IKS

Mietall Waluś [Rozmowa]

Mietall and Children of The Future to prospołeczny projekt Mietalla Walusia zrodzony z jego inicjatywy, a stworzony wraz z młodymi artystami, dziećmi z Domu Kultury im. Jana Kiepury w Sosnowcu. Wspólnie nagrali piosenki poruszające ważne dla nich tematy. Celem projektu jest popularyzacja wiedzy na temat występowania i konsekwencji depresji oraz radzenia sobie ze stresem. Z Mietallem porozmawiałam o powstaniu projektu, współpracy z dziećmi oraz emocjach towarzyszących temu przedsięwzięciu.

Małgorzata Maleszak-Kantor: Jak zrodził się pomysł na projekt, który nazywa się Mietall and Children of The Future i kogo do niego zaprosiłeś?

 

Mietall Waluś: Projekt ten w głowie już miałem bardzo dawno temu, chciałem zrobić taką płytę rock’n’rollową, z dzieciakami i przesterowanymi gitarami, a w tekstach nie chciałem, by pojawiały się żyrafy, rybki czy słonie. Znajomi jak usłyszeli, że realizuję płytę z dziećmi, to pytali jak to możliwe, a ja im mówiłem, że to nie będzie w stylu Arki Noego, nie będzie to w takim kierunku szło. Szukałem dzieci, które już umieją śpiewać i znalazłem je w Domu Kiepury w Sosnowcu. Tam właśnie są zajęcia śpiewu, które prowadzi Pani Małgorzata Orczyk i po rozmowie z nią doszło do spotkania ze mną i z dziećmi.

 

MMK: Czyli to były dzieci już szkolone muzycznie?

 

MW: Tak, to są dzieci, które chodzą na zajęcia ze śpiewu. Występują na konkursach dziecięcych i zdobywają nagrody. Uczestniczą i chodzą na warsztaty związane ze śpiewem. Nie chciałem ryzykować za bardzo i szukać dzieci na ulicy. Producentem tej płyty jest Marcin Bors, szkoda byłoby marnować czasu w studio. To dzieci, które mają styczność z mikrofonem.

 

Atmosfera z tymi młodymi ludźmi była naprawdę fajna, bardzo mnie polubiły bo było to dla nich coś nowego. Przychodzi do nich Mietall z gitarą i nagle mają zajęcia, na których przygotowują się do nagrania płyty. Ich nauczycielka dzwoniła do mnie i mówiła mi: „Mietall, one ciągle o Ciebie pytają, kiedy Ty przyjdziesz na następne zajęcia, kiedy Ty przyjdziesz z nową piosenką. Mam takie wrażenie nawet, że one już nie chcą mieć ze mną zajęć, tylko czekają na ciebie”. To było bardzo miłe.

 

MMK: Teksty pisałeś sam, czy też z pomocą dzieciaków?

 

MW: Teksty napisałem sam. Jestem obserwatorem, lubię siedzieć na kawie w kawiarni godzinami i obserwować zachowanie ludzi. W tym przypadku było tak samo. Widzę, w jakim kierunku idzie świat, z czym młodzi ludzie mają problem, od czego się uzależniają i jak nowoczesny świat wypływa na młodego człowieka. Zacząłem to opisywać w piosenkach i rozmawiając z dziećmi na temat ich życia, zapisywałem to w głowie i fragmenty tekstów pojawiły się na płycie.

 

fot. Mateusz Gołąb

 

MMK: A do kogo skierowana jest ta płyta tak naprawdę? Raczej do młodzieży, czy dla dorosłych też?

 

MW: Do każdego. Ta muzyka jest dla wszystkich, każdy może posłuchać tych utworów. Sam, z dziećmi. To płyta dla mnie wyjątkowa, bo pierwszy raz zaprosiłem dzieci do studia i pierwszy raz miałem do czynienia z grupą młodych ludzi, którzy zaśpiewali piosenki, które napisałem. Myślę, że śmiało rodzice ze swoimi pociechami mogą puszczać piosenki w samochodzie, rozmawiać o nich i je śpiewać. Bardzo ważny jest kontakt między ludźmi, przede wszystkim ze swoimi dziećmi. Wspólne śpiewanie zbliża. Ta płyta może być do tego pretekstem.

 

MMK: Chciałabym wspomnieć o jednej piosence, „Daj mi szansę spełniać się” . Chciałabym, żeby przesłuchali jej rodzice, bo wiesz, ile jest takich niepotrzebnych ram, w które rodzice chcą swoje dzieci wkładać.

 

MW: Dokładnie. Ta piosenka opowiada o tym, by pozwolić dzieciom realizować swoje pasje i marzenia. Każdy z nas ma gdzieś takie przeżycie albo każdy koło siebie ma kogoś takiego, gdzie rodzice zmuszali go na przykład do pójścia do takiej szkoły albo do porzucenia swojej pasji. „Daj mi szansę spełniać się” to słowa refrenu, każdy z nas ma swoje marzenia potrzeby i chce spełniać swoje cele, a nie kogoś, nie rodziców. Nie można przeżywać za kogoś życia i mówić mu jak będzie dla niego lepiej. Dotyczy też to nas dorosłych. Wielu jest takich co żałują, że nie zrobili czegoś, a mieli na to ochotę.

 

MMK: Jak wyglądała współpraca z dziećmi? Czy były jakieś trudności?

 

MW: Oczywiście, że były trudności. Na przykład była taka dziewczynka, która po prostu cały czas na tych spotkaniach, na tych próbach, przeszkadzała, siedziała na telefonie, rozpraszała grupę. Pracowaliśmy nad płytą, to było dla mnie ważne by dzieci ceniły ten wspólny czas. To były totalne luźne spotkania za każdym razem i śmiech, i fifi, i przybijanie piątek i śpiewanie piosenek w taki sposób, że się ruszamy. Na przykład „Tańczymy rock’n’rolla” czy „Deskorolka” to te mocniejsze piosenki. W pewnym momencie poprosiłem grzecznie, żeby już nie uczestniczyła w nagraniu płyty. Na drugi dzień zadzwoniła jej mama, że bardzo prosi by jej córka wróciła, że płakała cały wieczór i nie wyobraża sobie by jej na tej płycie nie było.

 

Czasy są trudne, a rodzice są bardzo roszczeniowi wobec nauczycieli. Trzeba bardzo uważać, co się mówi do dzieci i zastanowić się dziesięć razy jak zareagować wobec młodego człowieka. Za moich czasów nie było można nic na nauczyciela powiedzieć. On nas wychowywał w szkole, bo byliśmy pod jego opieką. Oczywiście dziewczynka wróciła i nagrała tę płytę wspólnie z nami.

 

fot. Mateusz Gołąb

 

MMK: A jakie emocje towarzyszyły Ci w tym procesie?

 

MW: To był piękny czas i chwile. Próby z dziećmi, inne podejście do muzyki niż z kolegami w tym samym wieku. Bardziej na luzie, bardziej z uśmiechem. Rozmowy z rodzicami, którzy tak samo, jak ich dzieci bardzo zaangażowali się w tę płytę. Rozmowa o tekstach, muzyce, o tym, w jakim kierunku idzie świat, jakie czyhają na nas zagrożenia. Na poważnie, ale z luzem.

 

Bardzo się cieszę, że zrealizowałem ten pomysł i szczerze jestem zachwycony dzieciakami i wspólną współpracą. Płyta jest wyjątkowa, do bólu prawdziwa, szczera. Wszyscy się dobrze bawili i bawią, bo to początek tej przygody. Realizacja zdjęć, teledysków promocja płyty, przed nami jeszcze dużo wspólnych chwil, cieszę się tak bardzo, jak dzieci.

 

MMK: Chciałam jeszcze zapytać o wybór daty premiery, bo płyta wyszła w zakończenie roku szkolnego. Czy to było celowe?

 

MW: Tak, to dzień w którym, dzieci kończą szkołę i zaczynają wakacje. To płyta z dziećmi, które chodzą do szkoły. Dlatego chciałem w tym czasie ją wydać. Jedni się cieszą, wyjeżdżają na wakacje, podróżują z rodzicami. Innych dotyka samotność. Nie mają kontaktu z rówieśnikami ze szkoły i tęsknią. W tym czasie dzieci muszą same powalczyć ze sobą, co mają zrobić i jak spędzić czas. Jedni się cieszą, drudzy nie. Dlatego ta płyta jest promowana w tym czasie.

 

 

MMK: A skąd pomysł na nazwę projektu? Mietall and Children of The Future, czyli Mietall i Dzieci Przyszłości.

 

MW: Dzieci są przyszłością tego kraju. To od nich zależy, w jakiej będę żył Polsce, kiedy będę stary i jak będzie wyglądał świat, który nas będzie otaczał. Trzeba ich uczyć szacunku do drugiego człowieka, by mieli wartości i żyli w wolnym tolerancyjnym kraju. To płyta z dziećmi przyszłości. Nie rozpieszczajmy ich, tylko uczmy. Bez pracy nie ma kołaczy. Życie stało się za wygodne, młodzi ludzie są coraz słabsi. Trzeba walczyć o nich i uczyć zawodów, ktoś musi o nas kiedyś zadbać. Oni mają teraz opiekę, ale przyjdzie ich czas i o nich też będzie kiedyś ktoś musiał zadbać.

 

MMK: Powiedz mi jeszcze o planach na przyszłość. Czy planujesz kontynuować ten projekt?

 

MW: Teraz jestem na etapie promocji tej płyty. To fajna przygoda i każde spotkanie z dzieciakami daje mi dystans do innych projektów. Na przełomie ostatnich czterech lat nagrałem cztery płyty. W tym jest moja solowa. Teraz jestem na etapie, by każda ta płyta była wydana, więc przede mną dużo pracy wydawniczej. Sam projekt z dziećmi jest na tyle czymś innym w mojej drodze artystycznej, że nie jest wykluczone, że ukaże się jeszcze jedna płyta… Ale teraz jestem skupiony na promocji tego krążka.

 

 

Rozmawiała Małgorzata Maleszak-Kantor

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

 

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz