Nie mam żadnych wątpliwości, że muzyka Pink Floyd będzie wieczna. Jest to dla mnie jeden z najważniejszych, jak nie najważniejszy zespół w historii. W moim dotychczasowym, trzydziestoletnim życiu udało mi się zobaczyć wszystkich muzyków Pink Floyd na żywo, jednak nigdy razem na scenie. Na szczęście dzięki wielu tribute bandom, które na sztandarach niosą tę wspaniałą muzykę możemy z nią cały czas obcować. Byłem lata temu na Australian Pink Floyd Show, byłem także na Brit Floyd. Tym razem przyszedł czas na w pełni polski tribute band – Another Pink Floyd z gościem specjalnym – Markiem Raduli. A jak było? O tym poniżej.
Pszczyńskie Centrum Kultury po przeniesieniu się do nowej siedziby dysponuje jedną z najnowocześniejszych obecnie sal widowiskowych w okolicy. Nie dziwi więc wybór tego miejsca na wyjątkowy koncert z muzyką grupy Pink Floyd. Zainteresowanie było na tyle ogromne, że zespół dwukrotnie wyprzedał pszczyńską salę, więc tego dnia odbyły się dwa koncerty – o godzinie 16:00 i 19:00. Po każdym z występów muzycy chętnie wychodzili do fanów by porozmawiać, zrobić zdjęcie na tle muru (a jakże!) oraz rozdawać autografy. Było kilka minut po 19:00, gdy w sali ponownie zgasły światła, a na kole nawiązującym wizualnie oczywiście do tego z trasy PULSE zaczął być wyświetlany kolaż ze zdjęciami i nagraniami Pink Floyd. W tym czasie muzycy stali już na scenie przygotowani by rozpocząć przedstawienie.

Na początek? „In The Flesh?” czyli otwieracz „The Wall”. Wokalista Norman Power w kurtce z charakterystycznymi emblematami skrzyżowanych młotków oraz w okularach przeciwsłonecznych rozpoczął z dozą emocji, praktycznie tych samych, które widziałem będąc na watersowskim „The Wall” na żywo w 2013 roku.
Nie można nie wspomnieć też o gitarowych duecie Michał „Matragon” Worgacz – Jarosław Meus, który tego wieczoru błyszczał wielokrotnie. Po tak doskonałym otwarciu przenieśliśmy się w dokonania grupy z okresu Davida Gilmoura. „What Do You Want From Me” z cytatem w codzie z „Have a Cigar”, dzięki czemu usłyszeliśmy niemal w całości album „Wish You Were Here”, „Learning to Fly” oraz jak zostało zapowiedziane jeden z najpiękniejszych i najlepszych utworów grupy czyli nieśmiertelne „High Hopes”. Przyznaję, że przy solo granym na gitarze hawajskiej odpływam regularnie, nie inaczej było w Pszczynie. Następnie z racji tego, że to koncert z cyklu „best of” przyszła pora na album „Dark Side of the Moon”. Gdy rozbrzmiały dzwony i zegary było wiadomo, że czas na „Time”, a następnie coś o chciwych ludziach, a więc „Money”.
Rok 2025 to równocześnie rok kolejnej okrągłej rocznicy związanej z dyskografią Pink Floyd. Mowa oczywiście o pięćdziesięcioleciu płyty „Wish You Were Here”. Gdy Andrzej Łakomy, klawiszowiec Another Pink Floyd rozpoczął intro, wszyscy wiedzieli, że czas na „Shine On You Crazy Diamond”. Charakterystyczny motyw gitarowy na czterech strunach został przyjęty z dużym entuzjazmem. Nie dziwota, bo ten utwór dedykowany jak cały album Sydowi Barrettowi po prostu porusza. Kolejną propozycją tego wieczoru była „Welcome to the Machine” następny przedstawiciel „Wish You Were Here” opowiadający o przemyśle muzycznym.

Po mniej oczywistym wyborze z płyty „The Wall”, a więc „Young Lust” rozpoczęła się uczta z moim ulubionym albumem Pink Floyd „Animals”. Padło na najdłuższą ze „zwierzęcych” suit, a więc Dogs. Solówkami podzielili się po raz ostatni we dwóch Matragon i Jarosław Meus. Po takim finale pierwszej części przyszedł czas na zaproszenie gościa specjalnego – Marka Raduli. Postaci, której nie trzeba przedstawiać szerszemu audytorium, który regularnie występuje z Another Pink Floyd. Rozpoczął on charakterystycznym solo „Coming Back to Life”. Następnie przyszła pora na „Hey You” i niemniej rozpoznawalny „Sorrow”.
Przed „Wish You Were Here” widownia została poproszona o zapalenie latarek w smartfonach, ponieważ utwór ten zawsze dedykowany jest przez Another Pink Floyd wszystkim naszym bliskim i przyjaciołom, którzy już odeszli. Widownia została też zaproszona do wspólnego zaśpiewania ostatniego refrenu wraz z muzykami. Zrobiło się bardzo nastrojowo. Na koniec podstawowej części koncertu wybrzmiał „Comfortably Numb”. Utwór z doskonałymi dwiema solówkami Davida Gilmoura, dla mnie najlepszymi ze wszystkich. Zgrabnie podzielili się nimi Matragon z Markiem Raduli, który odegrał końcowe, najbardziej rozpoznawalne solo. Po nim światła zgasły, artyści ukłonili się, ale wiadomo było także, że Pszczyna grupy bez bisu nie wypuści.

Na bis kolejny nieoczywisty wydawałoby się wybór – „On The Turning Away”. Po nim jednak nadeszła kolej na najbardziej znaną drugą część „Another Brick in the Wall”. Poderwani zostaliśmy przez Andrzeja Łakomego do wstania i klaskania, więc w tym momencie zabawa rozpoczęła się na dobre. Kolejny raz z całą widownią odśpiewaliśmy refren zdając zarazem klasówkę zapowiedzianą nam przez Normana Power. Ostatnią piosenką wieczoru był „Run Like Hell”, okraszony oklaskami pszczyńskiej publiczności i duetem wokalnym Matragona i Normana. Koncert dobiegł końca. Muzycy ukłonili się jeszcze raz widowni, a z głośników wybrzmiała muzyka z kultowego serialu „Drużyna A”. Po wszystkim był czas na rozmowy i zdjęcia, podobnie jak po pierwszej ze sztuk.
Sobotni wieczór w Pszczynie był prawdziwą wyborną ucztą. Usłyszeliśmy prawdziwy przekrój piosenek legendarnej grupy Pink Floyd w wykonaniu doskonałego tribute bandu. Większość fanów brytyjskiej grupy słyszała o Australian Pink Floyd Show czy Brit Floyd, a mam wrażenie, że o Another Pink Floyd ciągle u nas w kraju mówi się za mało. Na usta ciśnie mi się kultowy cytat „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Sam zespół powstał w 2009 roku, więc już od ponad 15 lat możemy się za jego sprawą delektować muzyką legendarnej formacji. Sprawdzają się oni doskonale zarówno w kameralnych salach, jak i na wieczornych plenerach. Zapewniają oni doskonałą zabawę, wierne wykonanie oraz po prostu najwyższą jakość. Panie i Panowie, czapki z głów! To była wielka przyjemność.
Szymon Pęczalski
Setlista:
- In The Flesh?
- What Do You Want From Me (with „Have a Cigar” snippet)
- Learning to Fly
- High Hopes
- Time
- Money
- Shine On You Crazy Diamond
- Welcome to the Machine
- Young Lust
- Dogs
- Coming Back to Life
- Hey You
- Sorrow
- Wish You Were Here
- Comfortably Numb
Bis:
- On The Turning Away
- Another Brick in the Wall part 2
- Run Like Hell
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: