IKS

Florence + The Machine – „Everybody Scream” [Recenzja], dystr. Universal Music Polska

Florence Welch to artystka, która od wielu lat gra w swojej własnej lidze. Praktycznie każdy jej album to wydarzenie sporego kalibru, a sama wokalistka nigdy nie zeszła poniżej naprawdę wysokiego poziomu. Jej poprzedni krążek „Dance Fever” zbierał zewsząd bardzo pochlebne recenzje (również u nas – TUTAJ). Czy podobnie będzie z piątym wydawnictwem Florence + The Machine, zatytułowanym „Everybody Scream”? Jestem w stanie postawić połowę swojej marnej wypłaty, że tak.

Zanim jednak przejdę do opisu płyty, muszę wspomnieć o bardzo ważnym wydarzeniu, które mocno wpłynęło na kształt tego dzieła. W sierpniu 2023 roku Welch, z powodu zaleceń lekarskich, odwołała kilka koncertów, ponieważ musiała przejść nagłą operację ratującą życie. W późniejszych wywiadach ujawniła, że przeszła ciążę ektopową czyli zapłodnione jajo zagnieździło się w jajowodzie, co doprowadziło do jego pęknięcia i znacznego krwotoku wewnętrznego. Jak sama bardzo obrazowo to opisała, w jej brzuchu znajdowała się ilość krwi odpowiadająca puszce Coca-Coli. Kiedy staje się z Kostuchą twarzą w twarz odciska to piętno na każdym człowieku, a w przypadku artystów często dodatkowo inspiruje. Nie inaczej było w przypadku Florence,  dramatyczne wydarzenia sprawiły, że stworzyła najbardziej osobisty materiał w swojej dyskografii, a doświadczenia zdrowotne ukształtowały cały koncept „Everybody Scream” – zarówno pod względem budowy utworów, tekstów, jak i ogromnego ładunku emocjonalnego.

 

Album bazuje na kilku bardzo charakterystycznych motywach. Przede wszystkim – na krzyku jako sposobie wyrażania skumulowanych doświadczeń, traumy i procesu uzdrowienia. Drugim ważnym wątkiem jest kobiecość w kontekście starzenia się, kruchości oraz presji, na jaką kobiety wystawiane są każdego dnia. Sporo jest również nawiązań na tym krążku do religii, mistycyzmu, rytuałów i czarów. Można odnieść wrażenie, że Welch w dużym stopniu inspirowała się filmem Roberta Eggersa „Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii” lub innymi tego typu horrorami.

 

zdj. materiały promocyjne

 

Już pierwszy, tytułowy utwór jest doskonałym przykładem wszystkiego, o czym wspomniałem wyżej. To nadal indie rock, ale mocno zmieszany z elementami folkowymi, mistycznymi i rytualistycznymi. W wyreżyserowanym przez Autumn de Wilde klipie pojawiają się motywy folk-horroru, mnóstwo symboliki i charakterystycznej dla Florence Welch teatralności. Ten mroczny utwór, stworzony wspólnie z Mitski i Markiem Bowenem (z zespołu IDLES), stanowi kapitalny opener całej płyty.

„One of the Greats” to również efekt współpracy Welch i Bowena. Ciekawostką jest fakt, że został nagrany w jednym podejściu. Tekstowo utwór odnosi się do roli kobiety w przemyśle muzycznym i opowiada o cenie, jaką artystki muszą płacić, by znaleźć się na szczycie. Aranżacyjnie to kompozycja nietypowa w kontekście wcześniejszej twórczości Florence – bardzo minimalistyczna, surowa i intymna. Nie ma tu orkiestracji ani chóralnych aranżacji typowych dla jej poprzednich albumów. Jednak nawet w tej oszczędnej konwencji Welch odnalazła się znakomicie; dla mnie to wręcz jeden z najlepszych momentów całego krążka.

 

W przypadku „Sympathy Magic” mamy do czynienia z utworem już bardzo charakterystycznym dla Welch. Muzycznie łączy częste zmiany tempa, elektronikę, fortepian, smyczki oraz jej ekspresyjny wokal. Zaczyna się spokojnie, niemal intymnie, lecz w miarę rozwoju następuje narastanie tempa i napięcia, prowadząc do bombastycznego finału, który wywołuje ciarki nawet na czubku głowy. Tekstowo „Sympathy Magic” to hymn o uzdrowieniu z traum, o kobiecej sile i uwolnieniu od presji oraz oczekiwań świata zewnętrznego. Sprawdźcie również klip do niego – połączenie muzyki, tekstu i teledysku tworzy poruszającą całość, pokazującą Welch w wysokiej formie artystycznej i emocjonalnej.

 

 

Jeśli jednak w kontekście tytułu i założeń płyty spodziewaliście się w dalszej części screamo połączonego z black metalem, musicie obejść się smakiem. Oczywiście żartuję, ale faktem jest, że artystka postawiła w dużym stopniu na nastrój i emocje. Najbardziej klarownymi przykładami tej najspokojniejszej reprezentacji albumu są dwie akustyczne ballady: „Buckle” i „Music by Men”. Obie piękne, ale do szaleńczych tańców raczej się nie nadają. Jeśli chodzi o elementy rytualne i mistyczne, prym wiodą tutaj „Witch Dance” i „Drink Deep”. Szczególnie ten drugi doskonale nadaje się jako podkład do spotkania przyjaciółek, które od czasu do czasu lubią rzucić na kogoś urok albo ugotować zupkę z języków węży.

Nie jest to może album specjalnie przebojowy, ale ma dwa momenty, które absolutnie mnie zachwyciły. Pierwszy to „The Old Religion”, w którym tekstowo Welch łączy sacrum i profanum. Autorka zdaje się w nim przekazywać, że stare rytuały mogą być zastąpione przez współczesne obsesje, takie jak sztuka, miłość, autodestrukcja czy pragnienie katharsis. Ten przepiękny utwór z podniosłym refrenem długo pozostaje w człowieku. Równie podniosły, ale też bolesny w sferze tekstowej, jest „You Can Have It All”. Lirycznie łączy w sobie charakterystyczne w twórczości Florence duchowość, cielesność i żałobę; w tym przypadku jednak jest to bardzo osobiste i surowe. Ten wyjątkowy utwór – dla mnie najlepszy na płycie – opowiada o przemianie cierpienia w sztukę. Pamiętajmy, że artystka prawie umarła i straciła dziecko. Sama w jednym wywiadzie wspominała, że „najbliżej stworzenia życia byłam wtedy, gdy byłam najbliżej śmierci”. To bardzo poruszające słowa. Muzycznie utwór łączy żywe instrumenty, delikatną elektronikę i smyczki. W tym przypadku robotę robi mocny, wręcz patetyczny refren, w którym głos Florence jest rozdzierający.

 

zdj. materiały promocyjne

 

Ta płyta kończy się spokojnym, otulającym „And Love”, w którym wielokrotnie powtarzane są słowa „Peace is coming”. Tekst opowiada o odkrywaniu prawdziwej natury miłości – miłości, która, zdaniem autorki, nie jest dramatyczna ani romantyczna, lecz głęboko naturalna, uspokajająca i dająca poczucie pokoju. Muzycznie utwór to połączenie instrumentów klawiszowych i smyczków. Ten album po prostu musiał się tak skończyć – wszak po bólu, cierpieniu i żałobie zawsze przychodzi spokój i oczyszczenie.

„Everybody Scream” to album, który nie tylko potwierdza wyjątkową pozycję Florence Welch w muzyce, ale także ukazuje jej zdolność do transformowania osobistego cierpienia w artystyczne katharsis. Z każdą linią tekstu, każdą nutą, słychać, jak autorka zmaga się z własnymi demonami, by ostatecznie wyjść z tej walki silniejsza. To płyta, która porusza, wzrusza, ale też zmusza do refleksji. Welch, pozostając wierna swojej estetyce, wchodzi na nowe, głębsze rejony emocji, nie bojąc się zanurzyć w mroku, by potem dostrzec promień nadziei. Nie jest to album przebojowy, ale na pewno jeden z najbardziej autentycznych i przejmujących w jej dyskografii. „Everybody Scream” to sztuka zrodzona z bólu, ale jednocześnie świadectwo uzdrowienia – zarówno osobistego, jak i artystycznego. Florence nie tylko zdołała zmierzyć się z tragicznymi doświadczeniami, ale także zamienić je w coś, co rezonuje z każdym, kto otworzy swoje serce na tę muzykę. Siła albumu tkwi w emocjach, które wywołuje. I choć „Everybody Scream” nie daje prostych odpowiedzi, z pewnością daje poczucie, że po ciemności zawsze przyjdzie świt. I to właśnie ten świt – pełen spokoju, zrozumienia i akceptacji – pozostaje w nas po ostatnich słowach albumu: „Peace is coming”.

 

Warto było czekać na ten album, bo Florence Welch znów udowodniła, że potrafi tworzyć muzykę, która zostaje z nami na długo. Kiedy artystka przybędzie do Polski w marcu, można spodziewać się koncertu, który będzie czymś więcej niż tylko występem, będzie to prawdziwe rytualistyczne doświadczenie. Dla tych, którzy zdobyli bilety, nadchodzi prawdziwa uczta, pełna emocji i głębokich przeżyć.

 

Mariusz Jagiełło

 

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek.

 

Plakat koncertu Florence + The Machine

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz