Jak powiedział jeden z członków zespołu, Temira De Temirin: „muzyka XificurK to najczarniejszy black metal, jaki usłyszycie”. Żart? Dobrze obmyślona strategia promocyjna? Czy może szczera prawda? Trzeba by zapytać samego zainteresowanego, choć wydaje mi się, że dobrze wie, co robić, by przyciągnąć uwagę i — co ważniejsze — ten efekt utrzymać. Poniższy tekst przybliży Wam najnowsze wydawnictwo zespołu pod tytułem „1096”.
XificurK pochodzi z Gdyni, a został założony z inicjatywy muzyków o pseudonimach Temira De Temirin oraz Sitre De Sitirin. Do tej pory na swoim koncie posiada dwie EP-ki, które zwiastowały perfekcyjnie to, co otrzymaliśmy na debiucie. Temira w wywiadzie, który przeprowadziłem u siebie na stronie „Muzyczne retrospekcje”, powiedział, że brakuje mu eksperymentalnego feelu w blackmetalowym świecie, dlatego gra tak, jak czuje i bawi się muzyką, bo jest ona dla niego jednym wielkim eksperymentem. Swoją drogą, gorąco Was zachęcam do lektury tego tekstu — wyszła nam naprawdę ciekawa rozmowa (LINK).

Więcej informacji dotyczących zespołu XificurK, niestety nie posiadam, gdyż w sieci nie znajdziemy wiele na jego temat poza tym, co wspomniałem wyżej. Skupmy się jednak na samym materiale, bo naprawdę warto. Muzyka projektu XificurK to wyśmienicie oddany hołd dla drugiej fali norweskiego black metalu, ale z własnym pomysłem, który zdaje się działać, przynajmniej na mnie. Pomysł, który choć garściami czerpie inspirację od naszych północnych sąsiadów, posiada własną tożsamość i przyciągającą oryginalność.
Tłem do całości jest, rzecz jasna, pierwsza wyprawa krzyżowa, do czego nawiązuje tytuł „1096”. Album rozpoczyna intrygujące i mroczne intro rodem ze średniowiecza, które z miejsca może zachęcić fanów starego dobrego Mortiisa. Później jednak zaczyna się jazda bez trzymanki, wraz z moim ulubionym numerem na krążku, „The Iblis Within” — agresywnym, bluźnierczym, z nutką chwytliwości i melodii. To idealny reprezentant albumu. Dalej znajdziemy niemniej ciekawy, promujący całość utwór „Niech cię szlag” z frapującym wstępem i porywającym instrumentarium. Mamy szybkie tempa, aczkolwiek znajdzie się też coś wolniejszego, ale w obu przypadkach atmosfera wprost wylewa się z głośników.
Jest się tu czym zainteresować i nad czym pochylić, bo choć może się wydawać, iż XificurK to po prostu kolejny zespół grający black metal czy też coś w okolicy owego gatunku, ja czuję w tym szczerość i pasję do wykonywanej muzyki. Utwory są świetnie zrealizowane i wykonane, pomysłowo i nieszablonowo różniąc się od innych nowo powstałych grup. Dodatkowo mamy finezyjne przerywniki z dungeon synthowym zacięciem, które dodają całości średniowiecznego klimatu przywodzącego na myśl choćby dokonania Satyricon z „Dark Medival Times”. Chciałbym również zwrócić szczególną uwagę na użycie klawiszy: „Into Eternal Suffering” ma wręcz niepokojąco prześladujący motyw, który zostaje w głowie, zachęcając do kolejnego odsłuchu.
Album „1096” według mnie jest kompletny, ciekawy, nie pozostawia słuchacza obojętnym, bo z tego, co czytałem w sieci, gdyński zespół albo się kocha, albo nienawidzi. Czy to ze względu na wypowiedziane słowa czy muzykę — trudno powiedzieć. Ja należę do grupy fanów czekających na kolejne materiały. Bardzo chciałbym też usłyszeć zespół na żywo, by skonfrontować studyjne brzmienie z koncertowym. Uważam, że powinniście dać szansę płycie i zespołowi, bo odrzucając często wydumane uprzedzenia, możecie odkryć coś, co pozostanie z Wami na dłużej. Swój tekst zakończę słowami Temira De Temirin: „Niech Was szlag!”
Ocena: 4,5/6
Kamil Tyski (Muzyczne retrospekcje)
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. „1096” oraz inne wydawnictwa od XificurK możecie nabyć na bandcamp zespołu (tutaj)
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: