Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Bad Bunny (Benito) jest najlepszym ambasadorem kultury latynoskiej współczesnych czasów. Na swoich albumach potrafi w magiczny sposób oddać klimat słonecznego Portoryko, swojej ojczyzny, skąd czerpie inspiracje. Zapowiedzi nowego albumu Benita pojawiły się już w lipcu 2024 roku, choć artysta rozważał opóźnienie premiery z uwagi na trudną sytuację społeczno-polityczną w Portoryko. Ostatecznie album ogłoszony został pod koniec 2024 roku, promowany singlami „El Club” i „Pitorro de Coco”. Wreszcie 5 stycznia ukazał się ósmy w karierze projekt Bad Bunny’ego, zatytułowany „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” („Powinienem robić więcej zdjęć”), który dzisiaj zrecenzuję.
Od dawna podziwiam sposób, w jaki Benito wplata w swoje utwory kulturę latynoską. Na jego albumach nie brakuje klasycznego reggaetonu – zarówno tego nawiązującego do pierwszej dekady obecnego wieku, jak i nowoczesnych interpretacji – a także wpływów bachaty, mambo, salsy, czy nawet bossa novy. Jako wielki fan kultury hiszpańskojęzycznej szczególnie doceniłem te elementy na jego poprzednim albumie z 2022 roku, „Un Verano sin Ti”, który doskonale oddał klimat beztroskiego lata pełnego miłości, wolności, tańca i niezapomnianych imprez.„DeBÍ TiRAR MáS FOToS” to jednak projekt skupiający się na innych wartościach. To najbardziej osobisty album w dorobku Bad Bunny’ego, stanowiący swego rodzaju refleksję nad uchwyceniem chwili i znaczeniem fotografowania życia. Artysta przyznaje, że kiedyś wolał przeżywać momenty, zamiast je uwieczniać na zdjęciach, czego dziś żałuje.
Jak sam powiedział w wywiadzie dla „Variety”, pragnął stworzyć album, który zbliży jego odbiorców do niego samego oraz pokaże światu jego korzenie. Wszystkie kreatywne elementy płyty osadzone są w głęboko portorykańskim tonie. Tradycyjna música jíbara, typowa dla kultury ludowej Portoryko, wpleciona w 17 utworów, przenosi słuchacza do tego pięknego, karaibskiego kraju.
Już, przy pierwszej piosence „NUEVAYol” słysząc latynoskie dźwięki, poczułem, że tańczę. To właśnie czyni twórczość Bad Bunny’ego tak wyjątkową, jego niezwykła umiejętność harmonijnego łączenia tradycyjnych brzmień Ameryki Łacińskiej z nowoczesnymi, elektronicznymi akcentami, które w naturalny sposób, wręcz zmuszają do ruchu biodrami. Przez cały album można poczuć klimat Portoryko – jego radości, smutki, piękno i chaos. Nie sposób pominąć romantycznej warstwy tekstowej, która jest sercem wielu utworów Bad Bunny’ego.
Weźmy na przykład wzruszający „Pitorro de Coco” – z początku może wydawać się prosty i minimalistyczny, ale z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa swoją głębię i wyjątkową wizję artystyczną. Historia nieudanej miłości i samotności, zmetaforyzowana przez samotne święta i sylwestra, jest przedstawiona w tej piosence, która zaczyna się wersami: „… Otra Navidad que no estás aquí Feliz Año Nuevo, pero no tan feliz” („Kolejne Święta, kiedy nie ma Cię tutaj, Wesołego nowego roku, ale nie jest tak wesoły”), idealnie wpasowuje się w nostalgiczny klimat całości. Teledysk, wydany w ostatni dzień 2024 roku, potęguje te emocje, pokazując samotność artysty w trakcie Sylwestra.
Szkoda tylko, że tak wiele osób nie rozumie jego tekstów, bo nie zna hiszpańskiego. Przez to tracą możliwość pełnego poczucia emocji i piękna, które Benito w nich zawiera.
Jednak dla samego artysty wydaje się to zupełnie nieistotne. Bad Bunny wielokrotnie podkreślał, że nie zamierza zmieniać swojego stylu tylko po to, żeby dotrzeć do większej liczby ludzi. Zależy mu na tym, żeby być autentycznym i opowiadać swoje historie w języku, w którym czuje się najlepiej. Jak sam mówi, jego muzyka nie musi być zrozumiała dla wszystkich – ważne, żeby była szczera.
Album ma również wymiar polityczny. Przez swoją kampanię promocyjną Benito rzuca światło na często pomijaną sytuację Portoryko, podkreślając problemy społeczne i ekonomiczne kraju. Dzięki temu jego twórczość wychodzi poza sferę rozrywki, stając się również głosem dla swojego narodu, z którego jak sam twierdzi, jest bardzo dumny, że pochodzi.
Choć dla niektórych utwory mogą brzmieć jednolicie, co jest czymś charakterystycznym dla reggaetonu, ja osobiście doceniam klarowność i spójność artystyczną Bad Bunny’ego. Moją ulubioną piosenką jest „Pitorro de Coco”, która łączy minimalistyczne brzmienie z emocjonalnym storytellingiem.
Ostatecznie „DeBÍ TiRAR MáS FOToS” to nie tylko hołd dla Portoryko, ale także niezwykle wartościowy wkład w świat muzyki latynoskiej. Brakowało mi takiego projektu w mainstreamie, który prezentowałby karaibskie klimaty znane z chociażby Buena Vista Social Club, w nowoczesnym wydaniu. Dzięki temu albumowi Bad Bunny nie tylko kontynuuje swoją misję jako ambasador kultury latynoskiej i „El Rey del Trap Latino” (Król Latynoskiego Trapu), ale również pozostawia coś wyjątkowego dla przyszłych pokoleń.
Ocena: 4,5/6
Erik Zarbock
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek bezpośrednio od wykonawców.
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: