Joseph David Kerry to amerykański aktor, najbardziej znany szerszej publiczności z roli Steve’a Harringtona w netfliksowym hicie „Stranger Things”. Równolegle rozwija on swoją solową karierę muzyczną pod pseudonimem Djo. Na początku kwietnia 2025 roku na rynku ukazał się jego trzeci album zatytułowany „The Crux”. W stosunku do poprzednich wydawnictw, ta propozycja ukazuje Kerry’ego jako artystę łączącego różnorodne brzmienia: od psychodelicznego popu po indie-rockowe eksperymenty. I wychodzi mu to naprawdę bardzo dobrze.
Warto podkreślić, że kariera muzyczna Kerry’ego trwa właściwie od prawie dekady. Zaczynał jako gitarzysta w psychodelicznym zespole Post Animal, który w 2015 roku wydał debiutancką EPkę „Post Animal Perform the Most Curious Water Activities”. Trzy lata później na rynku ukazał się ich pełnowymiarowy album, „When I Think of You in a Castle”, gdzie Djo zarówno grał na gitarze, jak i śpiewał. Wkrótce jednak okazało się, że Kerry zaprzestał występów z Post Animal i podjął decyzję o rozpoczęciu działalności pod pseudonimem scenicznym Djo. Jego debiutancki krążek „Twenty Twenty” został dobrze przyjęty przez krytyków muzycznych. Podobnie sprawa miała się z następcą, „Decide” z 2022 roku.
Trzeba przyznać, że Djo musiał uzbroić się w cierpliwość, aby w świecie muzycznym zyskać popularność. Ta przyszła w 2024 roku za sprawą Tik Toka. Tam viralem stała się jedna z piosenek z „Decide” – „End of Beginning”. Wówczas zapadła decyzja, by ta kompozycja była czwartym singlem promującym wspomniany album. Dziś na Spotify „End of Beginning” ma prawie 1,5 miliarda odtworzeń, co stanowi naprawdę imponujący rezultat. Teraz z kolei przyszedł czas na trzeci krążek. Tym razem Djo stworzył album koncepcyjny, którego głównym motywem jest fikcyjny hotel (obecny także na okładce), w którym każdy z pokoi i zarazem piosenek symbolizuje inny etap życia oraz emocjonalne rozdroża.

Pod względem muzycznym Djo czerpie ze sprawdzonych i dobrych wzorców. Na „The Crux” pobrzmiewają echa bardziej współczesnych zespołów jak The 1975 czy Arctic Monkeys, jak i tuzów rocka lat 60. i 70. ze Steely Dan i Fleetwood Mac na czele. W nagraniach Kerry’ego wspierała rodzina i najbliżsi przyjaciele, dzięki czemu udało się uchwycić coś na kształt rodzinnej atmosfery. Od strony producenckiej całość zabezpiecza i nadzoruje ponownie Adam Thein i słusznie, ponieważ ta kooperacja sprawdziła się już na „Decide”. Djo nie boi się eksperymentować i wychodzi mu to bardzo dobrze, co także jest wartością dodaną.
„The Crux” jest albumem dość różnorodnym. Słyszę tu echa naprawdę wielu zespołów zarówno współczesnych, jak i tych bardziej doświadczonych. Spójrzmy na „Charlie’s Garden”. Spokojnie mogliby go przejąć panowie z MGMT. Z kolei klasyczny bridge jest w duchu The Beatles. Oldschoolowe brzmienia dominują we „Fly”, gdzie zastosowany został klawesyn, charakterystyczny dla grupy z Liverpoolu. Dzięki temu kolejne propozycje jednocześnie brzmią świeżo, ale zachowują formę hołdu dla kultowych wykonawców. Miłośnicy elektroniki także znajdą coś dla siebie (znakomity singiel „Basic Being Basic”, który natychmiast zapada w pamięć).
Na płytę przychylnym okiem powinni spojrzeć też miłośnicy gitar. Spójrzmy na „Link”, gdzie subtelna elektronika współgra z klimatem a’la Thin Lizzy, czy „Gap Tooth Smile”, który z kolei jest czysto rockowym, klasycznym songiem z dozą arcticmonkeysowej alternatywy. Wspaniale wypadają na „The Crux” ballady. Moją ulubioną jest bez wątpienia „Golden Line” – delikatna i przejmująca kompozycja o miłości i oddaniu. Im częściej wracam do płyty Djo, tym coraz mocniej uświadamiam sobie, że nie mamy do czynienia tylko ze śpiewającym aktorem. To świadomy artysta, który ma własny styl i nie brakuje mu wizji. Mam wrażenie, że na tym krążku brzmi on też pewniej i jest bardziej ekspresyjny niż na wcześniejszych płytach.
„The Crux” to ambitna i dojrzała płyta, dzięki której Djo umacnia swoją pozycję na rynku muzycznym. Wydawnictwo przypadnie do gustu zarówno fanom jego wcześniejszych dokonań, jak i pozwoli mu powiększyć grono odbiorców. Potrafi on łączyć osobiste przeżycia z uniwersalnym przekazem. To sprawia, że twórczość Djo ma szansę nadal rezonować na słuchaczy. Jeśli szukacie brzmień z duszą, to jest to naprawdę dobra propozycja. I choć przyznaję, że nie przekonałem się do niej od pierwszych odsłuchów, to warto dać całości szansę, aby odkryć zawartą w niej głębię i przekaz.
Ocena: 5/6
Szymon Pęczalski
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. Płytę winylową „The Crux” od Djo możecie zamówić w sklepie Mystic Production (tutaj)
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: