Galeria zdjęć i krótka relacja tekstowa z koncertu D-A-D + The 69 Eyes, który odbył się 31 października w warszawskim klubie Proxima.
31 października 2025 roku warszawska Proxima wyglądała, jakby otworzyła się brama między Kopenhagą a Helsinkami – i to prosto do piekła rock’n’rolla. Na jednej scenie spotkali się D-A-D i The 69 Eyes, czyli Duńczycy w kowbojkach i Finowie w czarnych okularach, którzy wyglądają, jakby mieszkali w trumnach, ale brzmieli, jakby dopiero co uciekli z najlepszej imprezy dekady.
The 69 Eyes zaczęli wieczór, wchodząc na scenę jak gotyccy arystokraci po zmroku. Jyrki 69 – nieśmiertelny jak sam tytuł jego zespołu – uwodził publiczność niskim głosem i gestem, który mówił: „tak, wiem, wyglądam jak bohater taniego horroru, ale i tak mnie kochacie”. W tłumie roiło się od czerni, skóry i eyelineru – halloweenowe nastroje jak znalazł. Finowie zagrali swoje największe hity, a publika reagowała tak, jakby właśnie została zaproszona na mroczny bal w Helsinkach.
Po krótkiej przerwie na scenę wtargnęli Duńczycy z D-A-D, i to dosłownie wtargnęli, bo energia, z jaką zaczęli, przypominała startujący motocykl bez tłumika. Z miejsca rozkręcili imprezę: było głośno, szybko i bez zbędnego filozofowania. Zagrane na (prawie) finał „Sleeping My Day Away” zabrzmiało tak, że nawet najwięksi gotyccy melancholicy zaczęli podskakiwać jak na countryowej potańcówce. Wokalista żartował z publiki, gitarzysta biegał jak nakręcony, a perkusista wyglądał, jakby właśnie stoczył walkę z zestawem bębnów – i wygrał.
To był koncertowy miks idealny: trochę mroku, trochę śmiechu, dużo potu i jeszcze więcej decybeli. Halloween w Proximie zamieniło się w prawdziwe rockowe sabatowisko, z duchami riffów, wampirami w skórach i Duńczykami, którzy udowodnili, że można grać ciężko i wciąż mieć w sobie mnóstwo luzu. Kto nie był, niech żałuje – drugi taki bal kostiumowy dopiero za rok.
Koncert został zorganizowany przez Winiary Bookings
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć autorstwa Maćka Jonakowskiego.