Acidsloth przebył długą drogę: od jednoosobowego projektu grającego ciężką psychodeliczną muzykę po pełnoprawny zespół grający… no właśnie. Na nowym albumie grupa dokonała zmiany stylu oraz brzmienia idąc teraz w bardziej postowo-sludge’owe klimaty.
Jeśli miałbym jakoś określić muzykę na najnowszym albumie formacji to byłby to właśnie post-sludge metal. Dwa gatunki metalu ciężkiego i wolnego są tutaj szczególnie mocno uwypuklone: z jednej strony mamy brudne, agresywne i piwniczne sladżowe gruzowisko skupiające się na ciężarze i sonicznym ataku na słuchacza. Z drugiej natomiast mamy pełno przestrzennej, nastrojowej i dość psychodelicznej muzyki post metalowej i post hardcore, która aż emanuje chłodem. Kapela zarówno kontrastuje te elementy, jak i znajduje wspólne mianowniki, aby je z sobą splatać.

Dzięki takiemu pomysłowi na muzykę mamy 6 długich, rozbudowanych kompozycji, które nie tylko nie nudzą ale dodatkowo absolutnie nie wiadomo czego się w nich spodziewać. Utwory przypominają sen szaleńca: z jednej strony mają wywoływać ciężkie emocje, wzmagać niepokój czy zasmucać, a z drugiej strony mają transcendentno-marzycielski wymiar. Jest tutaj też trzeci aspekt: transu, rytualnych powtórzeń oraz odcinania się od rzeczywistości.
Otwierający Float z jednej strony miażdży potężnymi riffami i agresywnym wokalem, z drugiej strony koi przestrzennymi pasażami postu. Niezwykle emocjonalne oraz rozbudowane kompozycyjnie Hole oferuje masę postowego chłodu oraz pogłosu i depresyjnego klimatu oraz melodyjnej, poruszającej muzyki z kontrastującym ekstremalnym wokalem. Silnie zrytmizowany i zawiły Free daje poczucie kontrolowanego chaosu oraz powoli wzmagającego się gniewu, który w końcu znajduje swoje ujście. Sin ma w sobie z jednej strony dużo misternych, wodzących za nos melodii, ale też dużo surowego, brudnego sladżowego rezania oraz bardziej psychodelicznego, rezonującego dudnienia. Doomowy i wyraźnie zainspirowany grupą Amenra Puke to podróż przez mocne i powolne riffy, wściekłość oraz szaleństwo i smutek. Zamykający album Satan to jeden wielki dźwiękowy landszaft który kontrastuje z sobą potężne gruzowe motywy i minimalistyczne, łagodne postowe melodie.
Zespół wyznaje etos DIY (Do it Yourself) i w tym duchu zrealizował nagranie płyty. W brzmieniu czuć tą charakterystyczną surowość, aczkolwiek słychać także że mamy do czynienia z ludźmi którzy wiedzą co robią, oraz wierzą w to co robią. Cały album jest spójnie zrealizowaną koncepcją przekutą w dźwięk. Nie ma tutaj przypadkowych dźwięków, każdy motyw i każdy muzyczny manewr są tutaj świadome i należycie zrealizowane. Dodaje to autentyczności.
Dzieło polecam każdemu miłośnikowi mieszania muzycznego brudu i nietypowego piękna w idealnych proporcjach. Dostarczył mi wielu emocji i pozwolił przeżyć swoiste muzyczne katharsis. To co brudne gniecie i miażdży, to co przestrzenne zachęca do wyłączenia zmysłów i chłonięcia muzycznych eskapad zespołu. Ciekawe czym zaskoczy mnie jeszcze zespół w (mam nadzieję) niedalekiej przyszłości.
Marek Oleksy ( Gruz Culture Propaganda )
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. Płytę zespołu Acidsloth możecie nabyć na ich bandcamp (tutaj)
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: