IKS

Tomasz Pauszek [Rozmowa]

„Lem – The Tales From Beside” to elektroniczna opowieść, zainspirowana dziełami Stanisława Lema. Jej twórca, Tomasz Pauszek, to pochodzący z Bydgoszczy kompozytor, wykonawca, producent muzyczny i dyrygent, a także pasjonat muzyki elektronicznej i instrumentalnej. W poniższej rozmowie opowiedział mi o koncepcie stojącym za tym albumem, jego niuansach i planach jego prezentacji na żywo.

Maciej Majewski: Co takiego jest w twórczości Lema, że najczęściej odnoszą się do niej muzycy związani z szeroko pojętą muzyką elektroniczną? Ben Frost, Daníel Bjarnaso, Marek Kwiatkowski, Józef Skrzek, Daniel Bloom i teraz także Ty.

 

Tomasz Pauszek: Myślę, że każdego z twórców ujmuje co innego, ale są też pewnie cechy wspólne – takie jak tajemniczy, czasami mało zrozumiały świat przyszłości, relacje międzyludzkie w tym świecie, czy na przykład istota wartości humanistycznych i moralnych w skomputeryzowanej i zrobotyzowanej rzeczywistości. Ogólnie zawsze twórcy muzyki elektronicznej krążyli wokół literatury sci-fi, bo obie dziedziny sztuki próbują przedstawić podobną tematykę.

 

MM: Sam Lem ponoć w ogóle nie interesował się muzyką… Ciekawe, że człowieka o tak szerokiej wyobraźni i zainteresowaniach, nie dotykała najbardziej abstrakcyjna forma sztuki, jaką jest muzyka.

 

TP: No cóż… Każdy z nas ma inne, odmienne od siebie wrażliwości na różne bodźce, rodzaje twórczości, czy sztuki. Nie wszyscy literaci muszą lubić muzykę, a malarze literaturę. Widać Lem był trochę nie z tego świata i może muzyka nie była sztuką z jego planu rzeczywistości.

 

MM: Jakie założenia przyjąłeś, tworząc „Lem – The Tales From Beside”, bo odnośników do twórczości pisarza jest tu sporo?

 

TP: Wziąłem sobie za cel nie odwzorowywać muzycznie poszczególnych dzieł literackich Lema. To by było moim zdaniem zbyt dosłowne I myślę, że niepotrzebne. Jedyne nawiązanie bezpośrednie to utwór pt. „Rheya Song”, czyli Pieść Rhei, zmarłej żony bohatera „Solarisa”. Raczej postawiłem na właśnie muzyczne opowieści, przyglądając się jego twórczości z boku. Stąd tytułowe „The Tales From Beside”. Nawiązania są głównie w klimacie. Znajdziemy tu zarówno brzmieniowe syntezatorowe odniesienia do lat 60-tych i 70-tych, jak też nawiązania do zaawansowanej robotyzacji w bardziej technicznych EDM-owych utworach. Nie brakuje też trochę mroku, który czułem, czytając powieści kryminalne Stanisława Lema. Głównym założeniem było więc odwzorowanie klimatu jego twórczości.

 

MM: Album jest dwupłytowy. Domyślam się, że przygotowanej muzyki miałeś jeszcze więcej?

 

TP: Tak. Album powstawał długo, więc utworów było sporo. Wybrałem te, które wg. mnie najbardziej oddawały ducha twórczości Lema. Jednak postanowiłem, iż mając sporo niewydanych kompozycji na dysku, fajnie byłoby zrobić pewnego rodzaju bonus. I tak powstał wirtualny dodatek do płyty, zatytułowany „B-Sides”, czyli utwory drugoplanowe czy takie ‘ze strony B’. Łącznie projekt ten rozrósł się do 500 utworów podzielonych na 30 wirtualnych albumów. Dostęp do nich słuchacze uzyskają po zeskanowaniu kodu QR z wewnętrznej strony okładki płyty.

 

MM: To mi przypomina gest Trenta Reznora, który udostępnił cyfrowo za darmo do ściągnięcia mnóstwo muzyki Nine Inch Nails. Rozumiem, że z „B-Sides” jest podobnie?

 

TP: Po części, bowiem żeby odsłuchać całości, trzeba wszak kupić płytę, żeby zeskanować kod QR, ale potem po darmowym zalogowaniu się na Bandcamp.com, można słuchać wszystkich 500 utworów do woli.

 

 

MM: A na jakiej zasadzie dobierałeś gości na płytę?

 

TP: Bardzo chciałem zrobić utwór z wokalem, żeby trochę odejść od formuły klasycznej muzyki elektronicznej, czyli długich instrumentalnych suit na rzecz bardziej przystępnych form. A już wcześniej pracowałem z bardzo zdolną wokalistką Nuno, więc zaprosiłem ją do tego projektu. Wraz z Robertem Czurakiem i właśnie Nuno, stworzyliśmy bardzo ładną, zwiewną balladę pt. „Wake Up”. Kolejny utwór z BTV (Piotr Mróz) urodził się z wcześniejszej współpracy, a że ma w sobie coś magicznie przyciągającego, postanowiłem włączyć go do płyty. A co do Fryderyka Jony, to znów chciałem iść pod prąd i zestawić instrumenty elektroniczne z akustycznymi. Fryderyk wykonał brawurową solówkę na saksofonie altowym w utworze „Secrets”. Wyszło wyśmienicie.

 

MM: Wspomniane „Rheya’s Song” zawiera sample z serialu „Portal 2”. Musiałeś uzyskać zgodę na jego wykorzystanie?

 

TP: Z tego co wiem to BTV się tym zajmował. Wykorzystaliśmy je na prawach cytatu.

 

MM: A czemu wspomniany „Secrets” ma aż 4 autorów, skoro tylko Fryderyk jest wymieniony jako gość w tym utworze?

 

TP: Ten utwór składa się z warstwy elektronicznej, skomponowanej przez trzech muzyków: Krzysztofa „Horna” Rzeźnickiego, Jakuba Kmiecia i mnie oraz z warstwy akustycznej, stworzonej przez Fryderyka. Utwór „Secrets” w wersji tylko elektronicznej, czyli bez saksofonu możecie znaleźć na dodatku „B-Sides”. Chciałem w ten sposób wyróżnić bardzo nietypowy wkład Fryderyka Jony w tę kompozycję.

 

MM: Wydanie płyty poprzedziła trasa koncertowa „In person virtual”. Grałeś na niej materiał z  albumu w całości?

 

TP: Nie, choć w głównej mierze był to materiał poświęcony właśnie tej płycie. Natomiast w setliście koncertu znalazły się też kompozycje z wcześniejszych płyt.

 

MM: Będziesz grał kolejne koncerty z tym programem?

 

TP: Tak, planuję krótką trasę na jesień tego roku, już głównie opartą o materiał z płyty „Lem – The Tales From Beside”, z małymi dodatkami. Ale o tym jeszcze za wcześnie mówić, bo dopiero trwają negocjacje z organizatorami.

 

Rozmawiał: Maciej Majewski

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz