Po licznych perypetiach personalnych i zdrowotnych, które postawiły dalszą działalność zespołu pod dużym znakiem zapytania, żywieccy post-punkowcy z CENTRUM powracają z długogrająca płytą pt. “Zabrania się zabraniać”.
Poprzednia EP- ka wydana trzy lata temu bardzo mocno zaznaczyła obecność tej sympatycznej ekipy na mapie niezależnego alternatywnego grania w Polsce. Kluczowymi składnikami w ich miksturze muzycznej były ciekawe i nieszablonowe kompozycje, świetne teksty Bubika, odważne wykorzystanie instrumentów klawiszowych i znakomite występy na żywo. Słuchacze znajdowali w tym echa zimnej fali, ktoś wymienił Siekierę, ktoś inny Dezertera, a wszystko to bardzo zasadne i dobrze oddające ducha muzyki zarejestrowanej na “Małych Ludzi Lękaj Się”. Materiał przebił się do paru stacji radiowych, kawałki zanotowały kilka a nawet kilkanaście tysięcy wyświetleń na YouTube, CENTRUM zagrało na paru mniejszych czy większych festiwalach i… zapadła wokół nich złowroga cisza.
Okazuje się, że okres ten wbrew pozorom był szalenie dynamiczny dla zespołu: ze składem pożegnał się perkusista Dominik Hulbój, który najpierw udzielał się w SawDust, a obecnie odnosi niemałe sukcesy z ekipą Batna. Odszedł także Paweł Lipiński, odpowiedzialny do tej pory za kluczowe dla brzmienia zespołu instrumenty klawiszowe, a basista Siemion stoczył być może najcięższy bój swojego życia z podstępną chorobą. Najważniejsze w tej historii, że zwycięski.
Przez opisane powyżej zawirowania, często bardziej istotne niż samo granie muzyczki z kolegami, wydanie pierwszego LP znacząco opóźniło się, a zespół siłą rzeczy nie wykorzystał pozytywnego zamieszania wokół debiutanckiego EP. Jest to szczególnie bolesne, gdy weźmie się pod uwagę, że zdecydowania większość tego materiału była już gotowa niemalże cztery lata temu – odsyłam w tym miejscu do opublikowanego w październiku 2020 roku zapisu koncertu zespołu na Adrenalinum Festival (materiał wciąż dostępny na bandcampie grupy).
Ostatecznie w pięcioosobowym składzie (bez instrumentów klawiszowych i z Małym za garami) CENTRUM pod czujnym okiem Dawida Mańkowskiego zarejestrowało “Zabrania się zabraniać”, na której pozostaje dosyć wierne swojemu brzmieniu z EP instrumenty klawiszowe zastępując samplerem i chyba niestety nieco upraszczając utwory pod kątem rytmicznym. Wydaje się, że rzadziej mamy do czynienia z zaskakującym połamaniem kompozycji, sam groove ma się wciąż dobrze, ale piosenki nie są tak ciekawe jak wcześniej.
Płyta zaczyna się od stałego motywu w twórczości grupy, jakim jest piosenka o maszynie – na EP była po prostu “Maszyna”, teraz mamy jeden z najmocniejszych numerów na płycie pt. “Maszyna Zła”. Fajne, wpadające w ucho riffy, fajna elektronika, fajny tekst Bubika – pierwsze zetknięcie z albumem daje poczucie, że jesteśmy w tym samym CENTRUM, co wcześniej. Niestety, kolejne trzy kompozycje są dosyć podobne do siebie, oparte na tym samym patencie i na dłuższą metę zwyczajnie nużą – “System”, “Okręt” i “Larwa” zlewają się w jedną dość monotonną całość i nie zmienia mojej oceny fakt, że “Okręt” znakomicie sprawdza się na koncertach grupy. Mam też z tymi utworami problem w sferze lirycznej – Bubik rezygnuje tu z bardziej poetyckich zabiegów i zabaw słowem, tak dobrze znanych z “Małych Ludzi Lękaj Się”, na rzecz prostego przekazu podawanego między oczy słuchacza, dla którego oznacza to wielką stratę. Ciekawiej robi się przy singlowej “Edukacji”, numerze opartym przede wszystkim o znakomitą pracę gitary basowej. Tu chyba najmocniej pobrzmiewają skojarzenia z twórczością Siekiery. Następny szybki strzał (1 minuta 40 sekund), czyli “T.N.P” to mocny dowód na metalowe fascynacje zespołu, który ma przecież w swoim repertuarze znakomity cover utworu “Pigment” Flapjacka. Niespecjalnie z kolei rozumiem powody, dla których na albumie znalazł się kolejny kawałek, czyli “Prądnica”, skoro od trzech lat na kanale zespołu mamy ten utwór okraszony obrazkiem i to w znacznie ciekawszej odsłonie niż na płycie. Tu chyba najbardziej wyczuwalny dla mnie jest brak Pawła Lipińskiego w składzie, tu najbardziej słychać ile potrafił wnieść do muzyki CENTRUM…
Kompozycyjnie kolejny numer (“Ziemia”) jest być może najbardziej ciekawą propozycją na całej płycie i za takie utwory najbardziej cenię CENTRUM – zabawy tempami, różne środki wyrazu, niczym nieskrępowana swoboda twórcza i mocny, celny proekologiczny tekst.
“Reinkarnacja” to kolejny singiel z albumu, na którym wreszcie Maciej Bubula pokazał w pełni swoje fascynacje literaturą i niewątpliwy talent pisarski. Bardzo mocny punkt tej płyty. “Radio” jest fajnym numerem, ale tylko i aż tyle, stanowi bowiem jedynie przygrywkę przed ostatnim “Uważam że”, czyli moim ulubionym utworem na tej płycie. Niby oparty na dość prostym patencie, jednak szalenie atrakcyjnym, pozwalającym wokaliście wyrażać swoje poglądy w sposób bardzo mocny i zupełnie nieskrępowany, może nawet dość konfrontacyjny? O sile utworu może świadczyć fakt, że stąd właśnie wywodzi się tytuł dla całego albumu.
“Neosynkretyczny projekt CENTRUM” (określenie zaczerpnięte z okładki) płytą “Zabrania się zabraniać” zamknął bardzo trudny okres w swojej historii. Utwory, których historia sięga czterech lat wstecz, zostały ograne i nagrane przez obecny – według zapewnień – bardzo stabilny pięcioosobowy kolektyw, dopełniając historię rozpoczętą na EP. Selekcja kawałków i sposób ich aranżacji budzi trochę wątpliwości, a zasadne pytanie “co by było gdyby” zostały zarejestrowane w poprzednim składzie, pozostanie niestety bez odpowiedzi. Wiem, że zespół z pewną ulgą przyjął wydanie albumu i tym samym symboliczne zamknięcie pierwszych kilku lat swojej działalności. Mam wrażenie, że słuchacz może odczuć, że płyta ta nie powstawała z taką radością i energią jak pierwsze EP. Ekipa aktualnie z prawdziwym zapałem i radością tworzy nowe utwory. Pozostaje mieć nadzieję, że ujrzą światło dzienne we właściwym, znacznie szybszym czasie.
Ocena 4/6
Michał “Sezamek” Borowski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: