Duet Bukiet, założony przez Andrzeja i Krzysztofa Kwiatkowskich to nie tylko konfrontacja pokoleniowa ojca z synem, ale przede wszystkim zwarty miks alternatywnego popu i elektro oraz elementami rapu, nasączonego tekstami, będącymi mieszanką ulicy i poezji, a także romantyzmu i buntu. Debiutancki album zatytułowany po prostu „Bukiet” jest tego jakościowym dowodem, a o jego niektórych elementach opowiedzieli mi jego twórcy.
MM: Od kogo wyszedł pomysł, by muzyka Bukietu miała taką formułę?
AK: Zastanawialiśmy się wspólnie, w jaką stronę ma to pójść. Ostatecznie dzwięki, które zacząłem rejestrować były sumą tego, co słucham, tego co czuję i tego co mnie otacza. Puszczałem pierwsze propozycje i czekałem na reakcje Krzysztofa. To, co odbierał dla siebie za inspirujące, dawało mu przestrzeń do pisania tekstu. Po napisaniu całego materiału na płytę, skontaktowaliśmy się z Miłoszem Olenieckm, który został jej producentem i tak wspólnie wykrystalizował się obraz całości.
KK: Myślę, że to jest wszystko konsekwencja pierwszej nuty i pierwszego akordu, który wyszedł z głowy taty. Następnie powstaje utwór, jakas propozycja, która uruchamia moją wyobraźnię, a następnie powstaje do tego tekst. Z takim dubletem, takim naszym dialogiem muzyczno-słownym, spotykaliśmy się z Miłoszem Olenieckim, który okazał się moderatorem naszych muzyczno-słownych rozkmin.
MM: Skoro zaczęliście działać w 2022 roku, czemu płyta wyszła dopiero teraz?
KK: Gdyż jak to mawia mój młodszy brat – trener personalny: siłownia to nie solarium, żeby efekt był w 5 minut. Chyba to samo dotyczy muzyki (śmiech)
AK: To prawda. To nie solarium a już na pewno nie wyścigi.
MM: Cały album wypełnia jakiś 'nerw’. Taki wręcz podskórny niepokój, mimo poukładanych kompozycji. To wyszło mimowolnie, czy takie też było założenie?
AK: Widocznie taki mamy balast. Muzyka często jest odzwierciedleniem tego, kto ją tworzy…
KK: Nie było założenia, tylko emocje, które gdzieś warto ulokować, wypuścić. A muzyka jest do tego świetna platformą.

MM: A skąd wzięła się Marta Zalewska w „Turbulencjach”?
AK: Z Martą znam się wiele lat. Bardzo ją sobie cenię. Już wcześniej trochę współpracowaliśmy. Kiedy padła propozycja chórków, od razu pomyśleliśmy o Marcie. Ma duży warsztat muzyczny i wiedzieliśmy, że współpraca pójdzie łatwo i przyjemnie. Tak też się stało.
KK: Ten utwór był już zamknięty… Ale poczułem, że tam powinien pojawić się kobiecy głos. Szukaliśmy odpowiedniej persony i w podobnym momencie wpadliśmy na pomysł z Martą, gdyż… to był świetny pomysł (śmiech).
MM: Z Yaniną w „Zabawie” pewnie było podobnie?
AK: Ależ oczywiście. Z Yaniną grałem jakiś czas temu i wiedzieliśmy że chłopak ma dużo kolorytu w sobie. To, co nagrał, to była dla niego taka zabawa.
KK: Z Yaniną to było trochę moje marzenie. Kasetę Tie Break słuchałem nałogowo, a do tego wszystkiego tata z nim grał, więc był blisko moich muzycznych fascynacji od dziecka.
MM: Wszystko to brzmi naturalnie z waszej perspektywy. Ograniczaliście się obustronnie w jakikolwiek sposób?
AK: Wszystko wypływało od nas w naturalny sposób. Absolutnie żadnych ograniczeń. Byliśmy wręcz otwarci na formę, harmonię, stylistykę i klimat…
KK: Dialog zdecydowanie bardziej służy twórczej pracy.

MM: W „Do utraty tchu” padają słowa: Tańczyć do rana na Twoich… skrzydłach?
KK: Tak.
AK: Tak jest.
MM: Pytam, bo przez pierwszą część utworu brzmi trochę, jakby było 'urwane’…
AK: Urwane skrzydła? To dość traumatyczne, ale inspirujące.
KK: Gdyż nasze skrzydła czasem opadają i są słabe… Ale są tacy, co nadal chcą z nami lecieć na gapę, a my z kolei nie chcemy pokazywać, że już nie mamy siły, że jesteśmy słabi i robimy, co możemy, by wykonać kolejny lot ku uciesze innych…
MM: Słowo ‘skrzydła’ się urywa.
KK: To w takim razie może błąd w miksie (śmiech).
AK: Widać, że musimy jeszcze parę razy posłuchać tego utworu.
MM: Wydaliście ten album samodzielnie?
AK: Tak, samodzielnie. Sponsoringu nie było.
KK: Samodzielnie w znaczeniu, że bez wytwórni. Natomiast parę najbliższych osób za tym stało, wspierając nas nieustannie.
MM: Debiut koncertowy macie już za sobą. Planujecie kolejne?
AK: Tak, kolejne koncerty to 25.04 Szamotuły, 2.05. Mikołajki, 15.06 Kraków, 20.06 Częstochowa
KK: Kolejnego debiutu nie planujemy (śmiech). Koncerty jak najbardziej gramy, a we wrześniu zagramy na festiwalu Great September w Łodzi. Zapraszamy na każdy koncert.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: