IKS

Blood Incantation – „Absolute Elsewhere” [Recenzja]

Po eksperymentalnym zwrocie w stronę ambientu na „Timewave Zero”, Blood Incantation ponownie zanurza się w brutalnych, death metalowych riffach, wydając „Absolute Elsewhere”. Dla wielu fanów, którzy tęsknili za tradycyjnym brzmieniem zespołu, jest to powrót długo oczekiwany, ale – jak się okazuje – nie zabrakło na tej płycie pewnego twistu.

Powrót do death metalowych korzeni słychać już od pierwszych sekund otwierającego utworu. Mocne, agresywne riffy i miażdżące partie perkusji przeplatają się z kosmicznymi, atmosferycznymi wstawkami, które stały się znakiem rozpoznawczym ich wcześniejszych płyt. Tym razem jednak te ambientowe elementy są bardziej wyrównane i budują napięcie między brutalnymi eksplozjami dźwięku. Na wcześniejszych płytach tej amerykańskiej grupy mieliśmy już do czynienia z metalem i ambientem, ale teraz na piedestał weszły także elementy psychodeliczno – progowe. Na przykład druga część piosenki „The Message” brzmi jak żywcem wyjęta z najlepszych progowych płyt lat 60 i 70. Dowodzi to tylko temu, że Blood Incantation zawsze byli zespołem gotowym eksperymentować i przesuwać granice gatunku, a na tym nowym krążku pokazali, że potrafią wrócić do swoich korzeni bez popadania w autoplagiat.

 

zdj. materiały promocyjne

 

Bardzo interesująca jest struktura albumu. W sumie na płycie są dwie piosenki – “The Stargate” i „The Message” podzielone na trzy części zwane tabletami. Do gustu najbardziej przypadły mi Tablet II i Tablet II z piosenki „The Message”. Tablet II moim zdaniem najbardziej nawiązuję do psychodeli lat 60 i 70, a jest to jeden z moich ulubionych gatunków muzycznych. Tablet III natomiast jest dla mnie najbardziej epicki, czuję że jest naładowany emocjami i najbardziej ze mną rezonuje.

Blood Incantation od zawsze w swojej twórczości wplatali tematykę kosmiczną. Mam jednak wrażenie, że na „Absolute Elswhere” temat ten nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Teksty eksplorują nie tylko przestrzeń fizyczną, ale także duchowe aspekty wszechświata, pytając o miejsce ludzkości w wielkim kosmicznym planie, na przykład w pierwszej części piosenki „The Message:

 

What does it mean to be human?
And the nature of consciousness?
The mystery has been revealed
By the dance of nature’s quiet songs of the birds

 

 

Produkcja na „Absolute Elsewhere” jest bardzo  klarowna, ale jednocześnie organiczna i brudna, co pozwala wybrzmieć złożonym partiom instrumentalnym. Zespół nie rezygnuje z technicznych popisów, ale wszystko jest podporządkowane większej wizji – stworzeniu dźwiękowego pejzażu, który bardziej przypomina międzygwiezdną podróż niż typowy death metalowy album. I to jest to co podoba mi się w tej płycie najbardziej – przygoda. Nie jest to tylko klasyczny przykład szybkiego i brutalnego grania, ale poprzez ambient i psychodeliczno – progresywne wstawki kryje się tu coś o wiele bardziej ambitnego. To album, który zabiera nas w podróż przez gwiazdy, ale nie zapomina o swojej brutalnej, death metalowej duszy.

 

„Abolute Elsewhere” to płyta która powinna zadowolić zarówno starych fanów zespołu, ale też tych, którzy lubią eksperymenty muzyczne. Jest to idealne połączenie klasycznego technicznego death metalu z psychodeliczną atmosferą kosmosu. Blood Incantation udowodnili, że są grupą, która jest w stanie wracać do swoich korzeni jednocześnie dodając do swojej twórczości świeżą wizję. Chwała im za to, oby ich kolejny krążek także dał nam coś, czego nie słyszeliśmy wcześniej.

 

 

Ocena: 5,5/6

Mikołaj Narkun

 

Przypominamy również, że niedawno zostały ogłoszone ich dwa koncerty w Polsce. Blood Incantation wystąpią 27 kwietnia 2025 roku w warszawskim klubie Niebo oraz dzień później w krakowskim klubie Kwadrat. Organizatorem koncertu jest Knock Out Productions

Więcej informacji –> TUTAJ 

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Piotr Kubiś

    Zagranie jak Tangerine Dream przez człowieka z Tangerine dream nie jest przesuwaniem granic jak chcą niektórzy entuzjaści.To samo się tyczy fragmentu w stylu Pink Floyd, który brzmi dosłownie jak Pink Floyd. Hawkindowe plumkanie również. W zasadzie te fragmenty mogłyby funkcjonować samodzielnie, co w moim odczuciu przeczy tezom o przenikaniu się gatunków czy też płynnym połączeniu.

Dodaj komentarz