka na płycie.
Justin Greaves: Mój również!
Grzegorz Bohosiewicz: Zarówno na okładce wersji z 2017 roku, jak i kontynuacji z tego roku, pojawiają się koty. Wiem, że masz dużo kotów. Czy te okładki są czymś na kształt hołdu dla twoich pupili?
Justin Greaves: (Śmiech) Wszystko, co robimy, jest hołdem dla kotów. Wiesz „No Sadness or Farewell” było hołdem dla jednego z nich, którego straciłem. Tak… zawsze oddajemy hołd zwierzakom, które są w rodzinie CBP. Na przykład w tym roku odszedł jeden z moich kotów Rubens, a nasza menadżerka Lena pochowała swojego psa. Wiec to dotyczy całej rodziny CBP, nie tylko moich zwierzaków. Zawsze oddajemy im hołd, ponieważ są jak rodzina… więc tak, to po prostu coś, co lubimy robić. To coś w rodzaju naszych małych wiadomości dla zwierząt. Powiedziałbym, że w przypadku obu okładek do „Honorifics” to szczęśliwy przypadek. Oczywiście mogło skończyć się tak, że na okładce nie byłoby kota… ale jest (śmiech). To było dzieło Thany *2, artysty który całkowicie nas rozumie, dlatego lubimy pracować razem. I robimy to od lat. Może następna część „Honorifics” będzie też miała kota na okładce. W sumie to jest całkiem fajny pomysł i podoba mi się ta idea, żeby mieć motyw kota na kolejnych albumach z coverami. Wiesz, taki album może pojawić się nawet szybciej niż myślisz, ponieważ mam jeszcze kilka coverów, które już nagraliśmy, a które nie zostały w pełni ukończone ani wydane. Więc kto wie może pojawią się na „horrific honorifics” wersji 2.5…
Grzegorz Bohosiewicz: Tak to świetny pomysł, aby wydać te albumy z coverami! jeszcze raz gratulacje za część drugą, to naprawdę fajna rzecz, z wypiekami na twarzy czekam na kolejną płytę z serii.
Justin Greaves: Dzięki! wiesz gdy nagrywamy płytę z coverami, to tak, jakbyśmy robili playlistę dla swoich znajomych, przyjaciół… naszych fanów.
Grzegorz Bohosiewicz: „Honorifics…” otwiera utwór „Vengeance” oryginalnie nagrany przez New Model Army. I w sumie jest to piosenka o zemście na nazistach….
Justin Greaves: To jedna z trzech zwrotek. Każdy jest nieco inna. Piosenka ma na celu ukazanie niesprawiedliwości i fakt, że ludziom pewne rzeczy uchodzą na sucho.
Grzegorz Bohosiewicz: Crippled Black Phoenix zawsze był bardzo społecznie aktywny. Walczycie o prawa człowieka, z dyskryminacją, seksizmem i tak dalej. Ale wydaje mi się że być może najważniejsza w waszej muzyce jest walka o prawa zwierząt.W waszej dyskografii można znaleźć piosenkę „Nebulas” z jednym z najmocniejszych przekazów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Otwiera ją wers „Dla zwierząt wszyscy ludzie są nazistami, a życie to wieczna Treblinka”. To bardzo przejmujący i istotny tekst. Jak doszło do jego powstania?
Justin Greaves: Tak, to ważna piosenka, ale byłoby błędem, gdybym wchodził w szczegóły dotyczące tekstu, ponieważ to dzieło Belindy i ona powinna go wyjaśnić. Ale tak, to prawda… zrobiliśmy kilka piosenek, które bronią praw zwierząt i bardzo zależy nam na tym temacie, ponieważ zwierzęta nie mają własnego głosu.
Osobiście nie trawię dręczycieli, a to jak traktuje się prawa zwierząt wpisuje się dla mnie w tę tematykę. Wiesz, ludzie wykorzystują inne czujące istoty… znęcają się nad nimi, torturują i zabijają i to nigdy nie było dla mnie w porządku.
Myślę tak od zawsze… to znaczy przez całe moje dorosłe życie. To dzięki mojej siostrze, która jest o cztery lata starsza ode mnie, kiedy dorastałem zainteresowałem się kulturą alternatywną i muzyką. Kiedy Ona była nastolatką, a ja miałem 10 lub 11 lat, odkryłem taki sposób na życie. Od kiedy miałem około 14 lat a może nawet wcześniej, stałem się wegetarianinem. W końcu przeszedłem na weganizm. Żałuje że nie zrobiłem tego wcześniej… Żałuję, że nie mogłem być nim całe moje życie, ale wiesz, człowiek uczy się przez całe życie. Działasz zgodnie z tym w co wierzysz. Tak samo jest z Belindą. Naprawdę myślimy podobnie i dzięki temu przesłanie CBP jest tak silne. Tworzymy ten zespół razem i czujemy, że nawzajem się wspieramy, dzięki czemu możemy pogłębiać naszą pasję i dodawać sobie odwagi. Dlatego też głos w sprawie praw zwierząt stał się naprawdę silny w zespole. I tak… wiem, że jeden rockandrollowy zespół nie zmieni świata, ale być może zmieni jedną lub dwie osoby. Może pomóc komuś zrozumieć i dostrzec coś się czego nie widział i może to stać się za sprawą tego, że posłucha naszego zespołu. Tak samo było ze mną, w przypadku zespołów punkowych w latach 80-tych. Słuchałem zespołów takich jak Crass, Conflict i Subhumans, które miały bardzo silne antywiwisekcyjne przesłanie. Jestem wielkim zwolennikiem „The Hunt Saboteurs” i stało się to właśnie dzięki zespołom punk rockowym. Więc czuję że, kiedy mam swój własny zespół również powinienem zabrać głos.
Nie jesteśmy zespołem politycznym, ale mamy sumienie. A każdy, kto ma sumienie, może powiedzieć: „Chciałbym, żeby ludzie z wielkiego przemysłu wykorzystali swoją władzę do dyskusji w słusznej sprawie”. Wiesz, są ludzie, którzy mają o wiele większą władze niż zespoły rockowe i jej nie wykorzystują.
Nie angażują zasobów jakie posiadają by pomóc w słusznej sprawie. Nie chcę wyjść na protekcjonalnego, ale odrobina edukacji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Jeśli ktoś nie był świadomy pewnych rzeczy dotyczących praw zwierząt, to usłyszenie o nich od CBP może być naprawdę pouczające. Mieliśmy takiego fana, Australijczyka, który był na koncercie w… Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale mógł to być Hamburg. Dumnie machałem flagą Hunt Saboteurs. Wtedy jeszcze nie znał tej organizacji, ale po tym koncercie, kiedy się dowiedział o jej istnieniu, zdecydował się zostać jej członkiem. To naprawdę otworzyło mu oczy i wzbudziło w nim nową pasję do wspierania sprawy. Dla mnie było to szokujące zdarzenie. Jestem pewien, że Belinda zgodziłaby się ze mną, gdyby tu była. Kiedy śpiewa o zwierzętach, wkłada serce i duszę w teksty. To niesamowite, jak bardzo jej zależy. Wiem, że czasami wygląda to tak, jakby bardziej zależało nam na zwierzętach niż na ludziach…. i pewnie tak jest, ale nie obchodzi mnie to.
Grzegorz Bohosiewicz: To bardzo ważny głos. Dziękuje. Myślę że wasza muzyka i teksty to idealny sposób na uzmysłowienie ludziom, jak źli i okrutni możemy być dla zwierząt.
Justin Greaves : Tak jak mówisz, to kwestia świadomości. Wielu ludzi po prostu nie wie co się dzieje. Ale wszystko jest udokumentowane, możesz to znaleźć w sieci i to naprawdę otwiera oczy. To, co robisz ze swoją dietą, to twój własny wybór. Każdy musi żyć ze świadomością swoich wyborów i w zgodzie z własnym sumieniem. Nie chcesz być wegetarianinem, albo weganinem – ok. O ile wiesz, że masz wybór i dokonujesz go świadomie, coś robisz i nikogo nie wykorzystujesz. Nie będziemy nikogo do niczego na siłę zmuszać, ale jeśli dowiedzą się o tych rzeczach mogą zadecydować czy jest to dla nich w porządku czy nie… , a potem to już tylko kwestia ich sumienia.
Grzegorz Bohosiewicz: Belinda dołączyła do zespołu w 2011 roku. To szmat czasu. Obok Ciebie, jest główną członkinią Crippled Black Phoenix. Z tego co wiem na co dzień mieszka w Szwecji, Ty w UK. Trudno jest współpracować na odległość ?
Justin Greaves: W dzisiejszych czasach nie jest to jakimś problemem. Komunikujemy się cały czas, rozmawiamy twarzą w twarz przez Internet tak, jak my teraz. A jeśli chodzi o proces twórczy, to nigdy nie piszemy piosenek w tym samym pokoju. Nigdy z nikim tak wcześniej nie robiłem. Ale z Belindą jesteśmy kreatywni mamy ten sam sposób na wyrażanie się kreatywnie, więc mam do niej pełne zaufanie. Jeśli stworzę demo, to mogę je po prostu jej dać i powiedzieć: „Proszę bardzo, podoba ci się? Czy chcesz zaśpiewać w tej piosence?”. Czasami powie „nie, nie czuję tego” i zostawi to komuś, kto dogra męski wokal. Więc w pewnym sensie ma pełną swobodę wyboru, czy chce zaśpiewać w danej piosence czy nie. Jeśli czuje jej klimat, zazwyczaj od razu będzie wiedziała, że chce to zrobić. Potem po prostu łączymy się ze sobą. Cokolwiek wymyśli, czy jest to tekst, czy przesłanie piosenki lub cokolwiek innego, z reguły pasuje to do mojej wizji… Inną rzeczą jest to, że nagrywa wokale w Sztokholmie. Wcześniej nagrywała je w Chapel*3, równolegle do tego jak ja nagrywałem instrumenty. Ale zawsze czuła, że są tam ograniczenia czasowe, trochę stresu i presji. A kiedy zaczęła nagrywać u Jugglo*4 w Sztokholmie, wtedy zauważyłem dużą różnicę w tym, co dostajemy. Zawsze wykonywała dobrą robotę, ale kiedy mogła mieć swoją własną przestrzeń i swobodę, zrobiła krok naprzód. I tak teraz pracujemy. Dostaje piosenki i pracuje nad nimi, a potem jedzie na sesję nagraniową wokali do Sztokholmu. A jeżeli to co od niej dostaje nie pasuje do mojej wizji, wchodzę do studia i próbuje to do niej dopasować. Czasami muszę coś przearanżować, żeby wszystko grało. Ale tak naprawdę zazwyczaj wszystko układa się całkiem dobrze.
Grzegorz Bohosiewicz: Cofnijmy się jeszcze raz do 2011. W tym samym roku, w którym Belinda dołączyła do zespołu, zagraliście koncert w Poznaniu. I właśnie ten koncert został wydany jako oficjalny album Crippled Black Phoenix. Dlaczego Poznań? Co sprawiło, że właśnie tam zechcieliście nagrać koncertówkę ?
Justin Greaves: To było dawno temu… Poznań… łączy mnie z tym miastem długa historia. Dziwne zbiegi okoliczności i wydarzenia które łączą się ze sobą. Po pierwsze muszę wyznać, że tęsknię za Poznaniem. Mam tam przyjaciół z którymi nie widziałem się od dłuższego czasu. Dawno tam nie graliśmy, ale nigdy nie przestaje myśleć o kolejnym koncercie i odwiedzeniu znajomych. Wiesz, naprawdę lubię to miejsce i to się nie zmieniło. Ale wracając do tematu… CBP zagrało koncert w Poznaniu, nie pamiętam, który to był klub… “Podmynoga*5”?. Nie pamiętam… w każdym razie byłem pod ogromnym wrażeniem tego występu. Wynikało to z tego, że ciągle w głowie miałem doświadczenia sprzed powstania Crippled Black Phoenix …. Miały one miejsce na długo przed tym występem, w roku 98 lub 99, podczas ostatniej trasy mojego poprzedniego zespołu Iron Monkey. Była ona naprawdę szalona z wielu różnych powodów i mógłbym spędzić cały dzień opowiadając Ci o niej. Ale postaram się to zrobić w telegraficznym skrócie… Nasz wokalista musiał przerwać trasę, z powodu niewydolności nerek. Wylądowaliśmy w Poznaniu dzień po tym, jak On wrócił do domu. Byliśmy w trasie z nowojorskim zespołem PRO-PAIN i mieliśmy dzień wolny. Ich wokalista, Gary*6, poszedł na drinka do baru, gdzie miała miejsce dziwna sytuacja. Chyba nie spodobał się ochronie, możliwe dlatego że był Amerykaninem. W barze dostawał od nich darmowe drinki, a kiedy się już razem z osobami, z którymi imprezował upili , to zaczęli się go czepiać. W okolicy klubu przez cały czas stał radiowóz. Wtedy bramkarz wezwał policję… mówimy o latach 90-tych, wiesz, to były inne czasy…
Gary trafił do aresztu, Policjanci skrępowali go pasami, nawet go rozebrali do przeszukania. W końcu zamknęli w pomieszczeniu gdzie trzymali innych pijaków i to chyba oni go tak poturbowali. Próbowali zdjąć mu obrączkę ślubną. Zaciskał pięść przez całą noc, bo próbowali mu ją zdjąć. Miał ślady ugryzień na plecach oraz na szyi i siniaki, bo bili go po twarzy. Poszliśmy go wyciągnąć, a policja powiedziała, że go wypuszczą, ale musimy im zapłacić… nie pamiętam ile to dokładnie było, 600 funtów czy euro, a może to było w złotych. Zebraliśmy pieniądze i zapłaciliśmy. Policjanci go wypuścili roześmiali się i powiedzieli, że to było tylko sześć godzin w areszcie.
W każdym razie, po tym wszystkim Gary w końcu został zwolniony. Poza wspomnianymi obrażeniami był cały i zdrowy i kiedy wróciliśmy do autobusu stwierdził, że czuje się ok. Ale wtedy dowiedzieliśmy się, że w drodze powrotnej z komisariatu tramwaj potrącił Klingera gitarzystę Pro-Pain.
Grzegorz Bohosiewicz: Niewiarygodna historia!
Justin Greaves: Wiec tak jak widzisz … Miałem wiele różnych przygód związanych z tym miastem… były one naprawdę surrealistycznie i niebezpiecznie, nawet polała się krew. A potem wróciłem i zagrałem z CBP koncert*5… Wtedy odkryłem, że to niesamowite miejsce, niesamowici ludzie, dzięki czemu wspaniale spędziłem czas. To było naprawdę oczyszczające. Pozbyłem się tych wszystkich demonów, złych wspomnień z lat 90-tych. To wszystko zniknęło. A potem oczywiście nadarzyła się okazja, by nagrać nasz koncert w klubie Blue Note i oczywiście zrobiliśmy to… No i pojawiła się też piosenka o nazwie „Poznań”.
Grzegorz Bohosiewicz: Musze przyznać, że faktycznie Polska była dość niebezpiecznym miejscem w latach 90, ale w tej chwili bardzo szybko się zmienia i dziś jest zupełnie inaczej.
Justin Greaves: Tak, zawsze kochałem Polskę… Wiesz, bardzo lubię kraje Europy Wschodniej, kraje bałkańskie, Grecję. Macie ducha walki, czuję, że jest w tym coś więcej …. trochę partyzantki… wiesz co mam myśli … naprawdę to lubię.
Grzegorz Bohosiewicz: Zrobiłem małe dochodzenie przed wywiadem z Tobą i grałeś w Polsce 19 razy. Więc jeszcze raz i będzie okrągła 20. Daje nam t więc jeden koncert na jeden rok istnienia Crippled Black Phoenix. Chodź muszę się przyznać, że osobiście byłem tylko raz na waszym koncercie, w zeszłym roku na festiwalu Summer Dying Loud.
Justin Greaves: To był fajny koncert!
Grzegorz Bohosiewicz: Sprawdziłem Twój harmonogram z tego roku…I nie graliście zbyt wielu koncertów w 2024.
Justin Greaves : To prawda, naprawdę ciężko jest nam koncertować w tej chwili. Trójka z nas pochodzi z Wielkiej Brytanii … trasy po Europie są naprawdę drogie. Dobija nas biurokracja, wizy, podatki, których nie możemy obejść, wiesz, wszystko z powodu brexitu…
Grzegorz Bohosiewicz: Pamiętam, że podczas festiwalu Summer Dying Loud widziałem jakąś reklamę o waszym kolejnym koncercie w 2024 roku, który był zaplanowany w Polsce, ale się nie odbył.
Justin Greaves: Tak, ale ten koncert miał być chyba jeszcze w 2023, Próbowaliśmy kilku różnych agentów bookingowych. Jeden bardzo nas zawiódł… W jednej chwili chcieli organizować trasę, a w następnej już nie… to było dla nas naprawdę frustrujące. A potem zdecydowali, że chcą nas zabookować… Mieliśmy zrobić wspólną trasę Crippled Black Phoenix i Gaahls Wyrd. Gaahls Wyrd to moi bracia z Bergen w Norwegii, a ja czasami pomagam im jako techniczny na trasie. Są więc moją drugą zespołową rodziną. Pewnego dnia postanowiliśmy z Kristianem*7, że zorganizujemy co-headlinerską trasę. I prawie to zrobiliśmy, wszystko było zarezerwowane, i mieliśmy kilka dobrych ofert, ale z jakiegoś powodu, finanse po prostu się nie spięły… szkoda… Mogę dodać, że promotor w Polsce, zapomniałem teraz jego nazwy, był naprawdę fantastyczny i zaoferował nam bardzo dobre honorarium i naprawdę starał się, aby ten koncert doszedł do skutku…Naprawdę to doceniamy. Ale inni promotorzy w całej Europie po prostu używali tej samej retoryki odnośnie sprzedaży biletów jak podczas COVID. Ludzie nie kupowali biletów z wyprzedzeniem, ponieważ nie wiedzieli, czy zespoły odwołają koncert czy nie. Ponieważ wtedy wiele zespołów odwoływało swoje występy. Ale zespoły robiły to też, ponieważ promotorzy ciągle mówili o przedsprzedaży biletów i finansach. Tak więc to błędne koło które trwa nadal. To wciąż na nas wpływa. Wtedy uderzyło w nas to samo. To było coś w stylu „Chcemy żeby koncert się odbył, ale nie zaoferujemy Ci tego, czego potrzebujesz”. Wiec prowadziliśmy rozmowy, a potem wyszło z tego wielkie nic. Zdarzyło się to nam już kilka razy.
Ale mogę potwierdzić że w przyszłym roku będziemy grać koncert w Polsce.
Grzegorz Bohosiewicz: Naprawdę? Bardzo się cieszę. Szczerze mówiąc chciałem zapytać w kolejnym pytaniu czy koncert w Polsce w 2025 roku jest możliwy, ale mnie uprzedziłeś.
Justin Greaves: Nie wolno mi teraz nic więcej powiedzieć, ale wkrótce coś zostanie oficjalnie potwierdzone!
Grzegorz Bohosiewicz: Jasne, rozumiem i nie wchodzę w szczegóły, ale jest to świetna informacja! Będę starał się być na tym koncercie. Chciałem zapytać o jeszcze jedną rzecz. Wczoraj*8 w mediach społecznościowych CBP poinformowałeś, że kasujesz swoje konto na Twitterze. Twój post wyglądał na bardzo poważny
Justin Greaves: To prawda… Nie chcę tam być i to mój wybór. Nie chciałem patrzeć na skrajnie prawicową propagandę i te wszystkie bzdury. Po prostu nie chcę tego widzieć. Więc zlikwidowałem konto na Twitterze. Po prostu dałem ludziom znać, że nie ma nas już na tej platformie. Skorzystałem z okazji, by zrobić mały satyryczny żart kosztem Elona Muska. Według mnie ten facet jest faszystą. Był to fotomontaż z jego zdjęciem który wydał mi się zabawny. Zamieściłem go i dla mnie był to zwykły żart, ale miał też na celu zwrócenie uwagi. Problem polega na tym, że nie chodziło o antyfaszystowski, antynazistowski charakter mojego postu, chodziło o jego antysyjonistyczną część. Ponieważ uważam, że te skurwysyny wspierają ludobójstwo… Po publikacji, dostałem nienawistne wiadomości. Widziałem e-maile, które ci ludzie wysyłali do wytwórni, próbując wywrzeć na nią nacisk, żeby się nas pozbyła. Wysyłali mi prywatne wiadomości, w których były groźby, były to dziesiątki przypadkowych ludzi, którzy nie byli fanami, nawet nie śledzili strony, może poza paroma wyjątkami. To byli przypadkowi ludzie, którzy nagle udostępnili mój post pewnej części społeczności i po tym wylało się wiadro pomyj. Potem facebook usunął mój post, a teraz ponownie grozi mi zbanowaniem strony. Dbam o mój zespół i dbam o ludzi, którzy w niego zainwestowali, dbam o moją wytwórnię, menadżera i wszystkich. Nawet jeśli dzieje się to tylko w mediach społecznościowych, które są dużą częścią naszej egzystencji. Niestety w dzisiejszych czasach chciałbym, żeby tak nie było, ale to nasz sposób na kontakt z fanami. Jeśli nam grożą, to co mam zrobić? Nie chcę pozwolić im wygrać. To znaczy, muszę przeciwstawić się tym ludziom, ale jeśli zagraża to zespołowi, to dotyczy to też innych. Podobną sytuacje mieliśmy z trasą, która została odwołana z powodu gościa w Lipsku, któremu nie podobał się mój post.
Na social mediach napisałem o Aaronie Bushnellu*9, amerykańskim żołnierzu, który się podpalił. Post był o nim i zdrowiu psychicznym… nigdy nie wspomniał o niczym związanym z konfliktem. Koncert został odwołany, ponieważ zażądali, żebym usunął post. Chcieli, żebym to zrobił, a potem powiedzieli, że jeśli nie usunę postu to muszę opublikować coś innego. Nowy post w mediach społecznościowych, który będzie proizraelski … Oczywiście odmówiłem.
Więc cała sprawa z koncertem w Lipsku pozostawiła dużą dziurę w trasie której nie mogliśmy wypełnić. Trasa została odwołana. Więc ten facet odebrał mi jedzenie od ust. W prawdziwym świecie wpłynął na mój biznes. Nie tylko na mnie, ale na muzyków…. wszystkich.
Grzegorz Bohosiewicz: Myślę, że podjąłeś dobrą decyzję odchodząc z Twittera. W dzisiejszych czasach media społecznościowe wywierają ogromy negatywny wpływ na ludzi.
Justin Greaves: To smutne, bo wiesz media społecznościowe same w sobie nie są problemem tylko to, jak ludzie z nich korzystają . Tak samo jest z Internetem… to nie wina Internetu to wina ludzi. Może być wykorzystywany do dobrych celów – Facebook, Instagram cokolwiek …do promocji koncertów, do odsłuchu, do wszystkich tych naprawdę dobrych pozytywnych rzeczy. Wtedy to jest to naprawdę dobre narzędzie dla zespołów ale i dla Ciebie. Budujesz więź z fanami i jesteś na bieżąco. Jak wiele rzeczy nie wiedziałbyś, gdyby nie pojawiły się na Facebooku?
W dzisiejszych czasach promotorzy nawet nie rozwieszają już plakatów, więc kto by wiedział, że koncert ma się odbyć, jeśli nie byłoby reklamy w mediach społecznościowych? Ale to straszne, że są nadużywane w taki sposób. Szkoda, że myślącym ludziom, trudno jest tam egzystować… ale co innego nam zostało?
Szukałem alternatyw. Jestem w mediach społecznościowych tylko z powodu zespołu – administruję jego profile. Wciąż ścigam się na rowerach. Rowery są więc dużą częścią mojego życia i moją ogromną pasją. Media społecznościowe w tym kontekście są również bardzo pomocne.
Grzegorz Bohosiewicz: W dzisiejszych czasach media społecznościowe zaczynają być jak narkotyk, spędzamy tam tak dużo czasu. TikTok jest ogromnie popularny w Polsce, szczególnie wśród młodych ludzi.. ale nie tylko, na szczęście nie założyłem tam konta.
Justin Greaves: Ja również. To znaczy, nie jestem zbyt dobry w mediach społecznościowych i myślę, że może nadszedł czas, aby się z nich wycofać. Problem z mediami społecznościowymi polega na tym, że wiele osób wie, że są one szkodliwe dla zdrowia psychicznego. Ale są one tak mocno zintegrowane z naszym życiem, że nawet jeśli zrobimy krok wstecz, żeby z nich zrezygnować, byłoby bardzo trudno koegzystować bez nich z otaczającym światem. Musimy jak najlepiej wykorzystać tę złą sytuację. Tak samo jest ze Spotify. Cały czas jesteśmy nazywani hipokrytami , ale mało kto wie jak to jest być niezależnym artystą… tworzyć muzykę i nie otrzymywać za to żadnych pieniędzy. Musisz spróbować znaleźć swoją drogę przez życie. To znaczy, musisz to rozgryźć. Nie możesz po prostu zacząć mówić: nie będę robił tego, nie będę robił tamtego, bo skończysz z niczym. A kiedy dobrzy ludzie, kiedy dobre wytwórnie, menadżerowie inwestują w twój zespół i wkładają w niego czas, pieniądze i wysiłek, musisz szanować sposób, w jaki rzeczy są czasami robione. Ja darzę ludzi szacunkiem. Kiedy mnie szanują i pomagają mi, to jest to bardzo ważne.
Grzegorz Bohosiewicz: Dziękuje za tę bardzo ważną rozmowę. To był dla mnie ogromny zaszczyt i przywilej. Jeszcze raz dziękuje, że poświęciłeś mi czas !
Justin Greaves: Trzymaj się!
Rozmawiał Grzegorz Bohosiewicz
PRZYPISY:
1) Kostas Panagiotou – Grał głównie na instrumentach klawiszowych na kilku albumach Crippled Black Phoenix. Między innymi „A Love of Shared Disasters,” “Great Escape” czy “The Resurrectionists.”
2) Thanasis Stratidakis – Grecki Artysta , autor kilku okładek CBP , między innymi „Ellengæst” . Więcej dzieł Thany znajdziecie tutaj
3) Studio Chapel zlokalizowane jest dwie i pół godziny drogi od Londynu w Lincolnshire.
4) Chodzi o producenta Jörgen ”Jugglo” Wall, wokale nagrano w studio Kapsylen w Sztokholmie
5) W 2011 Roku CBP zagrało dwa koncerty w Poznaniu . Pierwszy z nich 10 maja w Klubie Meskalina. Drugi koncert miał miejsce pół roku później , 8 listopada w klubie BLUE NOTE, który został wydany jako oficjalna koncertówka. EDIT: W maju 2010 roku CBP zagrało w Polsce dwa koncerty. 14 maja w Progresji oraz dzień wcześniej POD MINOGĄ. O tym koncercie wspomina Justin.
6) Gary Meskil wokalista i założyciel PRO-PAIN.
7) Kristian Eivind Espedal czyli Gaahl. Znany jest przede wszystkim z występów w blackmetalowej grupie Gorgoroth.
8) Wywiad został przeprowadzony 23.12.24 , dzień przed wigilią
9) Aaron Bushnell, amerykański żołnierz, który podpalił się pod ambasadą Izraela w Waszyngtonie. Był to protest przeciwko działaniom Izraela i amerykańskiemu wsparciu dla Izraela. Bushnell krzyczał „wolna Palestyna” i mówił między innymi, że „nie będzie dłużej współwinny ludobójstwa”.
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek bezpośrednio od zespołu. „The Wolf Changes Its Fur But Not Its Nature” oraz „Horrific Honorifics Number Two” zostało wydane jako podwójny album, dostępny zarówno na CD jak i płycie winylowej. Możecie je kupić też między innymi w następujących sklepach: rockserwis.pl (tutaj), Mystic.pl (tutaj), EMPIK (tutaj) oraz na Evilgreed.net (tutaj).
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: