Duet Ala Zastary, czyli Alicja Boratyn i Jakub Sikora szykuje się do wydania trzeciej płyty. Sukcesywnie publikowane są kolejne single ją promujące – najpierw pojawiła się wspomnieniowa piosenka „Ciebie brak”, a kilka dni temu nostalgiczne „Nie ma już powrotu”. Do obu powstały też świetne teledyski. O tym, co zmieniło się w drodze artystycznej duetu i czego możemy spodziewać się na nadchodzącej płycie, opowiedział mi Jakub Sikora.
MM: Single, które póki co wydaliście w ostatnim czasie, zdają się zmierzać ku brzmieniom akustycznym w porównaniu do tego, co nagraliście chociażby na „Jutro?”. To zamierzone działanie?
JS: Tak. Zdecydowaliśmy się na zebranie nowych utworów i trochę starszych, które nie pasowały brzmieniowo do poprzedniej płyty. Swoją rolę odegrało też moje wejście w posiadanie gitary akustycznej. Każdy nowy instrument popycha naszą twórczość w innym kierunku. Tym razem będzie bardziej organicznie i „żywo”.
MM: Nowe utwory zaczynaliście od gitary?
JS: Nie wszystkie. Część (szczególnie kompozycje Ali) ma rodowód elektroniczno-samplowy, ale moje w przeważającej większości rzeczywiście są zaczynały się od gitary.
MM: Co zatem zmieniło się w waszym podejściu do muzyki po wydaniu „Jutro?”?
JS: W moim przypadku – przestałem się skupiać tak bardzo na bitach i różnych koncepcjach brzmieniowych. Można powiedzieć, że udaje mi się unikać nadmiernych rozkmin, które w ostatecznym rozrachunku niewiele wnoszą do piosenek. Teraz przede wszystkim liczą się kompozycje, melodie, a aranżacje mają służyć jak najlepszemu przedstawieniu treści piosenki. Ostatecznie i tak wszystko składa się w spójną całość, bo nadal robi to nasza dwójka.
MM: A lirycznie? Mam wrażenie, że na tych dwóch ostatnich singlach jesteście jeszcze bardziej nostalgiczni, niż wcześniej.
JS: Kurcze, może i tak jest. Nadal strona tekstowa jest dla nas najtrudniejszym etapem procesu. Nie jesteśmy tak płodni, żeby np. wydawać płyty co roku. Ale gdybyśmy postanowili nagrywać tylko utwory instrumentalne – pewnie wszystko mogłoby przyspieszyć. Mogę tylko powiedzieć, że nie wszystkie piosenki na albumie będą tak nostalgiczne. Będzie trochę o zajawce, o walce z samym sobą, ale też o śmierci. Więc dosyć różnorodnie.
MM: Mówisz, że część piosenek mieliście już wcześniej. Jak długo zatem powstawał ten materiał?
JS: Szkic najstarszej piosenki w zestawie powstał w 2019 roku, a najnowszej w tym. Czyli 6 lat.
MM: To całkiem sporo. Na takim odcinku czasowym mogliście nawet dwa razy wszystko przewartościować. A tymczasem wydaje mi się, że po prostu spokojnie się to gromadziło?
JS: Poczuliśmy, że chcemy zakończyć jakiś etap. Tym bardziej jestem ciekaw, co będzie dalej. Choć na razie jestem jeszcze skupiony na miksach, to wiem, że po premierze tych numerów będziemy w zupełnie nowej dla nas sytuacji – bez żadnego bagażu szuflady.

MM: Kiedy zatem wyjdzie płyta i w czyich barwach?
JS: Chcemy, żeby premiera odbyła się we wrześniu. Tym razem znów we własnych barwach – czyli Postaranie Records.
MM: Macie już pewnie jej tytuł?
JS: Nie! (śmiech)
MM: Zapowiada się bardzo wdzięczny materiał także do grania na żywo. Skład koncertowy się nie zmienił?
JS: Od roku się nie zmienił – gramy z Kubą Czubakiem na basie i Tomkiem Popowskim na perkusji i samplach.
MM: Gracie dosyć regularnie. Wiem, że pojawicie się na OFF-Festivalu. Będzie można Was zobaczyć jeszcze gdzieś tego lata?
JS: Na razie tylko Off. Jeśli coś się zmieni, będziemy informowali, ale raczej szykujemy się na jesień – po płycie.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: