English version below/Angielska wersja niżej !!!
J. Bernardt – aka Jinte Deprez (jeden z liderów belgijskiej grupy Balthazar) niedawno wydał swój drugi solowy album, „Contigo”, który ukazał się 17 maja pod szyldem wytwórni Play It Again Sam. Z Jinte porozmawiałam m.in. o tworzeniu albumu “Contigo”, historii z taksówkarzem, dzięki której powstał singiel oraz jego planach na przyszłość, które związane są też z Polską. Artysta wystąpi u nas na dwóch koncertach: 3.10.2024 – Klub Hybrydy, Warszawa i 4.10.2024 – Blue Note, Poznań
Małgorzata Maleszak-Kantor: Przede wszystkim chciałabym Ci pogratulować, bo Twój album to naprawdę świetna praca. Słuchanie go było przyjemnością. Co Cię zainspirowało do jego stworzenia?
Jinte Deprez: Życie? Przede wszystkim muzyka. Styl muzyki to dla mnie ewaluacja tego, kim jestem jako autor piosenek. Nagrałem pięć albumów z Balthazar, to jest mój drugi album jako J. Bernardt. Myślę, że zacząłem jako dziecko grające na skrzypcach i naprawdę chciałem zaakceptować wszystkie etapy mojego życia: dziecko, które grało na skrzypcach, nastolatka, który grał Nirvanę na gitarze elektrycznej, do dwudziestolatka, który próbował być Bobem Dylanem. Myślę, że było to dla mnie naprawdę ważne, aby stworzyć album, który łączy wszystkie te punkty.
MMK: Etapy życia?
JD: Etapy życia, zdecydowanie. Przeszedłem przez rozstanie, album jest o złamanym sercu, ale na końcu, to co robi złamane serce, to to, że czujesz, że nie wiesz, gdzie stoisz, kim jesteś. Zwłaszcza po długim związku, celem jest odnalezienie siebie na nowo, więc dla mnie, z tym albumem, musiałem ocenić siebie, stworzyć ścieżkę dźwiękową, opowiedzieć swoją historię. A potem ta historia to teksty, które są bardzo krótkim dokumentem czasu o moim rozstaniu i wszystkich etapach w tym, więc jest różnica między tym, co chciałem zrobić muzycznie, a tym, co chciałem zrobić tekstowo.
MMK: W pewnym sensie etapy życia i etapy żałoby?
JD: Dokładnie, dobrze powiedziane.
MMK: A jakie emocje chciałbyś, żeby słuchacze odczuwali, słuchając Twojego albumu?
JD: Myślę, że nie zrobiłem albumu dla nikogo innego, tylko dla siebie. W tym sensie, że to trochę egoistyczny album, ale naprawdę go potrzebowałem, aby przejść przez te trudne chwile. Myślę, że to jest to, co robi autor piosenek. To trochę terapeutyczne. Naprawdę nie myślałem o wydaniu tego albumu, więc to trochę przyszło jako niespodzianka, bo jest naprawdę szczery i bezpośredni w emocjach, ale co teraz czuję, to to, że ludzie naprawdę mogą się z tym utożsamiać, bo byłem szczery. Czasami dostaję dużo wiadomości, że ludzie czują pocieszenie lub nie czują się tak samotnie, gdy słuchają tej muzyki. Myślę, że świetne usłyszeć coś takiego. Jestem super szczęśliwy, gdy czytam te wiadomości, ale ludzie mogą czuć, co chcą. Muzyka nie jest zbyt dramatyczna. Można ją puścić w tle lub słuchać na słuchawkach i podkręcić bardzo głośno. Działa w obu przypadkach. Mam nadzieję, że to będzie album, który można słuchać wielokrotnie, bo myślę, że muzyka staje się lepsza, im więcej się jej słucha, ale to ich album teraz. Mogą z nim zrobić, co chcą.
MMK: To Twój drugi album jako J. Bernardt, prawda? Czy możesz mi powiedzieć, jak różnił się proces tworzenia tego albumu od poprzedniego? Czy były jakieś różnice?
JD: Tak, dużo, właściwie, bo pierwszy album napisałem jako reakcję na to, co robiliśmy z moim zespołem Balthazar, który jest naprawdę zespołem. Pięć osób razem próbujących zrobić album. To inna sprawa, niż kiedy jesteś sam przed swoim laptopem, chciałem być bardzo nowoczesny, używać dźwięków elektronicznych. Kupiłem kilka syntezatorów na moim laptopie. Wiesz, jak to robią teraz dzieciaki. To było bardzo samotne w pewnym sensie. Z tym albumem nie chciałem reagować na to, co zrobiłem wcześniej. Chciałem, jak powiedziałem, ewaluacji. Nie chciałem robić wszystkiego sam, naprawdę chciałem mieć dużo przyjaciół na tym albumie. Szukałem czegoś, co właściwie dla mnie, tylko staje się bogatsze, gdy masz w tym ludzki dotyk. Myślę, że mój pierwszy album był trochę bardziej w stylu maszynowym, a ten jest naprawdę z otwartym sercem i mnóstwem zaproszonych ludzi. Próbowałem nawiązać połączenie przez muzykę z moimi przyjaciółmi. Z tego powodu, to zupełnie inna historia. To także siedem lat przerwy, więc myślę, że to normalne.
MMK: Masz jakieś ulubione utwory na albumie?
JD: Napisałem 25 piosenek, więc wszystkie piosenki, które są na albumie, są tam z jakiegoś powodu. Bardzo poważnie podchodzę do wyboru kolejności utworów i wyboru, które piosenki tam pasują, więc każda piosenka jest super ważna na początek, ale oczywiście, grając je na żywo teraz, są takie, które nadal mają na mnie wpływ. Na przykład, Left Bathroom Sink. To jest piosenka, którą trzeba usłyszeć kilka razy, zanim się ją zrozumie. Opowiada o dystansowaniu się od swojego byłego partnera i myślę, że musiałem ją napisać wcześniej. Miałem wtedy kilka trudnych spraw do załatwienia, więc napisałem piosenkę o tym, żeby przekonać siebie, że to dobry pomysł. Słuchałem jej wiele razy i pomogła mi to zrobić. Kiedy śpiewam ją na żywo teraz, nadal czuję, że jest bardzo bliska mojemu sercu. Jestem bardzo dumny z tej piosenki. Może nie jest to singiel radiowy ani piosenka jak Taxi czy Don’t Get Me Wrong, które są bardzo chwytliwe w pewien sposób, bo ta piosenka ma zupełnie inny cel, ale kocham wszystkie. Nie byłyby na albumie, gdybym ich nie lubił.
MMK: Która piosenka jest dla Ciebie najbardziej emocjonalna? Czy to ta, o której teraz wspomniałeś? Left Bathroom Sink?
JD: Myślę, że tak, bo jest to też piosenka, którą śpiewam tylko z gitarą. Myślałem, że Our Love Was Easy będzie najtrudniejszą piosenką, ale tak naprawdę nie, bo została napisana, gdy byłem jeszcze trochę zdezorientowany tym, co się dzieje, a teraz jestem trochę odłączony od tych emocji. Podczas gdy Left Bathroom Sink naprawdę mówi z dystansu o wszystkim, co przechodzi przez twoje myśli. Kiedy wiesz, że rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu. To jak wszyscy wiemy, że dzieje się to z jakiegoś powodu, bla bla bla, ale nadal boli.
MMK: Wiem i musimy to przetrawić, prawda?
JD: Musimy to przetrawić. Myślę, że ta piosenka jest najbardziej emocjonalna.
MMK: Dobrze, a pierwsza piosenka, którą wydałeś, to Taxi, prawda?
JD: Tak.
MMK: Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego zdecydowałeś się wybrać ten konkretny utwór na singiel?
JD: Tak, mogę. Ta piosenka otwiera album. Jest intro, a potem Taxi. Opowiada o sytuacji, w której jesteś całkowicie przytłoczony tym, co się dzieje i szukasz odpowiedzi i wyjaśnień. Młodzi ludzie, kiedy są smutni, stają się bardzo introwertyczni. Ja miałem odwrotnie. Taxi – może to być metafora, ale naprawdę byłem w taksówce i opowiedziałem kierowcy całą swoją historię, a on patrzył na mnie, jakby mówił, „Ja tylko prowadzę, zostaw mnie w spokoju”. Pomyślałem więc, że to świetny przykład, jak szalony staje się twój mózg. Szukasz odpowiedzi wszędzie, ale to tak nie działa. Myślę, że to był idealny wstęp do mojego albumu, bo oczywiście, po jakimś czasie zyskujesz akceptację, przebaczenie lub wdzięczność, ale chciałem zacząć od sytuacji, która trochę wyjaśnia, co się wydarzy dalej.
MMK: Twój ostatni album został wydany siedem lat temu.
JD: Tak, to prawda.
MMK: Czy przez te siedem lat przygotowywałeś album, który teraz słyszymy?
JD: Nie, w ogóle. Myślę, że to byłoby trochę leniwe, ale z drugiej strony, mam przecież mój drugi zespół Balthazar, który także grał dużo w Polsce. W tym czasie nagraliśmy dwa albumy. Był też COVID. Myślę, że to były dziwne lata dla wszystkich. Byliśmy bardzo produktywni i dużo koncertowaliśmy. Właściwie przez te wszystkie lata nie byłem w domu. Wydałem album J. Bernardt w 2017 roku, ale oczywiście dalej koncertowałem przez jakiś czas. Potem zaczęliśmy pisać, wydawać album Balthazar Fever i koncertowaliśmy aż do lata zeszłego roku, więc nie czuję, że nic nie robiłem. Wręcz przeciwnie, czuję, że dużo się wydarzyło od tamtego czasu. To szaleństwo, że minęło już siedem lat, ale tak to już jest. Już piszę następny album, więc nie będziecie musieli czekać kolejnych siedmiu lat na następny album. To jest mój cel.
MMK: Czy możesz opisać ewolucję swojego stylu muzycznego w tym albumie w porównaniu do poprzednich dzieł? Nie tylko pierwszego albumu, ale wszystkich swoich dzieł.
JD: Naprawdę nie myślę o tym aż tak bardzo. Na przykład, w moim domowym studiu mam wszystkie instrumenty, a na ten album, nie wiem dlaczego, ale zawsze sięgałem po skrzypce i zaczynałem grać. Skonstruowałem cały dźwięk trochę przez to, że zawsze sięgałem po ten instrument. Myślę, że kiedyś byłem bardziej kontrolującym i wszystko miałem przemyślane. Przy tym albumie nie zależało mi na tym aż tak bardzo. Chciałem stworzyć ścieżkę dźwiękową do mojej historii – to było ważne i myślę, że ponieważ nie było to tak zaplanowane w mojej głowie, nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. To po prostu wydawało się bardzo naturalne i bardzo moje. Myślę, że to był mój największy cel – zobaczyć, gdzie muzyka mnie zabierze i zabrała mnie do tego rodzaju dźwięku i tego albumu. Nie jest to bardzo głośny album, jest bardzo subtelny, bardzo muzyczny, panoramiczne brzmienie idzie wszędzie. Nie chciałem nikogo przekonać. Chciałem tylko stworzyć ten świat, do którego możesz się zanurzyć, jeśli masz ochotę.
MMK: Może więc twoja muzyczna ewolucja jest związana z twoją ewolucją jako człowieka.
JD: Oczywiście, żeby być jak najuczciwszym. Myślę, że to jedyny sposób, aby to robić przez tak długi czas.
MMK: Właściwie się z tobą zgadzam. Bo uważam, że najważniejszą rzeczą w muzyce jest prawdziwa emocja.
JD: Tak, zdecydowanie zdaję sobie z tego sprawę teraz z tym albumem. Myślę, że teksty są najbardziej bezpośrednie, szczere, jakie kiedykolwiek napisałem. Trochę się bałem, oczywiście. „Czy to jest właściwe? Wszyscy będą wiedzieć.” Jednak reakcje są naprawdę miłe, więc jestem super szczęśliwy, że to zrobiłem. Tak, jestem przekonany, że szczerość działa.
MMK: Moje kolejne pytanie dotyczy zdjęcia, które jest na okładce. Świetne zdjęcie, swoją drogą. Czy możesz opowiedzieć o procesie wyboru tego zdjęcia?
JD: Tak, właściwie zrobił je Atos Burez – mój dobry przyjaciel. Znamy się od szesnastego roku życia, więc zawsze jest miło. Ten cały album powstał razem z przyjaciółmi. Zrobiliśmy wiele sesji zdjęciowych dla zabawy i kupił tę dużą lustrzaną kulę. Pomyślałem, że to zabawne. Kula przypominała mi dyskotekową, ale zrobiliśmy po prostu sesję zdjęciową i wtedy zobaczyłem to zdjęcie, które jest teraz na okładce. Jest coś dziwnego w tym, że naprawdę czuję ciężar świata na moich barkach, patrząc na tę kulę, a ponieważ to bardzo introspekcyjny album, ma sens, że patrzę w lustro. Wizja, którą dostajesz z kuli, jest całkowicie zniekształcona, co jest trochę jak twój mózg, gdy przechodzisz przez rozstanie, więc w pewnym sensie nie planowaliśmy tego, ale kiedy zobaczyliśmy zdjęcie, pomyśleliśmy, że opowiada całą historię. Tak, po prostu pozwólmy wszechświatowi robić swoje. Nie kwestionujmy tego.
MMK: Jakie są twoje plany na przyszłość? Czy masz już pomysły na następny projekt muzyczny?
JD: Tak, teraz nie jestem w swoim domu. To mieszkanie w Brukseli, które wynajmuję, aby napisać mój następny album. Nie chciałem pisać go w poprzednim studiu, bo tam wciąż są jakieś nieprzyjemne uczucia po rozstaniu. Życie się zmienia. Teraz jestem dość szczęśliwy i naprawdę chcę to udokumentować dla siebie. Zagraliśmy już pierwsze koncerty, które były niesamowite i z przyjemnością informuję, że dodaliśmy dzisiaj kilka polskich dat. (wywiad przeprowadzony był 5 czerwca 2024 r. – przyp. red.)
MMK: Och, dzisiaj?
JD: Tak, właśnie to ogłosiliśmy. Początek października. Show jest naprawdę interesujący. Przetłumaczenie albumu za pomocą smyczków i innych rzeczy. To trochę rockandrollowy show i od razu zainspirowało mnie to do myślenia o następnym albumie, więc myślę, że po pobycie w domu przez jakiś czas, chcę non stop koncertować i zrobić album tak szybko, jak to możliwe, aby upewnić się, że projekt J. Bernardt to coś, z czym mogę wracać do Polski od czasu do czasu. To byłoby wspaniałe. Taki jest plan na przyszłość.
MMK: Jakie miasta odwiedzisz w Polsce?
JD: Zagramy na Salt Wave Festival w Jastarni, a potem zagramy w Warszawie w Hybrydach 3 października i w Blue Note Jazz Club w Poznaniu 4 października, więc dwa koncerty. Zobaczymy. Mam nadzieję, że będą wyprzedane i wszyscy są oczywiście mile widziani. Naprawdę cieszę się z dotychczasowych koncertów, więc myślę, że będzie fajnie.
MMK: Mam nadzieję, że tak. Dziękuję za rozmowę. Miło było cię poznać.
JP: Dziękuję za uwagę.
Małgorzata Maleszak-Kantor
ENGLISH VERSION
Bernardt – aka Jinte Deprez (one of the leaders of the Belgian band Balthazar) recently released his second solo album 'Contigo’, which was released on 17th May on Play It Again Sam label. I spoke to Jinte about the making of the 'Contigo’ album, the taxi driver story that led to composing the single and his future plans, which also involve Poland. The artist will perform twice: 3.10.2024 – Klub Hybrydy, Warsaw and 4.10.2024 – Blue Note, Poznań.
MMK: First of all, I would like to congratulate you, because your album is a really great work, it was a pleasure to listen to it. What inspired you to create it?
JD: Life? First of all, the music, the style of the music is for me an evaluation of who I am as a songwriter. I made five albums with Balthazar, this is my second album as J. Bernardt. I started out as a violin player as a kid, and I really wanted to accept all my phases in life: the kid who played the violin, the teenager who was playing Nirvana on an electric guitar, to the 20-year-old who tried to be Bob Dylan. I think it was really important for me to make an album that connects all the dots.
MMK: Stages of life?
JD: Stages of life, definitely. I went through a breakup, the album is about a heartbreak, but in the end, what a heartbreak does to you, it feels like you don’t know where you stand or who you are. Especially, after a long relationship, the goal is to find yourself again. So with this album, for me, I needed to evaluate myself, to make a soundtrack, to do my story. And the lyrics are about this very short time document about my breakup and all the stages in there. So there’s a difference in what I wanted to do musically and lyrically.
MMK: So, in a way, stages of life and stages of grief.
JD: Exactly, well put.
MMK: And what emotions do you want listeners to feel, to experience while listening?
JD: I think I didn’t make the album for anyone else but myself. It’s kind of selfish album in that sense, but I really needed it to get myself through this rough times. I guess that’s what you do as a songwriter. It’s a bit therapeutical. I didn’t really think about releasing this album, so it came a bit as a surprise, because it’s really honest and straightforward in the emotions. What I feel now is that people can really relate to it because I’ve been so honest about it. I get a lot of messages that people feel some comfort or don’t feel so lonely when they listen to the music. I think that’s great to hear. I’m super happy when I read those messages, but people can feel whatever they want. The music isn’t too much drama as well. You can put it in the background or you can listen to it on headphones and put it super loud. It works both ways and I hope it can be an album where you can listen to a lot, because I think the music only gets nicer when you listen to it a lot. But it’s their album now. They can do whatever they want with it.
MMK: It’s your second album as J. Bernardt, right? Can you tell me how did the process of creating this one differ from the previous one? Were there any differences?
JD: Yes, a lot, actually, because the first album I wrote as a reaction to what we did with my band Balthazar, which is really a band, five people together trying to make an album. It’s different than when you’re on your own in front of your laptop. I wanted to be very modern about it, use electronic sounds. I bought some synthesizers on my laptop. You know, how the kids do it these days. It was nice, but it was very lonely in a way. For this album, I didn’t want to react to what I did before. I wanted, like I said, an evaluation and I didn’t want to do it all by myself. I really wanted to have a lot of friends on it and what I was looking for was actually music. To me, it only gets richer when you have the human touch in it. I think my first album was a bit more machinery style and this one is really with an open heart. I invited lots of people and I tried to make a connection through music with my friends. Because of that, it’s a completely different story. It’s also seven years in between, so I think it’s normal.
MMK: Do you have any favorite tracks on the album?
JD:I mean, I wrote 25 songs, so all the songs that are on the album are there for a reason. I take it very seriously to choose a track listing and to choose which songs belong there. So every song is super important to begin with. But of course, playing it live now, there are some songs that still have an effect on me. For example, Left Bathroom Sink. It’s like a song that you need to hear a couple of times before you understand it. It talks about taking some distance from your ex-partner and I think I needed to write it before. I had some difficult deals back then to do it, so I wrote a song about it to convince myself that it’s a good idea. Then. I listened to it a lot and it helped me to do it. When I sing it live now, it still feels super close to my heart. I’m very proud of that song. It may not be a single on the radio or a song like Taxi or Don’t Get Me Wrong, they are very catchy in a way, but that song has a totally different purpose, butI love all of them. They wouldn’t be on the album if I didn’t like them.
MMK: Which song is the most emotional for you? Is that the one that you mentioned now? Left Bathroom Sink?
JD: I think so, because there’s also a song I sing only with my guitar, Our Love Was Easy. I thought that was going to be the most difficult song. It was written when I was still a bit confused about what was happening and I’m a bit detached of that emotion now. Whereas Left Bathroom Sink is really from a distance talking about everything that goes through your mind. When things happen for a reason. It’s like we all know it happens for a reason, blah, blah, blah, but it still hurts.
MMK: I know, and we have to process that, yeah?
JD: We have to process it. I think that song is the most emotional one.
MMK: Okay, and the first song that you released was Taxi, right?
JD: Yes.
MMK: Can you tell me why you decided to choose this particular track as a single?
JD: Yes, I can. It also opens the album. There’s an intro song and then it’s Taxi. It talks about the situation where you’re totally overwhelmed by what is happening and you seek answers and explanation. Young people, when they’re sad, they get very introvert. I had the opposite. Taxi – it could be a metaphor, but I really was in a taxi and I asked the taxi driver, told him my whole story and he was looking at me like, “I’m just driving, leave me alone”, so I thought it was a great example of how crazy your brain gets in a breakup. You’re looking for answers everywhere, but it doesn’t work like that. I think that was the perfect introduction to my album, because of course, after a while you get the acceptance and the forgiveness or the gratefulness, but I wanted to start off with a sort of situation that explains a bit what is going to happen next.
MMK: Your last album was released seven years ago.
JD: It was.
MMK: So did you spend all that seven years preparing the album that we hear now?
JD: No, not at all. That would be a bit lazy, I think. I mean, of course, I have my other band, Balthazar, who played a lot in Poland as well. We made two albums in the meantime but there was also COVID. It was a strange couple of years for everyone, I think. We were very productive and we toured a lot. I mean, I was never home actually for all these years. I released the J. Bernardt album in 2017, but of course, I kept touring for a while and then we started writing, releasing the Balthazar Fever album. Then, we toured until summer last year. So, I mean, it doesn’t feel like I didn’t do anything. On the contrary, it feels like a lot has happened since. It’s crazy to see that it’s been seven years, but that’s how it goes. I’m already writing the next album, so you don’t have to wait another seven years for the next album. That’s my goal.
MMK: Can you describe also the evolution of your musical style in this album compared to your previous works? Not only to the first album, but all of your works.
JD: I really don’t think about it that much. In the sense that, I have all the instruments in my home studio. For this album, I don’t know why, but I always picked up the violin and started playing the violin. I constructed the whole sound a bit because I always picked up that instrument. I think I used to be much of a control freak and think it through. For this album, I didn’t really care that much, I wanted to make a soundtrack to tell my story. That was very important. The genres are, like I already said, accepting all the phases of your life. It was really like, we’ll see what happens. I think because it wasn’t that pre-planned in my head, I don’t know what to say or to answer to that question. It just felt very natural and very me. I think that was my biggest goal, just to see where the music took me and it took me to this kind of sound and this album. I mean, the volume is not that loud, it’s very subtle. It’s very musical, the panning goes everywhere. I didn’t want to convince anyone. I just wanted to create this world where if you feel like it, you could dive into.
MMK: So maybe your musical evolution is connected with your evolution as a person.
JD: Of course, to be as honest as possible. I think that’s the only way to do it for such a long time.
MMK: I actually agree with you. Because I think that the most important thing in music is real emotion.
JD: It is. I mean, I definitely realize it now with this album. I think the lyrics are the most straightforward, honest lyrics I’ve ever written. I was a bit afraid, of course, or scared if it was the right call. I mean, everyone will know, but the reaction to it is really sweet, so I’m super happy I did that. So I’m convinced. Honesty works.
MMK: My next question is actually about a photo, which is on the cover. Great photo, by the way. Can you tell me about the process of selecting the photo?
JD: Yeah, actually, it’s made by Atos Burez. He’s a good friend of mine. I mean, we are friends since we were 16, so it’s always nice. I mean, this whole album is together with friends. Nobody I didn’t know before. We did a lot of photo shoots just for fun and he bought this big mirror ball. I thought that was funny, the ball reminded me of disco. We just did a photo shoot like we did a couple and then I saw this picture that is on the cover now. There’s something weird about it because I really feel like the weight of the world on my shoulders looking into the ball and because it’s a very introspective album, it makes sense I look in the mirror, but the vision you get from a ball is completely distorted, which is a bit the same as your brain when you’re going through a breakup. So in a way, we didn’t really plan it, but when we saw the picture, we were like, “oh my God, it tells the whole story”. So connected. So yeah, just let the universe do its thing. Don’t question it.
MMK: What are your plans for the future? And do you already have ideas for your next music project?
JD: Yes, actually, this is not my home. This is an apartment in Brussels I rent to write my next album. I didn’t want to write it in the previous studio because there’s still some icky feelings from the breakup there. Life changes and now I’m quite happy. I really want to make sure that I document that as well for myself. We’ve done the first couple of shows, which were amazing and I’m happy to say that we’ve added some Polish dates today. (5th June 2024)
MMK: Oh, today?
JD: Yeah, I just announced it. It’s the beginning of October. The show is really interesting. It’s to translate an album with strings and whatnot and it’s a bit of a rock and roll show. It inspired me immediately to be thinking about the next album, so I think after being home for a while, I want to tour nonstop and make an album as quickly as possible to make sure that the J. Bernardt project is also something where I can return to Poland once in a while. That would be great. So that’s the plan of the future.
MMK: What cities are you going to visit in Poland?
JD: Well, we ‘ll play at the Salt Wave Festival in summer in Jastarnia, and then in Warsaw in the Hybrydy on the 3rd of October, and in the Blue Note Jazz Club in Poznań on the 4th of October, so two dates. We’ll see. I hope it’s sold out and everyone is welcome, of course. I’m really enjoying the show so far, so I think it’ll be fun.
MMK: I hope so, too. Thank you for our conversation. It was very nice to meet you.
JD: Thank you for the attention.
Rozmawiała: Małgorzata Maleszak-Kantor