Nowy album Kali Uchis „Sincerely” to zupełnie inna opowieść niż taneczne „Orquídeas” czy intymne „Red Moon in Venus”. Po ponad roku otrzymujemy od niej nowe, 14-utworowe dzieło, w którym wraca do swoich soulowych korzeni. Tym razem jednak artystka zanurza się głębiej – nie tylko w brzmieniu, ale także w emocjach. Ta płyta to dojrzały, introspektywny projekt, który odsłania jej macierzyństwo, kobiecość i przemianę.
Album „Sincerely” zbudowany jest jako zbiór listów: do siebie, bliskich i świata. Już sam tytuł, nawiązujący do Brendy Lee, sugeruje osobisty ton listu. Słuchając tych utworów, czuć zmiany, które zaszły w życiu Kali: śmierć matki, małżeństwo z Donem Toliverem oraz narodziny dziecka. To nie tylko album kobiety świadomej siebie, ale i wrażliwej matki, żony, córki, a przede wszystkim artystki, która nie boi się otworzyć swojego serca przed światem. Zamiast beztroskiego tańca, mamy tu więc swobodny spacer po pięknej letniej imprezie na plaży. Płyta przepełniona jest soulowymi balladami, w których wybrzmiewają charakterystyczne dla Kali syntezatory. Uwagę przyciąga wspaniałe połączenie głębokiego basu, vintage’owej perkusji i delikatnego głosu Uchis. Całość otula słuchacza spokojnym, kojącym brzmieniem, które działa jak ciepły uścisk.

Wokalistka po raz kolejny hipnotyzuje swoim głosem. To połączenia latynoskiej Lany Del Rey z wizją Erykah Badu. Nie da się ukryć, że popowe, R&B-owe i psychodeliczno-rockowe inspiracje czynią Kali jedną z najbardziej unikalnych artystek na współczesnym rynku muzycznym. Na albumie „Sincerely” mamy do czynienia z analogową produkcją, która przywołuje nostalgicznego ducha lat 60. Ten zwrot jest szczególnie wyraźny w trzech kluczowych utworach: „All I Can Say”, „Angels All Around Me…” i „Territorial”, które tworzą emocjonalne i muzyczne serce płyty Uchis.
W pierwszej z wymienionych kompozycji wokalistka buduje atmosferę pewności siebie i samoakceptacji, która została osadzona w gładkim neo-soulowym brzmieniu. Piosenka otwiera się delikatnym, pulsującym basem i vintage’ową perkusją, które przywodzą na myśl klasyczne nagrania Motown, ale z nowoczesnym połyskiem. Ciepły, aksamitny wokal unosi się nad minimalistyczną aranżacją, w której dźwięki elektrycznego pianina dodają psychodelicznego ciepła. Refren z linijką „No, I’m not sorry for the way that I am” brzmi jak manifest niezależności, zachęcający słuchacza do przyjęcia swojej autentyczności. Utwór nie tylko uspokaja, ale także motywuje do bycia sobą.

Z kolei „Territorial” wnosi zadziorną energię. Piosenka subtelnie nawiązuje do klasyka Elvisa Presleya z 1968 roku, „(You’re the) Devil in Disguise”, zarówno w buntowniczym tonie, jak i zwrotkach „See, I look like an angel, walk like an angel, sometimes, I might even talk like an angel”. Kali śpiewa o stawianiu granic w związku i odpieraniu tych, którzy próbują zniszczyć jej miłość. Linijka „Don’t play dumb, know you know, I get reckless” oddaje jej pewność siebie i gotowość do obrony swojej godności. Muzycznie utwór łączy hipnotyzujący psychodeliczny pop z elementami R&B. Całość jest napędzana głębokim basem i rytmiczną perkusją wyjętą wprost ze złotych lat rock and rolla. Wokal Uchis, bardziej szorstki i prowokujący, kontrastuje z jej zwykłą barwą. To dowód na wszechstronność artystki. Trzeba także dodać, że to najbardziej życiowa piosenka na „Sincerely”, która łączy w sobie nostalgię z nowoczesnością.
„Angels All Around Me…” to natomiast perełka na tegorocznym albumie Uchis. Najbardziej introspektywna i eksperymentalna. Piosenka otwiera się marzycielską melodią. Delikatne akordy gitary i pogłos na wokalu budują poczucie duchowej ochrony, jakby artystkę otaczały niewidzialne siły. W połowie następuje dramatyczny beatswitch, który jest jednym z najmocniejszych momentów muzycznych 2025 roku. Tempo przyspiesza i dochodzi do eksplozji. Psychodeliczny soul z bogatymi warstwami syntezatorów i pulsującym basem przypomina jej gościnny występ na albumie „Cherry Bomb” Tylera, The Creatora z 2015 roku. Tekst, z linijką „And when I lay my head to sleep, I pray for our protection and peace”, świadczy o głębokiej duchowności Kali. Ten odważny i pełen emocji utwór, na długo zostaje w pamięci.
Warto też pochylić się nad singlem zapowiadającym album. Utwór „ILYSMIH” (I Love You So Much It Hurts) napisany został bezpośrednio po porodzie. Artystka refleksyjnie porusza temat wszechogarniającej matczynej miłości, naznaczonej bólem, ale i ostateczną wdzięcznością oraz radością.
Niektórzy krytycy zarzucają płycie monotonię i wskazują, że wolne tempo i brak przebojowych hitów mogą nużyć przy dłuższym słuchaniu, zwłaszcza fanów oczekujących energii „Orquídeas”. To świadomy wybór artystki, który jednak nie każdemu przypadnie do gustu. „Sincerely” nie powstało, by przebić wcześniejsze dzieła Kali. To nie jest zbiór hitów, lecz intymna podróż, w której szczerość i głębokie emocje są najważniejsze. Dowodem na to finał płyty, gdzie głos dziecka Kali, szepczącego „mama”, rozdziera serce. To dzieło miłości i uzdrowienia. To nie tylko album, ale także poradnik artystki, która uczy nas, jak odnaleźć piękno w chaosie codzienności.
Kali Uchis na „Sincerely” przeplata soulowe ballady z psychodelicznymi marzeniami. Zaprasza nas do swojego świata, gdzie każda melodia i słowa błyszczą autentycznością. Prawdziwa sztuka rodzi się z serca. Pamiętajmy o tym!
Ocena: 4/6
Erik Zarbock
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. „Sincerely” oraz inne wydawnictwa od Kali Uchis możecie zamówić w sklepie Universal Music (tutaj)