1970, 1980 i 2020.
W powyższych latach otrzymaliśmy płyty Paula McCartneya, które sygnowane były tytułem „McCartney” (dwie ostatnie z dopiskiem „II” i „III”). Nie oznacza to, że dla słynnego członka The Beatles w muzyce nie wydarzyło się nic wartego uwagi. Sir Paul zawsze uważnie przyglądał się powstającym trendom, a także z wrodzoną klasą, odnajdywał się w nich. Może o tym świadczyć współpraca z Rihanną i Kanye Westem („FourFive Seconds”), poprzedni album („Egypt Station”, z przesadnie młodzieżowym ‘Fuh You’) czy nawet wspomniany ‘McCartney II’ – ze wszystkimi dziwactwami lat 80-tych.
Czas pandemii i zamknięcia świata sprzyjał artystycznej twórczości. Mógłbym wypisać teraz frazesy o tym, że muzycy pokazali, iż sztuka ma się najlepiej w czasach trudnych, ale podczas kryzysu covid-19 było to poruszane tyle razy, że wszyscy chyba zrozumieliśmy: tak, muzycy nagrywali albumu. Tak, robili to z weny, potrzeby ekspresji lub nudy. A może ze wszystkiego po trochu. W każdym razie McCartney samodzielnie skomponował i zagrał na prawie wszystkich instrumentach (miejscami wspomógł go producent – Rusty Anderson – a także Abe Laboriel Jr., perkusista sesyjny). O premierze (chociaż zdarzyło się jej przesunięcie) też dowiedzieliśmy się nagle (zupełnie jak o wirusie z Wuhan, chociaż tam były sygnały, ale nikt nie słuchał. Może tak samo było i w przypadku „III”?). Wszystko zapoczątkował enigmatyczny post na social mediowym profilu artysty i rozpoczęły się spekulacje. I tak, oznaczało to zapowiedź płyty, a duologia zamieniła się w trylogię.
Dość dywagacji! Jak muzycznie wypada „McCartney III”? Fenomenalnie.
Na ucztę zaprasza nas ‘Long Tailed Winter Bird’, który to utwór mógłby w 2020 konkurować o miano najlepszej kompozycji roku (chociaż kto powiedział, że konkurować nie będzie?), z dodatkiem w postaci ‘Winter Bird / When Winter Comes’ – repryzy, która stanowi też zamknięcie płyty. Owa klamrowa kompozycja „III” zdecydowanie do mnie przemawia. Płyta – która zawiera przekrój różnych stylistyk – sprawia przez to wrażenie spójnej (!). Zachwyt zbudza też monumentalne ‘Deep Deep Feeling’, które przywołuje transowego ducha, a ‘Slidin’’ meandruje natomiast w rejony znane z ‘Helter Skelter’ kwartetu z Liverpoolu.
Napisano już miliony publikacji o The Beatles. Przewalcowano ich muzykę wzdłuż i wszerz. Pozytywnie nastraja myśl, że Paul McCartney od prawie 60 lat nagrywa płyty mniej lub bardziej przełomowe. „McCartney III” pojawił się na sam koniec 2020 roku i – rzutem na taśmę – załapał się do mojego podsumowania roku. Tu nadmienię, że to przez Paula musiałem wspomniane zestawienie jeszcze raz przemyśleć. I jeszcze raz poskładać.
Dziękuję Paul!
Ocena (w skali od 1 do 10) 10 żuków
Michał Koch
Tracklista:
Long Tailed Winter Bird
Find My Way
Pretty Boys
Women and Wives
Lavatory Lil
Deep Deep Feeling
Slidin’
The Kiss of Venus
Seize the Day
Deep Down
Winter Bird/When Winter Comes